Futrzak

Dziś będzie dość kontrowersyjny temat, denerwujący mnie od jakiegoś czasu.
Od kilku lat wśród rozmaitych gwiazd i gwiazdek panuje dziwna moda na bojkotowanie noszenia naturalnych futer. Najczęściej przyjmuje to chwytliwą formę, tzn. panna pozuje naga jak ją Bóg stworzył, a na jej tle jawi się slogan, jakoby wolała chadzać nago niźli futra nosić… Tłumaczą się tym, że noszenie futer przysparza cierpień zwierzętom, z których są one wytwarzane, ale niektórym przyciśniętym do muru przez dziennikarzy zdarzyło się zdradzić, że menedżer poradził im zaangażować się w jakąś akcję społeczną, a ponieważ los norki leży im na sercu bardziej niż los bitych przez partnerów kobiet, to wypięły tyłek przez obiektywem dla „słusznej sprawy”. Zastanawia mnie jedynie to, czemu nigdy żadnego faceta protestującego przeciw futrom nie widziałam… Czyżby nie mieli aż takiego parcia na szkło?

Ja osobiście do futer mam stosunek mieszany – z jednej strony człowiek nosił futra od kiedy tylko stracił swoje naturalne. Nosili je zarówno mężczyźni jak i kobiety, otulali się nimi w zimie, nakrywali futrzanymi narzutami nocą, zawijali w nie swoje dzieci. Naturalne futra są cieplejsze niż jakakolwiek sztuczna tkanina, do tego ulegają zwykłej biodegradacji (rozkładowi po prostu!), a nie zalegają na śmietnikach tysiące lat. Do tego ich urody nie da się porównać do plastikowych podróbek, mam sztuczne futerko i różnicę widać spod półprzymkniętych powiek.

Z drugiej jednak strony, kiedy widzę niektóre filmiki ukazujące bestialskie traktowanie zwierząt futerkowych w chińskich hodowlach, to szlag mnie trafia i krew się w żyłach burzy z gniewu i chęci zemsty na ludziach. To, że mamy nad zwierzętami naturalną przewagę nie znaczy, że możemy z nimi robić co nam się żywnie podoba! Po to nam Pan Bóg dał odrobinę więcej rozumu, sumienie i zasady moralne, żebyśmy z nich korzystali!

Najrozsądniejszym rozwiązaniem w kwestii futer jest produkcja płaszczy, kurtek, kołnierzy ze skór pozyskiwanych przez myśliwych. Po pierwsze: mamy redukcję zbyt dużej liczby drapieżników, którą ostatnio obserwujemy w łowiskach. Po drugie: zwierzę pozyskiwane jest w humanitarny sposób, bez niepotrzebnego stresu i cierpień. Jedynym mankamentem jest uszkodzenie skóry, ale dobry kuśnierz jest w stanie poradzić sobie z dziurkami po śrucie tak, że nie widać śladu!
Jako zadeklarowany „futrzak” i do tego myśliwy jestem jak najbardziej za takim rozwiązaniem! Myśliwych zachęciłoby to do większego postarania się o pozyskanie drapieżników (wszak nie tylko lisy, ale też norki, kuny, szopy i jenoty figurują w naszych odstrzałach), a jakaż jest większa przyjemność dla kobiety, niż nosić na sobie trofeum swojego ukochanego? Chyba tylko noszenie własnego trofeum w postaci rudego płaszcza, czego bardzo, bardzo sobie życzę!
Darz Bór!
 
P.S. Popieram zdroworozsądkowe podejście do tematu Pani Anji Rubik, promującej kupowanie futer z renomowanych firm, które dbają o pozyskanie materiału z jak najlepiej traktujących zwierzęta hodowli. Cóż, butków z aligatora  żadna lasencja by sobie nie odmówiła, ale że aligator ma paskudną gębę bez wyrazu, to o niego nikomu się nie chce zabiegać… Poza tym aligatorów się nie hoduje, więc zedrzeć kasy za zaprzestanie akcji potępiającej hodowlę też nie będzie z kogo. Eko-show-business…

Komentarze