Kiedy wolno zwyzywać kobietę?

gooseDzięki pewnej Koleżance zza wody w ostatni czwartek wpadłam w głęboką zadumę. Rozpocznę od nietypowego pytania, jakimi  epitetami określilibyście tę kobietę?
Podejrzewam, że pojawiłyby się określenia „pani domu”, „gospodyni”, „dobra żona”, „mama”, może nieco pejoratywnie „kura domowa”, czy „kucharka”. Ale czy komuś przyszłoby do głowy, by w pierwszym odruchu nazwać ją „kur*ą”, „krwiożerczą ździrą”, „pozbawioną uczuć szmatą”, czy w najlżejszej wersji „nieludzką bestią”? Pewnie ani jedna osoba nie użyłaby nawet podobnego wyrażenia, by opisać tę kobietę.
babazgęsiąCo zatem kryje się w umysłach ludzi, którzy podobnymi epitetami obrzucają inną kobietę z gęsią, mianowicie tę:
Jedna i druga uśmiecha się. Jedna i druga trzymają na zdjęciu martwą gęś. Jedna i druga zajęła się tą gęsią, aby ją skonsumować w gronie rodziny i przyjaciół. Czy jedynym powodem, dla którego pewna grupa osób tę drugą wyzywa od potworów i kurtyzan jest fakt, że jedna gęś posiada pierze? Czy to pierze wzbudza w nich niezdrowe emocje? Czy może są agresywni przez kalosze i kurtkę? A może powodem, dla którego Rachel Carrie, a także innym kobietom z trofeum w dłoni obrywa się bluzgami, jest ludzka niska świadomość, żeby nie powiedzieć zidiocenie?
Dla iluż z nich gęś na pierwszym obrazku nie jest niegdyś żywą istotą, a produktem spożywczym, który z niewiadomych źródeł znalazł się w sklepowej chłodni? Ilu z nich nie ma pełnej świadomości, że ich pokarm kiedyś był żywy? Przypuszczam, że miażdżąca większość.
Jak wielokrotnie powtarza mój serdeczny kolega (niemyśliwy!) Artur Hampel, ci ludzie zrzucili obowiązek pozbawiania zwierząt życia na innych ludzi, przez co wydaje im się, że nie mają z tym zjawiskiem nic wspólnego, że ich ręce i sumienia są tak czyste, by kobiety i mężczyzn mających dość jaj, żeby samemu odpowiadać za swoje pożywienie, wyzywać i piętnować, zagryzając mielonego i wołową roladę.
Do czego chcą doprowadzić obecnie na wpół nieświadomi osobnicy, pod flagą obrony zwierząt i ekologii, którzy pragną zakazać udziału dzieci w łowiectwie? Ich celem jest wyłączenie myślenia i świadomości u tych dzieci, zamknięcie ich na odpowiedzialność za życie innych stworzeń, bezmyślny konsumpcjonizm produktów dostarczanych przez sklepy, markety, hurtowników. Ci ludzie nie będą zastanawiali się, jak wcześniej żył ich obiad, w jakich warunkach, czym był karmiony i w jaki sposób ubijany – w ogóle nie będą świadomi, że udko było częścią kurczaka, a kurczak żył, gdakał i grzebał w ziemi. Pozwoli to hodowcom masowym na dowolne ruchy i masę zaniedbań oraz nadużyć w hodowli „mięsa”, gdyż ludzie przestaną mięso kojarzyć z żywymi istotami i totalnie będzie im wszystko jedno, czy kury są w wolnego wybiegu, czy krowy miały w oborze muzykę, oraz czy świnie były czyste i karmione naturalną paszą, czy może zjadały siebie nawzajem.
Śmierdzi Wam to teorią spiskową? No pewnie, ale w chwili gdy ktoś zaczyna zabierać się za regulacje w kwestii wychowania, możecie być pewni, że długofalowe działania mają bardzo mocno określone cele, oraz że cele te są na tyle trudne do osiągnięcia, iż trzeba prace nad ich zrealizowaniem rozpoczynać już we wczesnym dzieciństwie. Pozostawiam do przemyślenia.
goose

Komentarze