Rykowisko dla jeleni - szkody dla ekologów

W radiu, telewizji, prasie i internecie głośno ostatnio o akcji awanturników spod znaku pseudo-ekologii, pod hasłem „Ryskowisko dla jeleni, nie dla myśliwych”. Uzbrojeni w aparaty fotograficzne, latarki, odblaskowe kamizelki koczują w Puszczy Białowieskiej i przemierzają ją po zmroku, przeszkadzając w polowaniach. W rykowisku nie przeszkadzają, ma się rozumieć – cóż tam dla jeleni kilkudziesięcioosobowa horda z latarkami, pałętająca się po lesie. Na pewno mają ekologiczne obuwie, nie hałasujące po ściółce, oraz kamizelki odblaskowe i latarki niepłoszące zwierzyny. Twierdzą, że podziwiają piękno przyrody. Że to spektakl, widowisko, piękne, wzniosłe, pełne miłości. A zabijanie jeleni to ludzka fanaberia, wynikająca z krwiożerczych, socjopatycznych popędów. Jak to jest z tym niepłoszeniem i nieprzeszkadzaniem najlepiej świadczy galeria zdjęć z poprzednich akcji, w której próżno szukać zdjęć rykowiska. Mamy za to fotki uśmiechniętych aktywistów, krajobrazy puszczy, nawet żubra – jeleni brak. Czyżby jednak nasi aktywiści rykowisko znali jedynie z literatury i telewizji? Jest za to fotografia czaszki z powalającym podpisem mówiącym, że lasy są dla wszystkich, a nie tylko dla myśliwych. Cóż, widocznie w opinii naszych „ekologów” zwierzyna umiera tylko od strzału myśliwego, który w dodatku pozostawia w lesie czaszkę… Czy na prawdę można być dorosłym, pełnoletnim i aż tak naiwnym?! Można działać przeciwko komuś/czemuś nie mając elementarnej wiedzy na temat jego działalności?! Jak widać – można!

Znam wielu myśliwych, którzy zasadzali się na jelenie w czasie rykowiska, aby wyłącznie podziwiać widowisko. Nie ubierali się w odblaskową kamizelkę, nie świecili zwierzętom po oczach latarką, nie zbierali 30-sto osobowej rozbawionej świty. Siadali w ciszy, skupieniu i podziwiali. Nie oddali ani jednego strzału. Znam także takich, którzy widząc byka z porożem zagrażającym życiu innym bykom, odstrzeliwali go – dzięki temu wielu jego potencjalnych przeciwników zachowało życie. Wiedza na temat selekcji zwierzyny płowej przekracza jednak możliwości eko-terroru.

Aby rozwiać romantyczny mit, że rykowisko to przedstawienie, takie niewinne zaloty, zabawa byków ku uciesze eko-gawiedzi, przytoczę zdarzenie, które miało miejsce w tym roku, parę dni temu. Dnia 25 września pracownicy leśni na terenie Nadleśnictwa Piotrków znaleźli dwa martwe byki, splątane porożami. Ku rozczarowaniu „ekologów”, nie zostały one zastrzelone i porzucone, lecz silniejszy z samców skręcił kark słabszemu, po czym nie mogąc wyplątać swego poroża z jego, padł z wycieńczenia. Rykowisko nie jest zabawą, jest walką, bardzo często na śmierć i życie. Natura nie jest urocza, słodka i przyjazna – jest piękna i okrutna, często brudna, śmierdząca, obrzydliwa, jest spokojna i szalona, nieokiełznana i łaskawa. Ma wiele stron i wiele twarzy, ale najważniejsze jest jedno – nie można jej praw mierzyć ludzkimi prawami. Zwierzęta mają instynkt, popędy, których nie są w stanie kontrolować i naginać do naszych życzeń. Naszą, ludzką rolą, jako istot rozumnych na tym świecie, jest takie sprawowanie kontroli nad pewnymi sferami natury, aby przetrwała ona jak najdłużej, w jak najlepszej kondycji. Nie eliminując chorych sztuk pozwalamy na wyginięcie całych gatunków. Nie odstrzeliwując szydlarza skazujemy na pewną śmierć jego przeciwników – owszem, działamy pozornie „wbrew naturze”, ale wyłącznie na korzyść jej kondycji i przyszłości.

