Boczkiem, boczkiem – czyli kolejny zamach na Lasy Państwowe.

Trzy lata z okładem minęły od mojego wpisu w sprawie proponowanej przez Rząd prywatyzacji Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe, a gdy kurz opadł, smrodek się rozwiał, a pamięć ludzka nieco przytępiała, pojawił się nowy, genialny pomysł w sprawie Lasów – nałożenie na nich przedziwnej daniny w wysokości 800 milionów złotych polskich w roku 2014, drugiej w tożsamej wysokości w roku 2015, zaś w latach kolejnych, nie wiada skąd taka łaskawość, 2% zysku, czyli daniny około 100 milionów zł rokrocznie. Argumentacja powyższych zabiegów spowodowała na mej twarzy wystąpienie miny, której nie odważyłabym się uwiecznić na zdjęciu, z obawy, jak Internauci mogliby taką fotę przerobić… Wedle projektu, 3/4 wyższych kwot (ok. 650 mln) miałyby zostać przeznaczone na budowę i remont dróg gminnych, które – achtung, achtung – psują się, gdy wywozi się drzewo z lasu wielkimi ciężarówkami i Bóg wie czym jeszcze. Przedsiębiorco! Uważaj! Za rok to Twój Żuk wyładowany zaopatrzeniem Twego wiejskiego sklepiku może psuć drogę i to Ciebie pociągnie się do odpowiedzialności finansowej! Ech, blond włosy na mej głowie może i nie są całkiem przypadkowe, ale przyjęcie takiej argumentacji bez oburzenia świadczyłoby o skrajnym idiotyzmie. Równie dobrze, jak w swoim wystąpieniu zaznaczył senator Wojciech Skurkiewicz, można żądać od zagranicznych rządów, np. Ukrainy, dopłaty do remontów dróg w Polsce, po których poruszają się ich tiry! Można, jak powyżej ironizowałam, pociągać do współodpowiedzialności wszystkich użytkowników dróg gminnych i powiatowych, zwłaszcza rolników, przedsiębiorców, posiadaczy samochodów o wadze powyżej jakiegoś wyssanego z palca limitu… Przecież jak się rządzi Polską, to wszystko można! Kto się postawi? Petycje i wnioski o referenda można wrzucić do niszczarki, otrzepać spracowane upychaniem papieru w machinę dłonie i działać dalej!!!
Skoro argumentacja „drogowa” wydaje mi się naciągana jak majtki na słonia, o co może chodzić? Ponieważ smrodek otaczający próbę prywatyzacji PGL LP wcale nie rozwiał się tak całkiem i nie uleciał z wichrem dziejów, pierwszą rzeczą nasuwającą się na myśl jest właśnie przeprowadzenie prywatyzacji Lasów, tyle że naokoło – boczkiem, boczkiem… Zmieńmy więc najpierw Ministra Środowiska na „swojego chłopa”, który w dole pleców ma środowisko, za to jako priorytet traktuje finanse publiczne i projekt nowelizacji. Potem przywalmy im haracz w kwocie pozornie „do przeżycia”, uargumentujmy skąd rzekomo mają LP taką kasę wziąć podając do wiadomości publicznej ich roczny obrót zamiast dochodu, oraz walnijmy parę artykułów w „opiniotwórczych portalach informacyjnych”, w których przedstawi się pośród innych pracowników rozmaitych branży leśnika – jako tego, co to najwięcej zarabia, najwięcej przywilejów otrzymuje, nic nie robi, bo tylko łazi po lesie i podgląda „grzybiarki”, a jeszcze buty dostaje, a ten pasożyt! Ludzie w Polsce nie lubią, jak komuś jest dobrze – poszczujmy resztę społeczeństwa na leśnika, to nie podpiszą żadnej petycji, nie wystąpią o referendum, nie zrobią strajku. Samorządowców skuśmy wizją remontów dróg, które z pewnością pomogą im wygrać listopadowe wybory – jak burmistrz położy tyle asfaltu, połata tyle dziur, nakopie i pogłębi rowów drugie tyle, co jest, to sukces wyborczy ma w kieszeni! Więc władze samorządowe staną murem za projektem! Eko-fiko nie interesują się Lasami Państwowymi, bo nie mają z nich żadnych profitów, więc nimi martwić się nie trzeba. Skoro więc mamy już przyjętą ustawę, należy ją wykonać – huzia na Józia, Lasy, dawać 800 baniek! A co, jeżeli nie dadzą? No właśnie… Jeżeli LP nie wypracują daniny dla Skarbu Państwa, co się wtedy stanie? Masowe zwolnienia? Likwidacja oddziałów? A może…wyprzedaż majątku? Helooooł, jak mawiają gimnazjalistki, nie jesteście wypłacalni, to znaczy, że nie jesteście dochodowi, czyli utrzymywanie was w takiej formie jest wręcz działaniem na szkodę kraju! Sprzedamy was menagierom, którzy będą potrafili zarządzać wami tak, aby zysk był! Da się? Da się! W prawie białych rękawiczkach.
Cała sprawa napawa mnie olbrzymim niesmakiem. Poza „branżą” szeroko związaną z lasem i PGL LP media nie informują prawie słówkiem o proponowanych zmianach, ktoś coś w radio napomknął, ktoś jakąś wzmiankę zamieścił, ale zniknęła między pijanym kierowcą a liżącą umywalkę Urbańską, według TV śniegi w USA są istotniejszym problemem dla Polaków, niż próba ograbienia Lasów Państwowych w imię prawa kaduka. Jeżeli ustawa przejdzie, strzeżcie się, moi Drodzy! Bo może za rok, na mocy innej ustawy, losowo wybrani obywatele zostaną zobowiązani do przekazania majątku na rzecz Skarbu Państwa, coby dziurę choć trochę utkać i premie dla doradców ministerialnych wypłacić – za prace przy ustawie, rzecz jasna.Cała sprawa kojarzy mi się z pewną legendą: oto Rząd występuje w roli Szeryfa Nottingham, w imieniu rzekomego prawa nakładającego łupieżcze podatki. Czy i kto zatem będzie Robin Hoodem? Co możemy zrobić? Póki co zapraszam na forum leśników, zwłaszcza do zapoznania się z wystąpieniem wspomnianego senatora Skurkiewicza, oraz na profil FB „Ręce precz od polskich lasów„.
Darz Bór!

Komentarze