Z ogromnym zaskoczeniem wysłuchałam
dziś informacji podanej przez Radio RMF na temat przygotowywanego przez
jego personel we współpracy z celebrytami audiobooka – „Królewna
Śnieżka”. Cel całej akcji jest piękny i godny pochwały: płyty z
audiobookiem mają trafić do szpitali dziecięcych w całej Polsce już 1
czerwca, jako prezent na Dzień Dziecka. Moje zdziwienie wzbudziła jednak
pewna występująca tam postać: Strzelec. Znacie bajkę o Królewnie
Śnieżce? Król po śmierci dobrodusznej żony bierze ślub z podłą, choć
wyjątkowo atrakcyjną czarownicą, która ma w życiu jeden cel: być
najpiękniejszą na świecie. Detronizuje ją niespodziewanie córka króla z
pierwszego małżeństwa, Śnieżka, więc czarownica wzywa do siebie
Łowczego, lub Myśliwego (zależy od tłumaczenia) i nakazuje mu zabić
dziewczynę. Myśliwy lituje się nad podlotkiem, zwracając Śnieżce wolność
i informując, iż podła macocha będzie czyhać na jej życie. Śnieżka
trafia do krasnali i tak dalej… Na końcu żyje długo i szczęśliwie z
pewnym Księciem, który miał usta tak wprawne, że martwe dziewice nimi
przywracał do świata żywych. Ech…wow…
Nie o bajkę jednak chodzi, a o nomenklaturę: po raz pierwszy spotkałam się z nazwaniem Myśliwego ze „Śnieżki” Strzelcem. Nijak się to ma do realiów przedstawionych w bajce, bowiem broń palna w niej nie występowała, a nawet nie była jeszcze powszechna w czasach, w których historia nadobnej królewny powstała. Zaintrygowało mnie to na tyle, że Wujka Google zapytałam o hasło „strzelec królewna śnieżka” – wyskoczyło mi aż kilka stron z opracowaniami dla dzieci i nauczycieli, w których Myśliwy nazywany był właśnie Strzelcem! Czyżby słowo „myśliwy” stało się nagle wulgarne? Obraźliwe? A może zbyt archaiczne, skoro zastąpiono je „strzelcem”? Ba, takim w dodatku strzelcem, który nie zamiast Śnieżkę sprzątnąć kulką w plecy, ma ją nożem zaciukać – czemu więc nie Nożownik? Ok, myśliwy jest teraz na cenzurowanym, ale zmiana tłumaczeń książek po to, by wymazać go ze świadomości dzieci, to bardzo niebezpieczny zabieg. W Czerwonym Kapturku kogo w takim razie będziemy mieć? Pracownika ZUL-u? Bo Leśnik też już jest „be”? A może Komornika, bo Babcia z renciny zalegała za abonament RTV?
Nie o bajkę jednak chodzi, a o nomenklaturę: po raz pierwszy spotkałam się z nazwaniem Myśliwego ze „Śnieżki” Strzelcem. Nijak się to ma do realiów przedstawionych w bajce, bowiem broń palna w niej nie występowała, a nawet nie była jeszcze powszechna w czasach, w których historia nadobnej królewny powstała. Zaintrygowało mnie to na tyle, że Wujka Google zapytałam o hasło „strzelec królewna śnieżka” – wyskoczyło mi aż kilka stron z opracowaniami dla dzieci i nauczycieli, w których Myśliwy nazywany był właśnie Strzelcem! Czyżby słowo „myśliwy” stało się nagle wulgarne? Obraźliwe? A może zbyt archaiczne, skoro zastąpiono je „strzelcem”? Ba, takim w dodatku strzelcem, który nie zamiast Śnieżkę sprzątnąć kulką w plecy, ma ją nożem zaciukać – czemu więc nie Nożownik? Ok, myśliwy jest teraz na cenzurowanym, ale zmiana tłumaczeń książek po to, by wymazać go ze świadomości dzieci, to bardzo niebezpieczny zabieg. W Czerwonym Kapturku kogo w takim razie będziemy mieć? Pracownika ZUL-u? Bo Leśnik też już jest „be”? A może Komornika, bo Babcia z renciny zalegała za abonament RTV?
W związku z tym, że ja nie godzę się na
wypychanie nas z przestrzeni publicznej, usuwanie z książek, bajek,
opowiastek dla dzieci, ukazywanie wyłącznie negatywnych cech oraz
odczłowieczanie i nadawanie myśliwym jakichś nieludzkich cech, ZAPRASZAM
KOLEŻEŃSTWO DO AKCJI pod hasłem: „Jestem myśliwym – nie wstydzę się
tego!” Co trzeba zrobić? Niewiele! Weź kartkę papieru, napisz hasło i
opublikuj tu na swoim profilu na Facebooku, oraz udostępnij w komentarzu
pod tym linkiem:
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=325129477640138&id=144766135676474
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=325129477640138&id=144766135676474
Komentarze
Prześlij komentarz