Jeszcze nie ucichły głosy krytyki wobec
niemal całkowitego zakazu odstrzału wałęsających się psów i kotów, a
nasi rodzimi politycy już popisują się nowymi, równie genialnymi
pomysłami. Sejmowy Zespół Przyjaciół Zwierząt wysunął bowiem żądanie do
samorządów o zmiany w lokalnym prawie, które będą gwarantowały
czworonogom pełną wolność, czyli możliwość dla właścicieli wyprowadzania
psa na spacer, w mieście i na wsi, bez obowiązkowych dziś smyczy i
kagańców, jedynie „pod kontrolą właściciela” – cokolwiek ten zwrot
oznacza.
Już dziś nader często trafiamy na
doniesienia, że pies puszczony luzem zaatakował dziecko, rowerzystę,
kogoś uprawiającego jogging, innego czworonoga. Internetowe fora roją
się od historii zbulwersowanych mieszkańców miast, których sąsiedzi
wypuszczają psy na podwórka, siadają na ławeczce i w nosie mają, gdzie i
kiedy ich pies się załatwia. Niektórzy podnoszą, że skoro przepisy
obowiązują, a przeróżne nieprzyjemne sytuacje się zdarzają, to wcale nie
przepisy są złe, tylko ludzie nie dojrzeli jeszcze do obchodzenia się z
psami. Ok, zgadzam się w pełni – ale ludzka niedojrzałość nie jest
powodem, by anulować wszelkie przepisy! Tym bardziej, że jakoś nie
widzę, aby w związku z omijaniem przepisów podatkowych przez rozmaitych
naszych rodaków, znoszono podatki, jako nieefektywne narzędzie i
zastępowano je dobrowolnymi datkami odpowiedzialnej części
społeczeństwa…
Zastanawiam się, kiedy Sejmowy Zespół
Przyjaciół Zwierząt wystąpi o nadanie psom i kotom, a może koniom,
świniom i kurom, statusu osoby i pełni praw obywatelskich, łącznie z
prawem wyborczym. Czekam na pierwszego senatora-konia. Jeśli nie
sprzeciwimy się kolejnym głupstwom garstki znudzonych i zblazowanych
dobrobytem osób, które dawno zatraciły kontakt z rzeczywistością, mogę
się doczekać…
Komentarze
Prześlij komentarz