Zaglądając na zagraniczne strony
myśliwskie znajduję bardzo często zdjęcia katalogowe, przedstawiające
odzież myśliwską. Interesujące są różnice pomiędzy modą prezentowaną
przez strony poszczególnych części świata: Środkowa i Wschodnia Europa
lubi stroje w stonowanych kolorach, niezbyt rzucających się w oczy
wzorach, króluje tu zieleń i brąz, a fasony zbliżone są do tradycyjnych
niemieckich i austriackich. Stany Zjednoczone kochają się w ubraniu
przywodzącym na myśl wojskowe umundurowanie, propagując coraz to nowe
wzory tzw. „camo”. Z Azji najczęściej docierają do nas zdjęcia myśliwych
w typowych dla plemion stepowych skórzano-futrzanych ubiorach, w
towarzystwie koni i ptaków drapieżnych, mocno związanych z naturą i
pradawnymi metodami polowań. W Afryce stroje nawiązują do tradycyjnych,
dobrze znanych z „Pożegnania z Afryką”, piaskowych wdzianek na safari,
oraz królują białe, przewiewne koszule. Wielka Brytania natomiast
fascynuje mnie nieprawdopodobnie… Czerpiąc garściami z kolonialnej
przeszłości i arystokratycznych ekscentryzmów, bawiąc się konwencjami,
mieszając wzory i kolory, Brytyjki jawią mi się najbarwniejszymi
myśliwymi w Europie, o ile nie na świecie.
Kiedy pierwszy raz natrafiłam na zdjęcia z
kobiecych zawodów strzeleckich w Wielkiej Brytanii, byłam nieco
skonfundowana… Sama nie trzymając się zbyt myśliwskiej etykiety
odzieżowej, nie wyobrażałam sobie jednak, że na zawody czy, jak później
odkryłam, także na polowanie, można pójść we fioletowej, jedwabnej
bluzce, albo białej sukience. Mimo pierwszego zaskoczenia, wcale nie
wydało mi się to zjawiskiem negatywnym, a wręcz przeciwnie –
niesamowicie mi się ten styl spodobał! Kiedy zaś natrafiłam na katalog
odzieżowy znanego londyńskiego producenta broni, Holland&Holland,
totalnie odpłynęłam. Czy wyobrażacie sobie w Polsce zbiórkę myśliwych,
która wyglądałaby tak:
Albo parę, która na bażanty wybiera się w takim kompleciku: Myślę, że część Koleżeństwa patrzyłaby jak na wariatów, a część wręcz potępiała mniej lub bardziej jawnie takie modowe ekscesy, jak zdarza się to nierzadko na forach internetowych czy Facebooku.
Albo parę, która na bażanty wybiera się w takim kompleciku: Myślę, że część Koleżeństwa patrzyłaby jak na wariatów, a część wręcz potępiała mniej lub bardziej jawnie takie modowe ekscesy, jak zdarza się to nierzadko na forach internetowych czy Facebooku.
Przywykliśmy do utartej ścieżki w
myśliwskiej modzie, tworząc nawet jakieś pseudo-zasady („na polowanie
nigdy w dżinsach, bo to nieetyczne!” pfffff?), zamykając się przez to i
ograniczając, podczas gdy zasady w ubiorze na polowanie powinny być
dwie: byle było wygodnie i czysto! Niech łowy będą bezpieczne i etyczne,
wtedy mogą być na czarno, na żółto, na różowo, a nawet w czerwonych
spodniach. Sama wcześniej nie wyobrażałam sobie takiego szaleństwa
stylizacyjnego na polowaniu. A teraz już nie tylko sobie wyobrażam, ale
może sama coś podpatrzę z tego dla siebie? Zachęcam do obejrzenia reszty
katalogów z Holland&Holland, a przy okazji tym, którzy ich rusznikarskiej pracy jeszcze nie poznali, odsyłam na profil na Facebooku,
na którym zamieszczane są prawdziwe dzieła sztuki! Broń mistrzów z
Londynu śni mi się po nocach, ale sny kończą się jako koszmar, gdy
pojawia się karteczka z ceną…
A jakie jest Wasze zdanie? Wolicie
ubrania klasyczne, eleganckie, takie „do zadań specjalnych”, czyli
mrozo-, wodo-, ognio-, głodo- i wojnoodporne? Mogą być te dżinsy, czy
nie bardzo? A może brytyjski misz-masz także przypadł Wam do gustu?
Zapraszam do dyskusji w komentarzach!
Źródło i właściciel zamieszczonych zdjęć: www.hollandandholland.com
Komentarze
Prześlij komentarz