Multitematyczność

Przeglądając dziś Facebook’a zauważyłam, że mimo iż większość pojawiających się na mojej tablicy postów związana jest ściśle z łowiectwem, to wcale nie ma tam nudy i nie odczuwa się monotematyczności. Łowiectwo posiadło bowiem taką właściwość, że skupia w sobie mnóstwo elementów, wiele dziedzin życia ludzkiego, w zasadzie wiele pasji i zainteresowań, dzięki czemu dla każdej osoby ma coś specjalnego do zaoferowania.

Mamy przyrodę i ekologię, zdjęcia i artykuły o zwierzętach, lesie, ekosystemie, palące tematy związane z ochroną środowiska, nowe rozwiązania problemów dotykających leśników i rolników.
Mamy fotografię łowiecką, chwytającą ulotne chwile w łowisku, w towarzystwie Kolegów, na polowaniach i na wydarzeniach kulturalnych. Mamy zdjęcia przedstawiające piękno przyrody, oraz dokumentujące działania ludzi.
Mamy modę myśliwską, odzież terenową i galową, stroje praktyczne, maskujące człowieka w terenie, dające ciepło i suchość, a także eleganckie, dopasowane kroje, wymyślne fasony, delikatne i drogie materiały. Razem z modą w parze idzie sztuka jubilerska: biżuteria łowiecka trochę pełni funkcję trofeistyki, trochę amuletu, a przede wszystkim służy za ozdobę myśliwych i ich bliskich, płci obojga.
Mamy myśliwską muzykę i sygnalistykę, o której już kiedyś słówko pisałam, za pomocą której porozumiewamy się w terenie, oraz przy której wypoczywamy i którą zachwycamy się na konkursach i koncertach.
Mamy taksydermię i trofeistykę, zajmujące się zatrzymywaniem w czasie najpiękniejszych okazów i momentów z naszych łowów, pozwalające nam zachować na długie lata wspomnienie polowania, oraz oddać szacunek zwierzynie.
Mamy własne ceremoniały, sztandary, mundury, jasno określone reguły postępowania, tak formalne jak i przyjęte tradycją, mamy wreszcie prawo łowieckie, odrębne zapisy ustawowe dotyczące naszej działalności.
Mamy kynologię – hodowlę z ogromną dawką miłości do psów ras myśliwskich.
Mamy sokolnictwo – wielowiekową tradycję polowań z drapieżnymi ptakami.
Mamy jeździectwo – wspólny patron, św. Hubert jednoczy nas w dniu swojego święta i oddajemy się wtedy polowaniom i gonitwie za zdobyczą.
Mamy sztukę łowiecką, malarstwo, rzeźbę, grafikę, nawet rysunek satyryczny, mamy literaturę, a przecież i użytkowe meble w domu miewamy z motywami myśliwskimi. Pościel, obrusy, zastawę stołową, czego tylko dusze państwa domu zapragną.
Mamy motoryzację, określone marki i modele samochodów, najlepiej służące w trudnych ostępach lasów, na podmokłych łąkach, w górach i na polach.
Mamy broń, rusznikarstwo, mamy optykę, mamy strzelectwo. Mamy survival. Mamy mnóstwo innych rzeczy, których nie wymieniam, bo miejsca by mi nie starczyło. Och, nie mogę o kuchni myśliwskiej nie wspomnieć!!! Polska kuchnia pełna dziczyzny to jest to, co wielu przyciągnęło do łowiectwa.

Tak bardzo chłonne i absorbujące jest to nasze łowiectwo, tak wiele się w nim mieści. Tylu różnych ludzi zrzesza, od twórców sztuki, poetów i pisarzy, przez hodowców, do producentów broni, a przy tym łączy w sobie inne, pozornie nie związane ze sobą profesje szeregowych członków PZŁ – studentów i emerytów, biznesmenów i rolników, lekarzy i policjantów, polityków i handlarzy.

Każda z tych kategorii powiązanych z łowiectwem powstała z potrzeb myśliwych, a wiele z nich nigdy by się tak nie rozwinęło, gdyby nie łowiectwo właśnie. Zaryzykuję stwierdzenie, że gdyby nie potrzeba dokumentowania łowów, zaklinania rzeczywistości na potrzeby łowieckie prehistorycznych ludzi, sztuka i kultura, a nawet obrzędowość religijna mogłyby nigdy nie powstać, a już na pewno nie w takiej formie, w jakiej są nam znane. Łowiectwo zaspokajało głód, a zatem zapewniało byt i przetrwanie, jego obfitość stanowiła o przeżyciu i stanie liczebnym plemienia, stąd tak bogata otoczka wobec łowiectwa.

Dziś każdy z współczesnych myśliwych może wybrać sobie specjalizację i poświęcać jej, może też dryfować po kilku i z każdej uszczknąć coś dla siebie. Jedno jest pewne: zajmując się tematem łowiectwa nie sposób się nudzić – zawsze coś się w tej materii dzieje! Obyśmy za sprawą tego bogactwa tematów sami się wewnętrznie wzbogacali, a także dokładali swoje cegiełki do już otrzymanych w spadku po przodkach wartości.

Darz Bór!

Komentarze