Filmowisko myśliwskie – Reklamy cz. 2

W kolejnej części reklam z motywem łowieckim cofniemy się troszkę w czasie i odkurzymy parę zapomnianych spotów, nie zawsze zgodnych z zasadami i regułami polowań. Najpierw wybierzmy się w lata 90-te ubiegłego wieku i przegryźmy coś słodkiego!
1. Na słodko – Kit-Kat
Film rozpoczyna się błądzeniem eleganckiego myśliwego po trzcinach. Jegomość dmucha w wabik wydobywając z niego kacze „trele”, na które z oddali odpowiada mu wabiony osobnik. Zawołania i odpowiedzi zwiększają częstotliwość, ekscytacja dzielnego łowcy sięga zenitu, zgięty w pół skrada się coraz energiczniej, aż tu nagle… wpada plecami, a raczej ich zwieńczeniem na swojego równie zgrabnego kolegę. Panowie więc postanawiają zrobić przerwę i przegryźć Kit-Kata, który jest tak chrupiący, że odbijający się echem trzask przełamywania wafelka podnosi hordy kaczek ukrytych w trzcinach. Przelećmy szybko, niby północna kaczka, przez resztę reklam, a na końcu pozwolę sobie na stosowny do nich komentarz…
2. Samochodowo – Renault Scenic
Sytuacja analogiczna do zaistniałej w poprzedniej reklamie: tym razem myśliwy to grubawy, zabawny gość, który popierdując smętnie w wabik szwenda się wśród nadwodnych traw, kierując się odgłosem odpowiedzi. Zamiast wabionych kaczek napotyka jednak… coś. Coś wygląda jak skrzyżowanie strusia z trzewikodziobem i pawiem, oraz jest owocem technologii i grafiki komputerowej. Odpierduje zaskoczonemu myśliwemu, któremu wabik z wrażenia z ust wypada i płynnie przechodzimy do reklamy wyprzedaży samochodu Renault Scenic, która miała miejsce w 2012 roku… Opony w cenie samochodu. Pięć lat gwarancji. Taaak…
3. Krwawo – CakeFilm
Myśliwy skrada się przez zaśnieżony las, kurczowo dzierżąc w dłoniach sztucer. Nagle pośród drzew dostrzega dorodnego renifera – składa się więc do strzału i mierzy prosto w…łeb zwierzęcia. Po celnym strzale dostrzega kolejnego, i kolejnego, i jeszcze jednego, sytuacja się powtarza, od „headshota” padają następne reny. Zadowolony z siebie łowca podchodzi do swych zdobyczy i z zaskoczeniem konstatuje, iż wszystkie byki zaprzężone są do sań… Sań wypełnionych prezentami… Merry Christmas – głosi napis końcowy!
Wszystkie powyższe reklamy mają ze sobą poza myśliwym inny wspólny mianownik – przedstawiają myśliwego jako tumana z rozdziawioną gębą, w przysiadach przemierzającego pokracznie teren, dokładnie sam nie wiedząc za czym. Dodatkowo ostatni film robił osoby, które o oddawaniu strzału do zwierzyny płowej nie mają najmniejszego pojęcia, a przedstawiając myśliwego celującego w łeb, zrównują go z płatnym zabójcą, snajperem, który za cel ma wyeliminowanie istoty, bez dbałości o etykę, zasady wykonywania polowania, oraz trofeum. Możliwe, że wiele osób uzna moje słowa za przesadzone, stwierdzi, że „wydziwiam” nad reklamami – ale reklamy, czy tego chcemy, czy też nie, są jednym z budulców opinii społecznej. Użycie postaci myśliwego w promocji powyższych produktów nie było niezbędne, w przypadku marki Renault kompletnie dla mnie niezrozumiałe, natomiast odbiór społeczny może być dwojaki: niektórzy zarechoczą widząc reklamę i uznają ją za całkiem zabawną. Ale gdy w mediach gruchnie kolejna sensacyjna wiadomość z myśliwymi w roli głównej, przypomną sobie obejrzany kiedyś spot, w którym półgłówek w gaciach moro rozstrzelał zaprzęg Świętego Mikołaja, albo nie odróżnił kaczki od kolegi. I sypną się gromy na pajacowate środowisko, którym Bóg wie kto i Bóg wie jakim prawem dał broń do ręki.
Zbyt często nie zwracamy uwagi na podteksty zawarte w reklamach, a wiele z nich utrwala szkodliwe stereotypy. Reklama leku na gardło przedstawia bezradną kobietę, w imieniu której syn woła na pomoc ojca i wspólnie męskimi siłami doprowadzają mamusię do „stanu używalności” – była niezbędna do kibicowania synowi na meczu. Kojarzycie? Mnie uderzył seksizm i uprzedmiotowienie kobiety bijące z tego spotu: nie liczy się samopoczucie matki, stan jej zdrowia, ale jej utylitarność. Podobny wydźwięk mają reklamy wszelkich środków na potencję, bijąc tym razem w drugą płeć – nie jesteś mężczyzną, jeśli nie możesz zawsze i wszędzie. A nietrzymające moczu baby z reklamy odplamiacza jeszcze cię wyśmieją, popijając jogurt na oczyszczenie jelit. Od niego te plamy i po to ten odplamiacz.
Wiele lat musiało minąć, nim powstała stronka „Szczucie Cycem”, na której ośmieszany jest marketing bazujący na nagości i polegający wyłącznie na „wstawieniu” gołej baby na plakat danego produktu. To znaczy, że potrzebujemy czasu, dystansu i głębokiej refleksji, aby zauważyć manipulacje, jakim podlegamy siedząc przed telewizorem w przerwie nadawania filmu. Uśmiechając się więc na widok  reklamy z myśliwym w roli głównej warto zastanowić się, jaki przekaz daje osobom z łowiectwem kompletnie nie związanym i nie znającym jego realiów. Nie ma się co obrażać, czy unosić honorem – trzeba jednak pozwolić sobie na chwilkę refleksji, także nad tym, jak postrzeganie nas skutecznie prostować i zmieniać na bardziej rzeczywiste.

Komentarze