Wynaturzenie natury

Obserwuję od pewnego czasu bardzo złą tendencję sporej części użytkowników internetu (mam w tym momencie na myśli tych wypowiadających się na forach, komentujących rozmaite artykuły) do co najmniej dziwnego traktowania natury… Szczególnie tyczy się to traktowania zwierząt. Otóż osobnicy ci zdają się nie mieć zielonego pojęcia o naturalnych prawach rządzących fauną, o sposobach odżywiania się i zachowania rozmaitych gatunków zwierząt, zaczynając od domowych. Czytam coraz więcej bluzgów i inwektyw pod adresem nie tylko myśliwych (bo przecież piekło i szatani za nami stoją, ekoterroryści dawno mi to uświadomili), ale także rolników, rzeźników, hodowców, mieszkańców wsi podtrzymujących gasnącą tradycję gospodarstw małorolnych. Wyzywani na równi już jesteśmy od bestii i potworów, wykorzystujących biedne stworzenia do własnych celów.

Myśliwi urządzają krwawe łowy, gdzie pozbawione możliwości jakiejkolwiek obrony sarenki i ich mężowie-jelonki, są mordowane w imię chorych uciech popapranych ludzi.
W rzeźniach psychopaci ubijają płaczące krówki i baranki, które nie mają nawet szansy pożegnać się ze swymi dziećmi i przyjaciółmi z obory.
Rolnicy wykorzystują podle krowy i konie, kto to widział zaprzęgać piękne, stworzone dla wolności i ewentualnego podziwu zwierzę, by furę z gnojem ciągnęło przez wyboistą drogę? Jak można krówkę po cyckach obmacywać bez jej zgody i świadomej akceptacji? Może ona nie chce mleka dawać, czy ktoś o tym pomyślał?
Hodowcy traktują zwierzęta przedmiotowo, jak można gęsi, kury, kaczki trzymać w boksach? Jak można hodować koniki na sprzedaż bez okazywania im miłości, czułości, bez dania im możliwości samorozwoju?
Jak czytam podobne rzeczy, to zastanawiam się, czy to ja jestem faktycznie takim potworem, czy może z nudów i dobrobytu niektórym się pod kopułą poprzewracało… Jakie pojęcie o otaczającym ich świecie mają współcześni mieszkańcy wielkich miast? Czy zdają sobie sprawę, że rudel saren potrafi w jedną noc zjeść dość spore poletko malin czy truskawek, przez co ktoś straci źródło dochodu na które ciężko pracował? Czy wiedzą, że puszczony wolno piesek i kotek, kiedy w polu natrafi na dzikie zwierzątko nie będzie się z nim usiłował zaprzyjaźnić, ale je zwyczajnie zabić – o ile będzie wielkością i prędkością w obszarze jego możliwości? Czy wiedzą, ile rocznie myśliwi wypłacają ze swoich kieszeni rolnikom za szkody powodowane przez dziki? Czy rosnące zwłaszcza w niektórych rejonach ceny ziemniaków, chleba, płatków kukurydzianych nie budzą zastanowienia, co powoduje taką sytuację? Czy smakuje im szyneczka, która do lodówki trafiła ze sklepu, a do sklepu z masarni, gdzie przetwarza się poza wodą i konserwantami także prawdziwe mięso? Czy w ogóle mają świadomość, że zwierzęta nie będą nigdy kierować się ludzkimi normami, ponieważ ludźmi nie są!

Natura jest piękna, ale jest też brudna, krwawa, brutalna, a czasem śmierdząca i parszywa. Nie można akceptować ładnej części natury negując jednocześnie istnienie jej brzydkiej strony!!! To, co nam się wydaje przykre, bestialskie, krwawe, jest NATURALNE! Ludzkich norm nie wprowadzimy w świecie zwierząt, jeszcze bardziej nierealne usiłować je przystosować do świata roślin, ale pożyjemy, może się i tego doczekamy… Dlaczego tak trudno niektórym to zrozumieć?

Czy to wina rodziców, którzy chcąc oszczędzić dzieciom traumy ukazują im jedynie gładką stronę świata? Jeżeli tak, to błagam Was, Rodzice, nie kryjcie przed dziećmi mniej ładnych aspektów rzeczywistości, bo to się tylko dla nich skończy tragicznie, gdy zderzą się wreszcie z czymś niefajnym – z doświadczenia wiem, że im później się człowiek niektórych prawd dowiaduje, z tym większym trudem przychodzi mu je zaakceptować.

Często wydaje mi się, że gro osób pozostało na etapie disneyowskich bajek jeśli chodzi o odbiór przyrody. A wczoraj słodki jelonek Bambi (albo jego mężny tatuś) w trakcie polowania zabił człowieka. Chytry Lis Witalis zjadł  miesiącu samotnie mieszkającej staruszce ostatnią Kurkę Złotopiórkę, przez co kobieta nie ma jajek, mięska na rosół i pierza i ze swej 600-złotowej emerytury będzie musiała poza rachunkami i lekami jeszcze to dokupić. Puszek i Azorek zagryzły dwa Baranki Bee-Bee, w związku z czym ich podły hodowca musiał spędzić dwa dni w urzędach załatwiając formalności związane z wyrejestrowaniem trzody, nie wspominając o tym, że wełna zniszczona, a niemała kasa władowana w chów Baranków przez ten czas zniknęła w brzuszkach psiaków.

 Niech do Was, wiecznych zajadłych krytyków i pieniaczy, wreszcie dotrze jedno: jeśli wszyscy „źli” (myśliwi, rolnicy, hodowcy) zaczną żyć ze zwierzętami tak, jak w Waszych niedojrzałych wyobrażeniach to być powinno, to uderzy przede wszystkim w Was, siedzących w bloku przed kompem, z kanapeczką z kiełbaską w dłoni. Rolnikowi Kurka Kokosia zniesie jajeczko z miłości do niego, za opiekę, Krówka Mućka strzyknie z cyca mlekiem, pomidorek i ogórek pod folią urośnie, ale dla Was już niestety nie starczy. Przecież z dzikiem i jelonkiem też będziemy musieli się uczciwie podzielić, na zasadzie solidarności społecznej.
Darz Bór!
 
P.S. Za zabitego w dniu wczorajszym przez jelenia naganiacza – Wieczny odpoczynek racz Mu dać, Panie! Liczę, że Koledzy staną na wysokości zadania i nie pozostawią rodziny bez pomocy!

Komentarze