Słowo na niedzielę

Coraz więcej paradoksów i absurdów dostrzegam w sieci w ostatnich czasach. Zblazowana, pozbawiona zainteresowań część społeczeństwa, radośnie komentująca w sieci, zajęła się masowo krytyką wszelkich wartości, z największym upodobaniem atakując te, które do tej pory traktowaliśmy jako tradycyjne.

Rodzina przestała stanowić jakąkolwiek wartość, stała się natomiast paskudnym słowem kojarzącym się z uciskiem, staroświeckim podejściem do ról kobiety i mężczyzny, w mediach najczęściej pojawiającym się w kontekście przemocy, tragedii, zabójstwa. Teraz niemodnie, a wręcz niestosownie jest mieć rodzinę – teraz trzeba być w związku. Małżeństwo jest passe, a ślub to bzdura i fanaberia, papier nie potrzebny do niczego – za to bardzo głośno apeluje się o możliwość udostępnienia tej fanaberii osobom tej samej płci. Wszakże kiedy ślub zawiera kobieta i mężczyzna, to idiotyzm i objaw ciemnoty, natomiast jeżeli „przed ołtarzem” staje dwóch mężczyzn, to jawny postęp! Dobrze jest, aby osoby homoseksualne mogły adoptować dzieci, ale z drugiej strony powinno się kobietom, które dzieci nie chcą, pozwolić na aborcję w każdych okolicznościach. Aborcja powinna być dostępna jak lody waniliowe, ale już usypianie psów i kotów absolutnie nie, bo przecież piesek i kotek nie są winne, że pojawiły się na świecie. Widocznie uważa się powszechnie, że dziecko, z góry obarczone grzechem pierworodnym, samo jest sobie winne, że pojawiło się w łonie matki.
Myśliwi to naturalnie mordercy, wynaturzone stworzenia, które zabijają biedne, niczemu nie winne zwierzątka. Rolnicy i hodowcy zresztą też – chorzy niszczyciele świata i natury, gnębiciele stworzeń. Natomiast całkowicie w porządku jest eutanazja, bo przecież taki leżący chory jest bezproduktywny, trzeba go karmić, przewijać, myć, a łóżek w szpitalach brakuje. Podłączone pod respirator „warzywko” jest winne, że znalazło się w takiej sytuacji i, aby wrażliwych oczu więcej nie kalać, winno być usunięte.
Dzieciom wmawia się, że mięsko bierzemy ze sklepu. Światłe umysły, w obawie, by nie wychować psychopatów, nie ujawniają potomstwu skąd pochodzi ich obiad, że kaczka, kura, świnka, a nawet sarenka, to część łańcucha pokarmowego. Ciekawa jestem, czym horda szalonych eko-terrorystów wykarmiła by biedne, mnożące się na potęgę pieski i kotki – one niestety nie zrozumieją, że powinny być wege. Ale do tego trzeba mieć elementarną wiedzę o świecie i myślenie wybiegające poza bezpłodne awantury.
W bardzo złym guście jest deklarowanie przynależności do jakiegokolwiek kościoła, najczęściej jest traktowane jako wściekły atak na wolność poglądów. Kościół Katolicki jest najbardziej niemodny, prawosławie i buddyzm zaś dość egzotyczne i nawet pozytywnie odbierane. Muzułmanów i Żydów nasze internetowe społeczeństwo mimo wszystko nie lubi, bo chociaż takie postępowe, to zaścianek im zza skóry ani trochę nie wylazł. Za najmniejsze nawet odwołanie do religii zostaje się oplutym, bo przecież Pan Jezus i tak nam kazał nadstawiać drugi policzek, więc nie oddamy. Dwukrotnie pod jakimś artykułem napisałam coś z odniesieniem do Boga, za co otrzymałam mnóstwo komentarzy, iż „gdyby nie było niepotrzebnego odwołania do religii, to bym się z Tobą całkowicie zgodził/a”. Mnie to odwołanie jest potrzebne – jak osoby piejące o tolerancji mogą tego nie rozumieć i nie szanować?

Życie ma być łatwe. Problemów powinno się móc pozbywać od ręki – jeśli chcę mieć dziecko, idę do kliniki, zapładniam się, bo po cholerę mi mąż, partner, kula u nogi. Dzięki takiemu podejściu mogę mieć co tydzień nowego „partnera”, nie ograniczam się na całe życie, jak mi się znudzi, albo mnie wkurzy, to wyrzucam do śmieci i idę po nowego. Jak mnie inne smaki najdą, to mogę sobie partnerkę sprawić! Jeśli dziecko nie będzie pasowało do mojego nowego życia, to je usunę. Życie ma być łatwe. Jednorazowe. Tu i teraz. Nie przyjmuję, że mogą być jakieś problemy, a jak pojawią się takie, których nie można usunąć, to zawsze można sobie kupić prozac czy tramal, ewentualnie postawić na starą, dobrą flaszkę i zamazać je, choćby na chwilę. Bo życie ma być łatwe i ma nas cieszyć. Bez względu na koszty. Należy żyć bez stresu, bez problemów, bez kompleksów, bez refleksji nad przyszłością, tu i teraz, w mydlanej, kolorowo połyskującej bańce, z dala od…rzeczywistości…

Nie jestem w stanie wyzbyć się poczucia, że to wszystko to „nowe zabobony”. Każde pokolenie musi z czymś walczyć, a że to jest wyjątkowo leniwe, walczy z tradycją. Powinno zacząć walczyć z własną niemocą i zastanowić się, co poza komisjami sejmowymi, aferami politycznymi i zamordowanymi noworodkami przekaże następcom… Madame de Pompadour zakrzyknęła: „Po nas choćby potop!”. A ja czytając niektórych internetowych mędrców unoszę oczy ku niebu i wzdycham: „Po nas oby potop…”

Ciekawe, dlaczego tak mało radości w tych wpisach w sieci. Czemu tyle jadu w krzykaczach, próbujących zdeptać moją religię, moje przekonania wobec rodziny, ciąży, wreszcie fauny i flory. Czemu potrafią tylko bić pianę, obrażać, prowadzić prostacką krytykę opartą na nowych zabobonach, równie niebezpiecznych jak stare. Czasem wydaje mi się, że to z zazdrości – skoro ja nie mam rodziny, nie mam wiary, to będę usiłował wmówić wszystkim, że po mojemu, to jest lepiej. Skoro nie mam żadnej pasji, to każdego, który jakąś posiada, wyzwę od wariatów, wyśmieję, obrażę, poniżę. Skoro nie mam majątku, to będę każdego „bogatego” posądzał o kradzieże i wyzysk innych, o oszustwa, kontakty z mafią. Skoro jestem malutki, niewiele znaczę, a jeszcze mniej mogę, stanę na głowie, aby nikt inny nie mógł. Czego nie ukradnę, to chociaż popsuję, aby nikt inny, nie daj Boże, z tego nie skorzystał. Największą porażką internetowej braci jest czyjś sukces, który i tak na pewno okupiony był łapówką, znajomościami, stosunkiem seksualnym co najmniej. Nie ma w naszym kraju zdolnych, wybitnych, utalentowanych, przedsiębiorczych – same ku**y i złodzieje.

Zaś w tym wszystkim najbardziej mnie przeraża fakt, że istnieje świat poza internetem, w którym te jadowite kreatury funkcjonują. Panie Boże, proszę Cię, abym na swojej drodze jak najmniej takich paskud spotykała. Amen.

Komentarze