Sezon kaczkowy

Słonecznym, sobotnim popołudniem zgromadziliśmy się bardzo licznie na stawach w miejscowości Pławowice, na tyle licznie, by wyglądać jak jakiś ogólnopolski zlot partyzantów. Gwar Koleżanek i Kolegów, horda psiaków, wśród których nasz miniaturowy Zmor siał postrach, samochodów więcej, niż w dobrym komisie…hmm, wszystko to budziło we mnie uczucia więcej niż mieszane. Czy przy takiej ilości strzelb da się polować? Po wszystkim stwierdzam, że owszem, da się. Z niezłym efektem, bo na każdego myśliwego przypadły na pokocie dwie kaczki.
Głód szerzy się jednak w Polsce. Nie wiem, czyja to wina, na głównego winnego RP nie mam śmiałości jej zwalać. Batalie, które niektórzy gotowi są stoczyć o jedną kaczkę sprawiają, że mam chęć podejść do sąsiada, kupić jedną domową, tłustszą przecież i lepiej się skubiącą i wręczyć głodomorom. Dorośli mężczyźni potrafią zachowywać się gorzej niż dzieci w piaskownicy, a obecność Dian na polowaniu nagle przestała łagodzić obyczaje. Ja rozumiem, że jeśli ktoś płaci za polowanie, to żal mu odjeżdżać z pustymi trokami, ale wyrywanie sobie kaczek, ściganie się przez pole do łupu i awantury uważam za absolutnie niedopuszczalne. Podobnie jak wykorzystywanie młodszych wiekiem i stażem myśliwych w charakterze poszukiwaczy zbarczonych kaczek w szuwarze – takim Kolegom sugeruję zakup dobrego psa, skoro samych ich trzcina w stopy kole i poniżej ich godności jest schylenie się w szuwar, by podnieść ptaka. Panów pańszczyźnianych już od dobrej chwili nie ma, a tak bardzo się podkreśla na każdym kroku, że w PZŁ jesteśmy wszyscy Kolegami – no, starzy Nemrodzi, udowodnijcie mi to, bo coraz więcej moich obserwacji przeczy temu.
Dzięki Bogu, pokot wyglądał już całkiem inaczej. Sygnały myśliwskie niosące się po stawach, chrzest fryców, pośród których były aż dwie Diany, wyłonienie Króla Polowania i wspólna króciutka biesiada (wszakże jeszcze zloty, dla chętnych) zmazały część niemiłych wrażeń. Choć moje troki tym razem był puste, Mąż, Tato i Brat zadbali, by było z czego rosół gotować – jednak co cztery strzelby w domu, to nie dwie ;)
Nie mogę już doczekać się kolejnej soboty, zapach prochu chodzi za mną krok w krok. Może tym razem wrócę z własną zdobyczą… Wszystkim polującym na kaczki życzę połamania i jak najlepszej atmosfery na polowaniu! Ni puchu, ni pierza!

Komentarze