Kolejną sporną kwestią są szkody leśne wyrządzane przez zwierzynę. Eko-lodzy nie rozumieją, że nadmierna ilość zwierzyny jednego gatunku szkodzi innym gatunkom – tak zwierząt jak i roślin. Całkowity zakaz polowań na terenie Puszczy Białowieskiej może więc spowodować totalne zaburzenie równowagi ekosystemu : gwałtowny wzrost populacji jelenia spowoduje także większe zniszczenia w drzewostanie. Pomijając już szkody gospodarki leśnej, bo o Puszczy teraz mowa, stracimy obecny wizerunek tej Puszczy, naturalny, ale przecież rozsądnie kontrolowany przez ludzi dla jak najbardziej wartościowego wyglądu i stanu. (Jeśli zaś chodzi o lasy państwowe, życzyłabym sobie, by szalejący eko-przeszkadzacze byli na tyle odpowiedzialni, aby za szkody wyrządzone przez „ochranianą” przez nich zwierzynę płacili z własnej kiesy, jak to dziś robią „ci źli” myśliwi. Zapewne po pierwszym roku wszystkie eko-fundacje i organizacje ogłosiłyby zakończenie działalności i szkód nie miałby kto „zjeść”…) Zbyt duże, niekontrolowane populacje najczęściej ulegają degradacji, gdyż rozmnażają się nie tylko silne jednostki, ale także słabe, które w mniejszej, poddanej selekcji grupie nie miałyby na to szansy. W związku z tym za jakiś czas możemy mieć liczną populację jelenia, który będzie niszczył większe połacie Puszczy, a przy tym coraz mniej będzie przypominał obecnego, silnego osobnika, z uwagi na pokrywanie łań słabymi bykami. Pozwolenie szydlarzom, widłakom na stawanie w szranki z mocnymi bykami może doprowadzić do zabijania tych drugich przez pierwsze, co dodatkowo osłabi populację. Bez udziału człowieka w Puszczy Białowieskiej całkowicie zaniknęłaby bioróżnorodność, bo natura właśnie takimi prawami się rządzi – gdyby pozwolić jej poszaleć, w końcu pozostałyby tylko płodne, ekspansywne gatunki, reszta zaś skazana byłaby na wymarcie. Ja to wiem. Moi Koledzy, myśliwi, też to wiedzą. Eko-lodzy mają swoją eko-logikę, która w większości budowana jest nie na wiedzy, a na wyobrażeniach, mitach, fantazjach Piotrusiów Panów z domów z wielkiej płyty, mierzeniu natury miarą wartości ludzkich, wynikających ze społecznych norm i zachowań, których na chmarę jelenią, watahę wilczą nijak nie da się przenieść. Gdyby poczytali sobie historię Puszczy Białowieskiej, poznali jej humory, tendencje, może zastanowiliby się jak przywrócić Puszczy głuszce, jak utrzymać w niej dzięcioła, dlaczego coraz mniej w niej łosia, podczas gdy na terenie Polski jego populacja gwałtownie wzrosła. Na żadne z powyższych zwierząt w Polsce się nie poluje – mimo to jakoś nikną! Proponuję także zająć się aktywnie zwalczaniem kłusownictwa, bo póki co tylko myśliwi to robią, z pomocą Policji, zaś niezawisłe Sądy nadal traktują kłusownictwo jako czyn o znikomej szkodliwości społecznej. Tutaj pole do popisu! Stańcie, eko-lodzy z nami ramię w ramię i postulujmy zaostrzenie przepisów tępiących kłusownictwo! Niechże wreszcie zobaczę, żeście jednostki myślące, a nie hałasujący w czasie rykowiska po lesie pieniacze. I czekam na zdjęcia z rykowiska, a nie wycieczki towarzyskiej po Puszczy w okresie rykowisk…

Darz Bór!

Komentarze