Wielki Test!

Jestem niezbyt postawną istotą – ot, metr pięćdziesiąt w kapeluszu, może dwa cale więcej. Trudy myśliwskiego życia nie mają już przede mną tajemnic, wyprawy w góry, w śniegu, błocie, na mrozie czy chlapie znam od lat, ale nie twierdzę, żem siłaczka. Ot, po prostu znam swe fizyczne ograniczenia! Zdarza mi się polować w takich rejonach, gdzie jedno pędzenia trwa grubo ponad godzinę – z lenistwa nie taszczę ze sobą rozkładanego siedzonka, a poza tym nie każdy mądrze na takim ustrojstwie wygląda. Lata też jeszcze obligują mnie do postawy stojącej, w dodatku siedząca praca wyzwala radość w każdej sytuacji, gdy mogę rozprostować nieco „cewki”. Do tej pory zdarzało się, że stojąc w chłodzie przez dłuższy czas, z bronią w ręce, cierpłam cała i ręce me odmawiały składania się, jak należy. Jednocześnie czasem niemożliwe było zarzucenie broni na ramię, aby przypadkiem nie przegapić jakiegoś przemykającego mykity. Każdy zatem kto ze mną polował i zwrócił na to uwagę wie, że najczęściej staję na stanowisku z bronią opartą o biodro, aby lufy mieć bezpiecznie w górze, a jednocześnie ręka nie męczyła się nadmiernie pod ciężarem broni. Nie było to jednak komfortowe, gdyż by wesprzeć odpowiednio stopkę, żeby nie ześlizgnęła się, również trzeba użyć siły – ulga w tych drobnych niedogodnościach przyszła niespodziewanie, Pocztą Polską, w opakowaniu Sklepu Darz Bór (Strzelce Krajeńskie-Gorzów Wielkopolski-Międzyrzecz oraz www.darzbor.com.pl).
2014-11-30_18.49.55[1]Kiedy wyjęłam z opakowania skórzany pas na amunicję z intrygującą „dostawką”, Nowak puknął się w czoło i spytał, czy aby czegoś mi brak, skoro zakładam pas z czymś znacznie wystającym w przód. Przesunęłam więc pas tak, jak producent i Pan Bóg przykazują, aby „wypustka” znalazła się na biodrze. Mina Nowaka nieco złagodniała: „najwyżej puści się ciebie po składce!”, zawyrokował. Ja zaś piałam z zachwytu, jak to tak prostym sposobem już nigdy nie będę mieć ścierpniętych rąk na długiej, górskiej zbiorówce! Wielki test miał odbyć się na polowaniu w Kole Łowieckim „Ryś” w Żegocinie.
Sobotni poranek, wsiadam do samochodu i gnam na spotkanie z Kolegami. Mają dziś zaproszonych sporo gości, poza tym równolegle polują nasi sąsiedzi, z którymi „ustawiliśmy” się w lesie na ognisko. Wyskakuję z bryczki z radosnym uśmiechem – każdy, z którym witam się tradycyjnym dajrotowym buziakiem odskakuje zmieszany, patrząc w okolice mego pasa… Po trzecim zdziwionym spojrzeniu już wiem o co chodzi – założyłam przecież czarodziejski pas!
- Moi drodzy, spójrzcie tylko na tą nowinkę! – głoszę wszem i wobec. – Oto oryginalny pas dla skarbnika koła, do którego będzie zbierał należną składkę!
Chłopcy śmieją się radośnie, a ja poważnieję. Wyjmuję swojego Winchestera i demonstruję zaciekawionym myśliwym, o co chodzi z ciekawą „doszywką” do pasa – oto wkłada się w nią stopkę broni i nie można stać godzinami, oparłszy jeno sztucer o ramię i ewentualnie objąwszy go jak ukochanego, coby zagrzać dłonie pod pachami.
2014-11-30_18.44.43[1]Dwa długie pędzenia. Po pierwszym już wiem, że pas z podpórką to celny strzał. Rozwiązanie proste, tak bardzo proste, że aż dziw, iż dopiero teraz je gdziekolwiek odnotowałam, a tak genialne. Po drugim pędzeniu , że pas zostanie ze mną na zawsze – jest naprawdę doskonałym akcesorium, które znacznie podnosi komfort, skuteczność i bezpieczeństwo polowania. Broń trzymana jest w pozycji pionowej, ręce odciążone, a takie ustawienie gwarantuje szybkie złożenie się do strzału.
2014-11-30_18.46.09[1]Poza podpórką pas posiada ładownicę na amunicję sztucerową, a także, co obecnie nie pozostaje bez znaczenia, jest bardzo estetyczny, z delikatnymi tłoczeniami w kształcie dębowych listków, wykonany ze skóry, co gwarantuje jego trwałość. Skóra, z której wykonana jest podpórka, jest na tyle sztywna, że nie „oklapnie” w trakcie użytkowania, dodatkowo „korytko” wyłożone jest twardym materiałem.
Z czystym jak łza sumieniem polecam wszystkim pas amunicyjny z podpórką na broń, jako rzecz sprawdzoną w terenie i ogromnie przydatną.

Komentarze