Krakowski Hubertus

Poniżej prezentuję wiersz Kolegi Dariusza Krzysztofa Dudkiewicza, „Krakowski Hubertus”, który miałam zaszczyt odczytywać na tegorocznych Obchodach Hubertowskich Okręgu Krakowskiego na Zamku Królewskim w Niepołomicach. Poemat zrobił istną furorę wśród zgromadzonych gości, grzechem byłoby nie podzielić się nim z Bracią Myśliwską. Z okazji święta naszego Patrona, świętego Huberta, składam serdeczne życzenia pięknych, wartościowych, a nade wszystko bezpiecznych chwil w kniei, oraz medalowych trofeów i wspaniałych przeżyć towarzyszących ich zdobywaniu. Darz Bór!

Gruchają to już gołębie na krakowskim rynku,
Że stają dziś myśliwi w świątecznym ordynku,
Piękne damy, panowie w mundurach zieleni,
Tam gdzieś kordelas błyśnie, tu się order mieni.
Grają rogi blaszane, przeróżne wabiki,
Stoją psy ras myśliwskich, obok sokolniki,
Na zdobnych rękawicach, jak na piedestale,
Są jastrzębie, sokoły ubrane w karnale,
Słychać dzwonki przy pętach, „Chwal ćwik” pozdrowienie,
Starej , szlachetnej sztuki widać uniesienie!
Wśród psów są i aportery, norowce, dzikarze,
A za nimi tropowce – zwisłouche straże,
Co dbają by zwierzyna kulą dosięgnięta,
Nie dała próżno życia, by była podjęta!
Sygnaliści ustniki grzeją, przedmuchują,
Bezgłośnie gdzieś na boku sygnały próbują.
Wtem z piersi stu zadęty sygnał w niebo bieży,
Aż się zasłuchał strażak na mariackiej wieży!
Bo w sygnale „Darz bór” słyszysz psów po lesie granie,
Krzyk naganki i strzały, słowem – polowanie!
Każdy z nas miewa przecież ,od czasu do czasu,
Stan w którym by najchętniej uciekł gdzieś do lasu.
Myśliwy z racji licznych kontaktów z przyrodą,
Częściej miewa dni kiedy drogi do lasu go wiodą.
Pełną piersią oddycha, wzrok koi zielenią,
W polach zboża zobaczy co w słońcu się mienią,
Grube kłosy pszenicy, srebrzysty łan żyta,
Gdzie przez miedzę płomieniem przemyka mykita,
Białe dywany gryki, ostry kłos jęczmienia,
Jak czas niczym scenograf dekoracje zmienia!
Gdy myśliwy z księżycem las, pole przemierza,
Tropiąc, wabiąc i nęcąc poszukuje zwierza,
Inni w ciepłej pościeli w sen już płyną prawie,
On to co im się przyśni widzi wnet na jawie!
W spiżarni myśliwego zaś najczęściej bywa:
Kiełbasę z dzika znajdziesz, przeróżne mięsiwa,
Tutaj zając kruszeje i wiszą bażanty,
W bejcy comber z sarniny oraz inne fanty,
A gdyś strawy spragniony zgoła z innej beczki,
Wnet na stoły podają pyszne naleweczki!
Tamta z głogu, słodkawa, barwy rubinowej,
Jakże inna od gorzkiej, białej, jałowcowej!
Piołunowa żołądek wspomoże w potrzebie,
A krupnik swojski sprawia, żeś w siódmym jest niebie!
Bo łowiectwo, rzecz prosta, jest nie do pobicia,
Na początku to hobby, potem już styl życia!
Lat dziewięćdziesiąt dzisiaj ma polskie łowiectwo,
Choć polowali już królowie i drobne szlachectwo,
To czas rocznicowy liczy się od chwili,
Gdy towarzystwa małe w jedno połączyli
Nasze dziady, ojcowie – zacne towarzystwo,
Które dobrze wiedziało co znaczy myślistwo,
Czym jest dla obyczaju, tradycji, kultury,
Że łowcy cni mężowie a nie jakieś ciury!
Pielęgnujmy ich pamięć, ich przekaz z przeszłości,
Ćwiczmy sztukę łowiecką do doskonałości,
By po nas pozostało dużo więcej jeszcze
Niźli po przodkach naszych – to Wam mili wieszczę!
Bo póki jest brać myśliwska, póki polowanie,
Póty nam w kniejach naszych i zwierzyny stanie!

NOTKA O AUTORZE: Dariusz Krzysztof Dudkiewicz; ur. 04 sierpnia 1963 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim, wychowany na krakowskim Czerwonym Prądniku, myśliwy z 28 letnim stażem łowieckim, sokolnik, jeden z załozycieli sekcji sokolniczej przy Zespole Szkół Leśnych w Zagnańsku, z wykształcenia leśnik i Inżynier Ochrony Środowiska. Laureat wielu konkursów literackich min. Łowca Polskiego, Myśliwca Warmińsko – Mazurskiego. Współpracował z Zachodnim Poradnikiem Łowieckim i pismem Brać Łowiecka, gdzie drukował swoje opowiadania, wiersze i fraszki.

Komentarze