Filmowisko myśliwskie – Reklamy cz. 1

Wpadły mi ostatnio w oko filmy reklamowe, mocno związane z łowiectwem. Ponieważ niegdyś orędowałam na rzecz nakręcenia spotu, w którym ukazywalibyśmy naszą pracę, środowisko, kulturę i tradycję, z wielkim zainteresowaniem obejrzałam, co też w świecie reklamy piszczy na temat łowiectwa.
1. Branżowo – Cabela’s
Na początek walę z grubej rury – najgenialniejszy z obejrzanych przeze mnie spotów, to film reklamowy amerykańskiej marki odzieży oraz akcesoriów łowieckich (w tym łuczniczych) i wędkarskich, Cabela’s. Aby obejrzeć filmik, zaglądnijcie TUTAJ, a ja rozpłynę się pisemnie nad jego walorami.
W moim osobistym odczuciu film pokazuje absolutną kwintesencję polowania, tego pierwotnego kontaktu człowieka z przyrodą, pełnego wczucia się w swoją drapieżną naturę. Zmusza do zachwytu nad pięknem krajobrazów, majestatem zwierzyny, potęgą natury, skłania do podziwu nad poświęceniem myśliwych ich pasji, nad tym zewem krwi, który wypycha z ciepłej pościeli i gna w chłodne ostępy puszczy, czy nad przejmujące wilgocią stawy, gdzie każe w końcu czatować na zdobycz, nierzadko godzinami. Plus – jako jedyny z wymienionych w tym wpisie ukazuje kobiety dzielące pasję z mężczyznami!
2. Samochodowo – Volvo
Ostatnia reklama marki Volvo (sprawdź TU) wzbudziła wielkie zainteresowanie nie tylko pasjonatów motoryzacji, ale też kibiców piłkarskich oraz myśliwych. Wszystko to za sprawą występującego w niej reprezentanta Szwecji w piłce nożnej, Zlatana Ibrahimovica, który prywatnie jest myśliwym. Spot pokazuje jego wyprawę na łowy – prawdziwe, męskie, samotne i twarde polowanie z podchodu, na które jednak trzeba jakoś dotrzeć – tutaj doskonale sprawdza się nowe Volvo XC70. Samochód dla polskiego myśliwego nietypowy, bo nie „terenowy” w sposób, do którego jesteśmy przyzwyczajeni – jednakże crossover o (znienawidzonym przeze mnie) nadwoziu combi, którym można pokonać nawet na prawdę trudne tereny, zapakować ze cztery byki, dwie łanie i bandę Kolegów pod bronią, a jednocześnie „na co dzień” dojeżdżać do pracy, wozić dzieciaki do szkoły, oraz zapakować się z całą rodziną na wakacje, wydaje się być doskonałym rozwiązaniem dla tych spośród nas, którzy nie mają możliwości utrzymania osobnych samochodów „do życia” i „do polowania”. Sama reklama również wskazuje na wszechstronność: można XC70 pędzić przez asfaltową drogę u podnóża gór, można pruć śnieżne zaspy w lesie, zajechać nim nad pokryte lodem jezioro, oraz rozebrać się do gaci. A wtedy furda fura, gdy przystojny mężczyzna pręży mięśnie przed kamerą! Zlatan to iście Złoty Chłopak, który nie tylko zareklamował szwedzką markę, nie tylko zapromował swoją wielką życiową pasję, ale jeszcze zainkasował za to kupę szwedzkich koron. Reklama w moim odczuciu pięknie zmontowana, sercu bliska z uwagi na nawiązanie do łowiectwa, chytrze nawiązująca treścią do wszechstronności samochodu, chociaż nie jest to nawiązanie oczywiste – i tutaj film nieco traci, swoim „przekombinowaniem” fabuły. Gdyby nie logo Volvo, pomyślałabym pewnie, że PSG wystawia Ibrahomovica na sprzedaż i chce go porządnie zareklamować, jako twardego zawodnika… Eeee tam, obejrzę jeszcze raz – naturalnie, by porządnie przyjrzeć się porożu „grającego” w spocie byka!
