Koszmar dopiero się zacznie

Kilka tygodni temu na jednym z portali internetowych przeczytałam przykry artykuł donoszący, że samotnie mieszkająca przy lesie staruszka została wraz ze swoim małym pieskiem zagryziona przez stado zdziczałych psów – na zwłoki natknęły się pracownice socjalne (moje Koleżanki po fachu) odwiedzające samotnych w okresie zimowym. Już wtedy mną zatrzęsło, jak w cywilizowanym kraju, w samym środku Europy, w XXI wieku, może mieć miejsce zdarzenie rodem sprzed 200 lat ???

Dziś czytam o kolejnej ofierze stada bezpańskich kundli – 42-letnia kobieta, w sile wieku, wyszła rano do pracy i została zagryziona przez grasującą watahę, trwają policyjne poszukiwania tych bestii. Ledwie kilkanaście minut temu jeden z internautów doniósł, że miejscowi pozbawili życia jednego z morderców, w sposób dużo bardziej cywilizowany niż psy pozbawiły życia kobietę, jednak drżę na myśl, jaka odpowiedzialność karna grozi im za ten czyn, gdyby ujrzał światło dzienne. Pieskom nie grozi żadna kara. Pieski się zamknie w schronisku, gmina wywali za nie minimum około 12 000 rocznie (to więcej niż u nas wydaje się na niektóre świadczenia pomocy społecznej), a rodzinie matki, żony, córki nikt nie zwróci. A zapłacić za to ktoś osobiście powinien. Ustawodawca dający wolność 12godzinną psiakom, oraz pomysłodawcy i projektodawcy ustawy. Z ich kiesy powinno się wyciągać co miesiąc rekompensatę za szkody powodowane przez psy – tak jeśli chodzi o ofiary w ludziach, jak w inwentarzu, hodowlach zwierząt, populacji dzikiej zwierzyny.

Ludzie! Otrząśnijcie się! Stoimy w obliczu mentalnej i prawnej katastrofy! Śmiało mogę napisać, że oto jesteśmy w przededniu reorganizacji naszego świata, ze świata idei humanistycznych, w świat ludzi owładniętych nienawiścią wobec własnego gatunku, wielbiących gatunki podrzędne, mniej inteligentne, pozbawione uczuć wyższych, wynoszących na piedestał prawa zwierząt, gardzących jednocześnie prawami człowieka – przede wszystkim prawami ludzi do rozsądnego dysponowania zasobami naturalnymi, do których zwierzęta należą. Oto nie wolno wiązać psa na łańcuchu, nie wolno zamykać go w kojcu na dłużej niż …. (tu wstaw ilość godzin, która pewnie będzie się z każdą nowelizacją ustawy zmniejszać), w końcu dojdziemy do tego, że nie wolno będzie psa czy kota pozostawić samych w domu, by sobie krzywdy nie zrobiły, bądź nie czuły się zaniedbane emocjonalnie!

Pokolenie wychowane na bajkach Disney’a wierzy uparcie, że sarenka, piesek, myszka wyznają ludzki system wartości, kierują się miłością, przyjaźnią, sprawiedliwością w swoich zachowaniach wobec człowieka, ale również wobec pozostałych zwierząt. Wierzą, że kiedy ich wilczur pędzi za sarną po polu, to on się z nią chce przyjaźnić, bawić, a ona tak z przekory ucieka, dla zwykłej zabawy. Że kiedy kotek ich drapie, to on tak czułość okazuje, kot to wszakże istota przewyższająca człowieka swym rozumem, czyż nie?

Pod artykułem o dzisiejszej tragedii komentarzy jest już sporo – jeden szczególnie powalający i ukazujący świadomość „zielonej” części społeczeństwa : użytkownik o nicku „sss” nie wierzy, że coś takiego się stało, przypuszcza, że może pieski były głodne, bo przecież ludzie są rozumni, a potrafią zabijać, to co dopiero pies. Od dziś przestanę się modlić o zdrowie, miłość, pokój i dobrobyt na świecie, a zacznę o rozum dla swoich rodaków…

Sugeruję „zielonym”, by poszli jeszcze dalej – jeśli piesek zagryzie człowieka, to zróbmy sądy dla piesków, zamykajmy je w więzieniach (o odpowiednich standardach, ma się rozumieć! 12 godzin w celi max – potem do lasu na jogging!), resocjalizujmy i wydawajmy na to kasę z podatków podatników (nie znam pseudo-ekologa parającego się uczciwą, opodatkowaną pracą, zwykle to domorośli filozofowie wyżerający rodzicom z garnków), bo przecież to wina ludzkiego społeczeństwa, że pies to tylko zwierzę i ma zwierzęcą, dziką naturę. Gdyby nie ludzie, to nie byłoby takich wypadków. Oczywiście! Gdyby nie ludzie, którzy całkowicie zapomnieli, że człowiek jest człowiekiem, a pies zawsze pozostanie tylko psem – choćby nie wiem jak słodki i milutki był. Ludzką sprawą jest kontrolować ilość i jakość psów, oraz mieć nadzór nad miejscem ich występowania, którym powinny być wyłącznie ludzkie siedliska. Jeżeli coś idzie nie tak, należy to zdecydowanie i kategorycznie rozwiązać – nie śmieciową ustawą, która spowoduje, ze 1 stycznia znajdziemy się na szarym końcu, gdzieś między miejskim gołębiem (bo defekuje po oknach i nikt go za to nie lubi) a karaluchem. I Polska stanie się rzeczywiście dzikim krajem, opanowanym przez dzikie zwierzęta…
Opamiętania i rozumu życzę Państwu w Nowym Roku już dziś.

Darz  Bór!


P.S. Link do artykułu :
http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20111229/NEWS01/939228663

Komentarze