O muzyce myśliwskiej i „okołomyśliwskiej” pisałam już wcześniej, ale dziś, przy weekendzie, chciałam poruszyć kwestię muzyki, tak zwanej, rozrywkowej, z łowiectwem w tle. Całkiem prawdopodobne, że niejedna osoba podrapała się w głowę, zastanawiając, o czymże też ja tutaj piszę – jaka myśliwska muzyka rozrywkowa? Ano właśnie! Brzmi wręcz dziwnie i nienaturalnie, a jednak takowa istnieje, nawet w naszym, tchnącym optymizmem kraju. Najpierw jednak ruszmy za Ocean.
1. Ladies love country boys
Czytelnikom odwiedzającym bloga systematycznie jest od dawna wiadomo, że muzykę country uwielbiam. Wyśmiewana za to uwielbienie na rodzinnych spotkaniach, słuchając ulubionych dźwięków po ciemku i pod kołdrą, śledzę wytrwale nowości na hamerykańskim rynku muzycznym i zachwycam się nimi, ku utrapieniu Nowaka, uczulonego na wszystko, co kojarzy się z kowbojami. A nie dość, że wielu z muzyków country poluje i nie kryje się ze swoim zamiłowaniem do łowiectwa, to zdarzają się tacy, którzy doskonale potrafią o tym zaśpiewać. Poza pojedynczymi piosenkami nawiązującymi do polowania, zdarzają się ewenementy jak zespół Bone Collector specjalizujący się w tematyce myśliwskiej. W ich repertuarze znajdziemy takie hity jak Openin’ Day,  opowiadający o pierwszym dniu sezonu, Duck Blind o polowaniach na kaczki, czy My Baby Looks Good In A Camouflage, zabawnie traktujący o dzieleniu pasji z kobietą swego życia. Najlepsze męskie pośladki w branży, czyli Luke Bryan, także popełnił utwór o polowaniu na jelenie, który kiedyś już wrzucałam na blog – Wastin’ Bullets. Na profilu muzyka możemy znaleźć sporo zdjęć z polowań, również z łukiem. Podobnie jak u Jasona Aldeana, Mirandy Lambert, czy Blake’a Sheltona. W Polsce to obco brzmiące nazwiska, ale wierzcie mi – w USA są bardziej popularni niż Beatlesi.
2. Drutem kolczastym
Na muzycznym rynku nie możemy pominąć Niemiec: kraju, który z zielonym kapeluszem z piórkiem kojarzy się najbardziej. Niemiecka muzyka biesiadna doprowadza mnie do stanu, w którym ochotę mam jedynie na uderzanie głową w betonowy mur, ale nie można jej pominąć. Nasi zachodni sąsiedzi tworzą skoczne utwory z wykorzystaniem sygnałów myśliwskich, rogów, przy których kolana same unoszą się do maszerowania, albo rytmicznego unoszenia kufla spienionego piwa w górę. Całkiem to inny rodzaj muzyki, niż amerykańska rozrywkowa, gitarowa i bardzo współczesna, ale może znaleźć swoich odbiorców (śląskich szlagierów też przecież ktoś słucha :/ ). Na pewno nie można niemieckim hitom odmówić kunsztu muzycznego – sekcja dęta musi być zawsze na najwyższym poziomie, wokale czyste, klasyczne, słowa wyśpiewywane zrozumiale i wyraźnie. Hmm, pisząc włączyłam sobie TĄ SKŁADANKĘ i uszy nie krwawią, a nawet noga chodzi w rytm sygnałówek… Germańskie geny jednak odzywają się czasem, w najbardziej zaskakujących momentach…
Nie mogę nie wspomnieć o mojej ukochanej punkowej kapeli, Die Toten Hosen, która z polowaczką wspólnego ma niewiele, ale w swym repertuarze ma dzieło wiekopomne, Zehn Kleine Jagermeister – klasyka gatunku!
3. Polski ogródeczek
U nas także istnieje muzyka myśliwska inna, niż tradycyjne sygnały i utwory tworzone na rogi. Mamy opolskich Żubrosi, z Wacławem Masłykiem z legendarnej Partity, którzy w biesiadnej formie opowiadają o doli polskiego myśliwego. Chociaż nie jestem wielką fanką tego rodzaju muzyki, słuchając Żubrosi na jednym z myśliwskich festiwali bawiłam się doskonale. Panowie przy tym są przeuroczy i przepięknie odziani, choć osobiście sugerowałabym zmianę wizerunku scenicznego, bo kontusze i futrzane toczki jakoś nie kojarzą się z prezentowaną muzyką.
Bardzo fajną niespodzianką na Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Myśliwskiej w Krakowie była Orkiestra Dęta Gminy Komprachcice, grająca znane przeboje w świetnych aranżacjach, porywająca energią i złożona…z samych myśliwych!
Płytę wydał również Zespół Sygnalistów Myśliwskich „Leśna Brać”, który opracował rockowe legendy na….sygnałówki! Cover ZZ Top w wykonaniu ekipy ze Spychowa i Strzałowa emitowany był przez Program 3 Polskiego Radia, co można uznać za absolutny fenomen w skali kraju.
W swoim gronie mamy także barda, członka Trio Łódzko-Chojnowskiego, obdarzonego fascynującym głosem Kolegę Pawła Konopackiego. Zafascynowany twórczością Jacka Kaczmarskiego wykonuje utwory jego autorstwa – może jednak za jakiś czas stworzy coś własnego, z zielonym kapeluszem i prochem w tle? Bardzo interesujący wywiad z Kolegą Pawłem można obejrzeć w jednym z odcinków Magazynu Knieja, świetnie ukazuje on, że łowiectwo jest faktycznie ponad podziałami i artyści również znajdą w nim dla siebie miejsce.
Kiedy rozmawiamy czasem o muzyce w gronie ustrzelbionych znajomych, wychodzi zawsze potrzeba uwspółcześnienia myśliwskiej muzyki, wprowadzenia gatunków mniej poważnych, niż muzyka dworska, a nieco mocniejszych, niż biesiada. Nie brak wśród nas muzyków, tak zawodowych, jak amatorów, nie brak poetów i autorów świetnych tekstów. Czego więc trzeba, by stworzyć wspólnymi siłami dobry kawałek rockowy, bluesowy, czy jazzowy – o polowaniu? Inspiracji? Organizacji? Delikatnego kopniaczka w dolną część pleców?
Mianuję się niniejszym Samozwańczą Muzą Myśliwskiego Hitu 2014 i gorąco proszę o odzew: jest nas cała rzesza, ludzi twórczych, z kapeluszami nałożonymi na wypełnione genialnymi pomysłami łepetyny! Zróbmy w końcu porządny hałas – a potem, myk, do jakiegoś X-Factora ;) Ja mogę robić chu…yyyy….chórki! Jakieś propozycje???

Komentarze