Książkowe niedźwiedzie – Dzikość i łagodność

Pamiętam dokładnie moment, w którym pierwszy raz trzymałam w rękach tę książkę – miałam jakieś osiem-dziesięć lat, nie poszłam tego dnia do szkoły, bo leżałam w łóżku złożona jakimś choróbskiem, a Mama, wróciwszy z pracy, w ramach pocieszenia w chorobie dała mi niezbyt grubą książeczkę z niedźwiedzim pyskiem na okładce. Wiem, że wtedy ta historia, choć piękna i wzruszająca, nie zrobiła na mnie aż takiego wielkiego wrażenia, jak gdy sięgnęłam po nią po wielu latach, mając na rozkładzie własne trofea, rozumiejąc w końcu słowa jednego z ludzkich jej bohaterów: że polowanie to nie tylko śmierć, ale także, a może przede wszystkim, oszczędzanie życia. Pozycja na dziś:  James Olivier Curwood „Władca Skalnej Doliny”.
Tyra, olbrzymiego samca grizzly, pana i władcę na skrawku kanadyjskiej ziemi, poznajemy w chwili, gdy po raz pierwszy styka się z człowiekiem. Zetknięcie to jest bolesne, bowiem zostaje postrzelony przez myśliwych – Langdona, pisarza i łowcę przygód, oraz Bruce’a, jego towarzysza podróży. W zranionym niedźwiedziu rodzi się nienawiść do człowieka, a w ludziach żądza zdobycia jego skóry – rekordowej w skali kraju, bowiem Tyr na swe miano króla i władcy zasłużył nie tylko zręcznością w walce z innymi samcami, ale także kolosalnymi rozmiarami swego kudłatego cielska. Gdy potężny drapieżca leczy swe rany w ukryciu, a ludzie tropią go nieśpiesznie, oczekując na przybycie sfory psów z opiekunem, spotyka na swej drodze kilkumiesięcznego niedźwiadka czarnego, osieroconego przez matkę. Ku własnemu zaskoczeniu, w groźnym samotniku budzi się uczucie sympatii wobec pękatej kulki i w dalszą drogę wyruszają już razem. Tyr uczy małego Muskwę zasad kierujących życiem niedźwiedzia, pokazuje mu jak polować, jak łowić ryby, które rośliny mają pyszne kłącza, że jeżozwierzowi lepiej ustąpić miejsca na ścieżce, choć jest znacznie mniejszy i zabawnie pokraczny, a nawet jak bronić swego terytorium i walczyć z intruzem, na śmierć i życie. Langdon i Bruce w tym czasie prowadzą męskie rozmowy o łowach, w trakcie których Bruce opowiada swemu przyjacielowi o niedźwiedziach, ich zwyczajach, ciekawostkach, na temat ich życia, polowaniach na nie. Langdon zauważa, że polowanie nie tylko jest pozbawianiem życia, bowiem odkąd zapałał żądzą zdobycia Tyra, oszczędził inne niedźwiedzie, które spotkał na swej drodze. Nie spodziewa się jeszcze, jak mocno spotkanie z Tyrem odmieni jego życie i postrzeganie otaczającego go świata…
Nie będę opisywać Wam całej wzruszającej historii, bo któż z Was chciałby wtedy sięgnąć po książkę? Połknąć ją można w jedną niedzielę, zwłaszcza teraz, gdy zbiorówki na grubego zwierza się zakończyły. W dobie grafomańskiej literatury opartej na wątłych i miałkich wartościach, wypełnionej pustą fabułą, książki Curwooda czy Jacka Londona stanowią drzwi do innego, zapomnianego świata natury, wolnej i nieokiełznanej przyrody, bliskości człowieka i jego instynktów, które potrafią pokazać swe dzikie, choć wieki temu nieco udomowione oblicze. Niejednoznaczne ukazanie tak ludzkich, jak i zwierzęcych bohaterów książki, nadanie im całego bagażu cech, z których jedne podobają się czytelnikowi mniej, inne bardziej, stanowi o wartości dzieła – zmusza czytającego do refleksji, zastanowienia, budzi emocje i porusza umysł oraz serce do pracy. Niedźwiedź we „Władcy Skalnej Doliny” to mój ulubiony rodzaj niedźwiedzia – dziki, wolny, majestatyczny, niebezpieczny, ale i łagodny, do bólu prawdziwy i naturalny, bez dorabiania do niego niepotrzebnej ideologii i mitologii. Nie zabawka, nie „człowieczek”, nie przerysowana karykatura, ale zbiór przeróżnych cech, posiadacz złożonej osobowości, pchanej przez zew natury. Naturalnie, jako główny bohater rządzi się u czytelnika nieco innymi prawami, niż drugoplanowe postaci zwierzęce, mamy w stosunku do niego inne odczucia, niż nawet do niedźwiedzicy Iskwao, ale pewna sympatia i przywiązanie do niego nie zasłaniają nadmiernie jego prawdziwego, kudłatego i pełnego kłów oblicza.
Polecam tę książkę, tak młodym, jak i starszym molom książkowym – czytając ją słyszymy od czasu do czasu pomrukiwanie śpiącego grizzly, szum wody w górskich potokach, a do zakatarzonego w styczniu nosa wpada ulotny aromat sosny i świerka. Pozwólmy sobie na traperską przygodę w towarzystwie dwóch przedziwnych kompanów na czterech łapach i dwóch twardych mężczyzn, których życie odmieni za ich sprawą.
James Olivier Curwood Władca Skalnej Doliny, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 1994r

Komentarze