O organizacji PETA wspominałam już
kilka razy na niniejszym blogu – organizacja ta broni zaciekle praw
zwierząt, posiłkując się roznegliżowanymi modelkami. Nie ukrywa też, że
zwierzęta, które nie trafią do adopcji w określonym czasie, zostają uśmiercone
w schroniskach należących do organizacji. Dziś ponownie chcę zatrzymać
się przy tej przedziwnej instytucji, która pod płaszczykiem ochrony
zwierząt przemyca zaskakujące treści w swoich kampaniach.
Osobiście uważam, że jeżeli człowiek
świadomie chce pokazać swoje nagie ciało, ma do tego pełne prawo, a
dobre i „smaczne” akty od wieków są obecne w sztuce i kulturze. Jednak
jest też zjawisko tak
zwanego „szczucia cycem”, czyli najprymitywniejszej formą reklamy i
kampanii marketingowej, bardzo skutecznej i powszechnie stosowanej w
przypadku, gdy zbyt wiele nie ma się do powiedzenia. PETA nader często
korzystała z tego, nagimi paniami „zwracając uwagę społeczeństwa na
problemy zwierząt” biustem i waginą. Teraz jednak postawiła na coś
innego… Wypuściła plakaty, na których widać twarz wyraźnie zaskoczonej
kobiety, oblaną gęstym, białawym płynem, podpisaną hasłem: „Niektóre płyny ustrojowe są dla ciebie złe. Nie połykaj. Porzuć nabiał.”
Plakaty zostały rozwieszone w Wielkiej Brytanii, a zaraz potem zdjęte,
na fali licznych protestów mieszkańców okolicy, w której się znalazły.
Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by zauważyć jednoznaczne nawiązanie
do ejakulacji, a sądząc po zaskoczonej minie „modelki”, nie było to coś
na co była ona przygotowana (naturalnie chodzi o kontekst sytuacyjny, bo
nie podejrzewam, żeby modelka faktycznie została „zaskoczona”).
Chwytliwe? Błyskotliwe? Przyciągające uwagę i zachęcające do porzucenia
nabiału? A może raczej niesmaczne, negujące i piętnujące określone
zachowania seksualne, przedstawiające ejakulację jako negatywne
zjawisko, mężczyznę jako sprawcę przemocy seksualnej, a kobietę jako
ofiarę? Może… Moim zdaniem kampania nie tylko wbudza niesmak wywlekaniem
„łóżka” na ulicę, ale też powiela i utrwala stereotypy, a dodatkowo
stawia wytrysk na równi z negatywnymi (w kontekście kampanii)
produkcją i spożyciem produktów mlecznych, sugeruje, że sperma jest
„złym płynem ustrojowym”. Dorosłej, dojrzałej i uporządkowanej osobie
takie stawianie sprawy krzywdy nie zrobi – ot, rozśmieszy albo
zniesmaczy, w zależności od nastroju lub indywidualnego poczucia
estetyki. Gorzej z osobami, które albo z racji wieku albo swoich
zahamowań mogą potraktować je odmiennie, to znaczy stworzyć lub pogłębić
określone, nieprawidłowe postawy seksualne. My rubasznie się
zaśmiejemy, ale jeśli nastolatkom wmówi się, że sperma jest „złym dla
ciała płynem”, to Bóg jeden raczy wiedzieć, w jaką stronę je to
pociągnie. Osoby bojkotujące kampanię najczęściej zwracały uwagę na
„nieodpowiednią treść dla młodych”, jednak rozumiejąc przez to
ukazywanie w przestrzeni publicznej określonych zachowań seksualnych.
Ja skupiłabym się na głoszeniu, że wydzieliny ciała ludzkiego są złe,
gdyż za chwilę weganki zaczną karmić noworodki mlekiem sojowym i
sztucznymi suplementami diety, a do poczęcia dochodzić będzie wyłącznie w
warunkach laboratoryjnych, po uprzednim pobraniu komórek od ojca i
matki – na „śpiącku”, żeby nie widzieli jak okropne i złe wydzieliny
produkuje ich własne ciało.
Ciekawi mnie to, że PETA wspiera cała
rzesza „gwiazdek” porno, które na życie zarabiają (lub zarabiały)
przyjmowaniem hektolitrów „złego płynu” tu i ówdzie, w i na siebie. Nie
pierwszy to jednak objaw hipokryzji tej organizacji, która nawołuje do
oszczędzania jednych zwierząt, mordując w swych schroniskach inne –
jednocześnie pytając, czemu jeśli nie jemy psa, jemy kurczaka.
Komentarze
Prześlij komentarz