Od pewnego czasu coraz modniejsze stają
się futrzane płaszcze, kurtki, kamizelki, bolerka, czapki, a nawet
dodatki i biżuteria z futrzanymi elementami. Na portalach internetowych
często widuje się obecnie modelki, aktorki, piosenkarki odziane w
futrzane kreacje, również w odzieżowych sieciówkach nie brakuje kurtek z
futrzanymi kołnierzami, wstawkami, pelerynek wieczorowych itp. W
sklepach królują niestety sztuczne futerka – paradoksalnie dużo tańsze
niż naturalne. Czemu piszę „paradoksalnie”? Ponieważ futerkowych
drapieżników w naszym kraju jest zdecydowanie zbyt dużo i od paru lat
prowadzi się ich intensywną redukcję. Lata wmawiania nam, że naturalne
futra są niemodne, barbarzyńskie, w bardzo złym guście sprawiły, że
bardzo niewielu Kolegów zdejmuje z lisów czy jenotów skórki i wyprawia
je. Coraz gorzej też z dostępnością wykwalifikowanych garbarzy, którzy
skórki nie zepsują, a ceny za wyprawę szybują w górę wraz ze spadkiem
podaży na futrzane okrycia.
Najbardziej dziwi mnie bełkot przeciwników naturalnych futer, głoszących, że są one nieekologiczne. Jak coś wykonanego z materiału biologicznego może być nieekologiczne? Naturalne futro w końcu się rozłoży i użyźni glebę, natomiast sztuczne futerka to „wieczne” włókna polimerowe, które całą ochronę środowiska przeżyją sto razy. Sztuczne futra mają swoje plusy, bo są łatwe w utrzymaniu, lżejsze, tańsze, niż ich naturalne odpowiedniki. Ale na pewno z ekologią nie mają wiele wspólnego…
Tak sobie często myślę, że szkoda polskiego futrzarstwa, które przecież jeszcze niedawno tak wspaniale kwitło. Garbarnie, hodowle zwierząt futerkowych, zakłady kuśnierskie – to wszystko dawało wielu osobom miejsce pracy, a kobietom wspaniałe dzieła sztuki odzieżowej, bo ja niezmiennie futra za takie uważam. I szkoda przede wszystkim tych wszystkich pozyskanych lisów, jenotów, norek i kun, które mogłyby grzać czyjś zgrabny grzbiet, a zamiast tego są zwyczajnie „utylizowane”, bo przetworzenie ich skórek nikomu się nie opłaca. Gdyby nie bzdury kładzione przez pewne środowiska społeczeństwu, mogłoby być zupełnie inaczej. Cieszy więc ta mała jaskółka, w postaci powracającej niespiesznie mody na futrzane dodatki i ubrania. Może za parę lat doczekamy się powrotu prawdziwej natury w sklepach, a nie poliestru i innego plastiku!
Komentarze
Prześlij komentarz