Zawiść - straszna rzecz

Dziś postanowiłam troszkę pofilozofować, jednak nie w oderwaniu od łowiectwa, a wręcz właśnie za jego sprawą…
Będąc myśliwym już prawie 4 lata (22 listopada będzie rocznica), a z myśliwymi i myślistwem obcując od dziecka, niezliczoną ilość razy byłam świadkiem, a nawet jakiś czas temu obiektem zawiści i zazdrości. Owszem, uczucia te podobno są cechą ludzką i polską, jednak do dzisiaj nie potrafię ich pojąć. Nie rozumiem „kolegów” (małą literą pisanych), którzy podkładają świnie innym, bo  ci inni mają więcej: kasy, samochodów, sukcesów, szczęścia w życiu. Nie rozumiem sytuacji wyczytanej ostatnio na forum, gdzie jeden „kolega” zadzwonił na drugiego na policję z informacją, iż denuncjowany porusza się pod wpływem alkoholu z bronią, podczas gdy było to zwykłą nieprawdą – jaki był cel takiego działania? Ani dla bezpieczeństwa obywateli to nic nie wniosło, ani dla nikogo innego, jedynie pozostawiło niesmak, zapewne ze wszystkich stron zdarzenia. Co daje komuś rozpowszechnianie podłych, a wyssanych z palca plotek o Kolegach (i Koleżankach), co dają bezpodstawne podejrzenia rzucane pod wpływem alkoholu, powodowane jedynie faktem, iż ktoś ma ładniejszą żonę, lepsze auto, tudzież nie ma długów? Jaki jest cel tego działania?
Zdaję sobie sprawę z tego, że osoby siejące ferment w Związku nie mają jasno sprecyzowanego celu, poza owym sianiem. Satysfakcję sprawiają im pierdoły opowiadane na prawo i lewo, nawet jeśli nie trafiają na podatny grunt – ot, byleby jęzor rozpuścić. Krzywda powodowana głupimi plotkami jest jedna, dla całego PZŁ, mianowicie przez takich pleciugów, bajarzy, jawimy się reszcie społeczeństwa jako pijacy, kurwiarze, mordercy i kłusownicy, którzy żyją bez czci i wiary, poza prawem, a wręcz ponad prawem. Gdyby jeszcze pleciugi swoim przykładem lśnili i świecili, mielibyśmy szansę, jednak nic z tego – zazwyczaj plotki tworzy się na podstawie własnego życiorysu lub własnych marzeń sennych. Jeśli od babek we wsi słyszę, co to jeden z drugim nie wyrabia, jak nie szabrują, kradną, kłusują, z kim się zadają i za jakie profity, a jeszcze od kogo takie informacje powzięły, to strach się bać! Niestety, najgorsze żmije na własnym sercu się hoduje…
Nie mam zamiaru apelować do niekoleżeńskich kolegów, ględzących po chałupach to i owo, co im się uroiło pod kopułą. Apeluję do reszty. Wytykajmy sobie błędy, piętnujmy złe zachowania, ale róbmy to prosto w oczy, bez obłudy, bez kłamliwego całowania się na „dowidzenia”. Wręcz przeciwnie – piętnujmy przede wszystkim judaszy, którzy gratulując nam trofea obrabiają nam tyłki za plecami, szykują świnie i sączą jak w uszy nie-myśliwych. Nie upadlajmy siebie nawzajem wobec postronnych, zrozumcie ludzie, że działamy w jednej sprawie!!! Chyba, że wam całkiem inna, mnie nieznana, sprawa na myśli…
Darz Bór!

Komentarze