Jestem myśliwym i jestem z tego dumna

W naszym kraju bardzo ważna jest opinia publiczna. Niezależnie, czy to opinia mieszkańców Wojsławic, czy społeczności Onetu, czy lokatorów z bloku nr 3 przy ulicy Świetlanej Przyszłości. Zatrważające mnóstwo osób uważa, że nie powinno robić nic, czego wcześniej ktoś nie zaaprobuje, albo przynajmniej nie skrytykuje. Kiedy natomiast pojawią się co najmniej cztery negatywne głosy na tysiąc pięćset pozytywnych, bezwzględnie należy za swe postępowanie przeprosić, oraz zaprzestać dalszych tak karygodnych błędów. Dziś według opinii publicznej badanej na podstawie komentarzy w sieci nie wypada być myśliwym. A jak już się jest, to absolutnie się do tego nie przyznawać. Sami myśliwi apelują, aby zdejmować z sieci zdjęcia ze zdobyczami, bo jeszcze ktoś nam coś powie. I kiedy tak czytam te apele, to głowa mi się kręci sama w niedowierzaniu i tym mocniej wypinam pierś, głowę unoszę wysoko i mówię: jestem myśliwym i jestem z tego dumna!
Na moim profilu na Facebook’u można znaleźć moje zdjęcia z polowań. Zdjęcie profilowe jest właśnie z polowania. Nigdy nie miałam oporów przyznać się, że poluję, nawet jeśli ktoś w towarzystwie był myśliwym przeciwny – można przecież dyskutować kulturalnie i zawsze obie strony coś z rozmowy wyniosą. Założyłam tego bloga, w którym pokazałam swoją twarz, aby pokazać, że w byciu myśliwym nie ma absolutnie nic wstydliwego! Jeśli ktoś, kierując się wyłącznie negatywnymi emocjami mnie zwyzywa za polowanie, to świadczy wyłącznie o jego poziomie, nie o mnie! Chowając głowy w piasek, kajając się, przepraszając za to, że istniejemy, sami dajemy swoim przeciwnikom broń do ręki – skoro ktoś się wstydzi, tego co robi, to pewnie wie doskonale, że robi źle, czyż nie? Jeśli będę chować się po krzakach, zamiast rozmawiać z mieszkańcami łowiska, w którym poluję, to wezmą mnie za wariatkę, kłusownika, pyszałka, albo zwyczajnie, przepraszam za słowo, buca. Czy powiedzenie „Dzień dobry” i porozmawianie chwilkę aż tak boli? Mnie nigdy nie bolało. I nigdy się do mnie żaden z „miejscowych” brzydko nie odezwał, wręcz przeciwnie.
Jeśli chodzi o zdjęcia – owszem, zdjęć „rzeźnych” nie ma sensu zamieszczać, bo są zwyczajnie niesmaczne. Ale nie dajmy się zwariować – nie możemy wiecznie przynudzać ludziom dokarmianiem i kontaktem z przyrodą, a ukrywać pozyskiwanie zwierzyny!!! Ludzi trzeba od dziecka edukować, że jedzą mięsko, mięsko jest ze zwierzątka, a żeby je zdobyć, trzeba zwierzątko zabić i oporządzić. To jest rzecz całkiem normalna, że zwierzęta się zjada, tylko napędzona kilkoma zwariowanymi umysłami opinia nakazuje nam teraz się tego niemalże wstydzić. Rzeczą oczywistą i w pełni zgodną z obowiązującym prawem jest pozyskiwanie zwierzyny w drodze odstrzału i nie jest to żaden powód do wstydu, litości! Skoro ktoś nie jest pewien, czy postępuje dobrze będąc myśliwym, to chyba jest to czas, aby się nad sobą poważnie zastanowić. Gdybym bowiem ja zaczęła mieć wątpliwości, wolałabym odwiesić strzelbę na kołek, niż przewracać się w nocy po łóżku targana wątpliwościami i gryziona sumieniem.
Łowiectwo ulega przewartościowaniu, to oczywiste. Społeczeństwo się zmienia, zmieniają się ludzkie priorytety, możliwości, zmianom ulega każda dziedzina naszego życia. Postęp cywilizacyjny sprawia, że nie musimy aż tak trudzić się, by zdobyć dla siebie pokarm. Współczesny myśliwy również musi mieć pełną świadomość swej obecności w tym świecie, znać swoje miejsce, wiedzieć, co i dlaczego do niego należy. W świecie życia i śmierci, w którym mamy okazję jako myśliwi obcować, nie ma miejsca na „może”. Nie ma miejsca na wątpliwości. Tutaj trzeba mieć pewność – do czego się mierzy, dlaczego się do tego mierzy, co się z tym później zrobi. Łowiectwo bardziej niż inne pasje wymaga dojrzałości, gdyż podejmujemy decyzje nieodwracalne. Tym bardziej od osób dojrzałych na tyle, by być myśliwymi oczekuję jako ich Koleżanka po strzelbie dojrzałości, do bycia dumnym ze swej pasji, do rozumienia jej, gotowości bronienia jej przed niekonstruktywną krytyką, oraz dyskusji na jej temat bez chowania głowy w piasek już po pierwszym niepochlebnym zdaniu. Wszak nasi krytycy czasem mają rację wytykając nam błędy jednostek – nie może to jednak prowadzić do krzywdzącego uogólnienia i tutaj nasza wielka rola.
My, myśliwi na prawdę nie mamy się z czego tłumaczyć. Nasze tłumaczenia traktowane są jako wymówki, usprawiedliwienia – przed czym niby mielibyśmy się usprawiedliwiać? My nie mamy się tłumaczyć, a informować o swojej działalności, propagować ją wśród społeczeństwa, edukować ludzi ekologicznie i łowiecko. Tłumaczą się winni – dojrzali informują i bronią swego stanowiska.
Z życzeniami odwagi, dojrzałości i pewności swego – Darz Bór!

Komentarze