3. Skrzydlato – RedBull
Pierwsza wersja reklamy RedBulla wzbudziła w środowisku myśliwskim ostry sprzeciw. Nie spodobało nam się użycie słowa „zwierzobójca”, sugerującego popełnianie zabójstwa. Producent dodającego skrzydeł napoju uznał nasz sprzeciw wobec stawiania znaku równości między „-bójstwem” a polowaniem i zmienił treść reklamy, felerne słowo zastępując „dzikożercą”. Sama reklama (obejrzyj TUTAJ) jest żartobliwa, opowiada w sposób charakterystyczny dla innych spotów RedBulla o myśliwym-pierdole (od słowa pierdoła!!!), którego w trakcie polowania dopada rozjuszony dzik. Zamiast potargać portki na chłopku-roztropku, sugeruje mu jednak wypicie RedBulla, gdyż w obecnej formie nie stanowi dla niego żadnego wyzwania. Widzimy odwrócenie ról, w trakcie którego myśliwy staje się ofiarą, a zwierzyna łowcą.
Mój wielki podziw budzi jednak światowy poziom taktu i kultury kierownictwa polskiego RedBulla, który nie tylko nie pozostał głuchy na protest środowiska myśliwych polskich, ale też zrozumiał i przyznał rację naszemu punktowi widzenia. Obyło się bez charakterystycznych dla pewnych środowisk aktów histerii, medialnego szumu, rzucania błotem – poza zainteresowanymi nikt o sprawie nie wiedział i obydwie strony spotkały się w połowie drogi, a potem z uprzejmym uśmiechem rozeszły w swoje strony. Da się? Pewnie, że się da! Liczą się jedynie priorytety, jakie zostaną postawione na początku – w przypadku myśliwych priorytetem była kultura łowiecka, kreowanie pozbawionego pejoratywnych skojarzeń wizerunku myśliwego (nawet, gdy z niego pierdoła), nie zaś robienie afery medialnej. Ze strony RedBulla priorytetem było zadowolenie grupy odbiorców ich produktu, nie zaś obrzucanie błotem popularnego dziś „chłopca do bicia”. I kiedy priorytety są na poziomie, to dyskusja również będzie przebiegać na poziomie! Oby było takich w Polsce jak najwięcej.
4. Medialnie – Netia
Reklama, którą zobaczyłam najpóźniej ze wszystkich wymienionych w tym tekście, to reklama sieci Netia (do obejrzenia TU). Motyw łowiecki jest otoczeniem dla treści marketingowych prezentowanych w spocie, co moim zdaniem jest bardzo miłe – oznacza bowiem, że wreszcie traktuje się myśliwych jako część społeczeństwa, a nie tajemną, odrębną grupę, na podobieństwo Illuminatów. W zabawny sposób przedstawiono silne więzi rodzinne i Koleżeńskie między myśliwymi, oraz wyeksponowano trofeistykę, co bardzo mnie cieszy. Akurat ten aspekt łowiectwa ma wielkie znaczenie w kreowaniu pozytywnego wizerunku myśliwego, gdyż poza funkcją cennej pamiątki służy też edukacji, oraz dekoracji – dzięki przeróżnym trofeom można nadać wnętrzom niepowtarzalny charakter i styl. Może obłożenie telewizora parostkami i zwieńczenie medalionem z dzika to kapkę za wiele, ale reklama miała być utrzymana w lekkim, żartobliwym tonie i nawet nieźle to wyszło. Dziwni mnie nieco muzyka country wykorzystana jako ścieżka dźwiękowa w spocie, ponieważ w Polsce nie mamy tradycji łowieckich związanych z amerykańskim rynkiem muzycznym… Myślę, że mimo pozbawionego nadęcia wizerunku ojczystego łowcy, nie trzeba go było aż tak „amerykanizować” – chociaż melodia nie razi i nie przeszkadza, więc może się czepiam.
Na dziś wystarczy tych reklam! Tytuł wpisu sugeruje, że będzie część kolejna, więc zdradzę Wam dziś, że następnym razem poznamy kolejny europejski samochód, zajrzymy do banku, a także posilimy się czymś przepysznym, wśród wysokich trzcin!
Darz Bór!

Komentarze