Już dość Wam naobiecywałam, zatem dziś
rozwikłanie postawionych przeze mnie w poprzednich wpisach zagadek.
Najpierw opowiem, na co ja osobiście zwróciłam uwagę przy wyborze moich
idealnych okularów strzeleckich.
Najważniejszą dla mnie sprawą było
naturalnie bezpieczeństwo moich oczu. Okulary musiały posiadać
najwyższej klasy atest, jeżeli chodzi o zabezpieczenie oczu przed
rykoszetem, uszkodzeniami mechanicznymi spowodowanymi nie tylko
nadlatującymi przedmiotami czy tych przedmiotów odłamkami, ale również
gałęziami drzew, czy insektami. Słowem: tworzywo, z którego są wykonane
musi być twarde odporne na uderzenia. Dodatkowo sprawia to, że nie muszę
się obawiać połamania okularów, jeśli wypadną mi z kieszeni, spadną ze
stołu, albo nieopatrznie na nich usiądę.
Kolejna sprawa to ochrona przed
promieniami UV: ponieważ już i tak posiadam pewną wadę wzroku, dmucham
na zimne i nie chcę narażać się na dalsze pogarszanie percepcji tym
zmysłem.
Chciałam okularów uniwersalnych, które
posłużą mi w różnych warunkach i sytuacjach. Coś na strzelnicę otwartą,
coś na strzelnicę zamkniętą, coś na polowanie w pogodne i pochmurne dni,
a w sumie coś do samochodu też by się przydało, bo czasem słońce nawala
przez szybę, ledwo drogę widać. W grę zatem zaczęły wchodzić takie,
które mają kilka kompletów wymiennych szkieł, na każdą okazję i pogodę
(tudzież do rozmaitych kreacji).
Ponieważ rozglądam się za porządnymi
ochronnikami słuchu (do tej pory najczęściej używałam jednorazowych
zatyczek, gdyż zakładane na głowę ustrojstwo wnerwiało mnie okrutnie),
istotne było dopasowanie zauszników tak, by nie uciskały głowy pod
„słuchawkami”.
Mam krzywą przegrodę nosową, zatem w
komfortowym noszeniu okularów korekcyjnych, przeciwsłonecznych, oraz
strzeleckich często przeszkadzała mi ta wrodzona wada. Poza tym, w
niektórych modelach okularów ten defekt mojej urody był dużo
widoczniejszy, niż w innych – chodziło nie tylko o kształt i dopasowanie
noska, ale również szkieł okalających tenże (w przypadku niektórych
modeli). Potrzebowałam albo idealnie wyprofilowanego nanośnika, albo
takiego, który jestem w stanie samodzielnie dopasować, bowiem jest
ruchomy.
Ostatnią rzeczą, na którą zwróciłam
uwagę, był ogólny wygląd mojej gęby w okularach. Cóż, jako próżna baba
nie chciałam wyglądać jak ostatnia pokraka, a właśnie z powodu okrutnie
paskudnego wyglądania w okularach, przestawiłam się na soczewki
kontaktowe. Wygląd nigdy nie był priorytetem, ale noszenie czegoś ze
świadomością straszenia czy śmieszenia otoczenia nie będzie komfortowe
dla nikogo. Pytałam Was na Facebooku, które z ukazanych na zdjęciach
okularów powinnam wybrać, ale wahałam się najmocniej między trzema
modelami okularów firmy Wiley X: Valor, Knife, oraz Saber Advanced. Z
uwagi na powyższe, Knife odpadł jako pierwszy, bowiem poza designerskim
wyglądem, szkłem balistycznym, pełną ochroną przed promieniami UV,
możliwością zamówienia u producenta szkieł balistycznych korekcyjnych,
dostosowanych do indywidualnie zdiagnozowanej wady wzroku, oraz
przyciemnianymi szkłami, nie mógł zaproponować mi więcej. Valor kusił i
korcił, bo nie tylko wygląda obłędnie (zresztą największej ilości
recenzentów właśnie ten model się podobał), ale posiada wymienne szkła
przezroczyste, przyciemniane i pomarańczowe (ideał dla osób z krzyżową
lateralizacją!), a także polaryzacyjne, w zestawie otrzymujemy również
smycz zakładaną na zauszniki, która przy aktywnym strzelaniu (jak bywa
na polowaniu) zabezpiecza okulary przed upadkiem na ziemię.
Jednak zwycięzcą okazał się model Saber
Advanced, najpopularniejsza i najczęściej sprzedawana opcja od firmy
Wiley X. Co mnie w nich ujęło najbardziej? Po pierwsze, mają szeroki
wachlarz kolorów szkieł: przezroczyste, żółte, pomarańczowe, Vermillon i
przyciemniane. Można zakupić zestaw z dwoma kompletami szkieł, z trzema
kompletami szkieł, oraz same szkła, odrębnie. Pozwolą mi zatem
użytkować się w najróżniejszych warunkach atmosferycznych i
oświetleniowych, a także na wzbogacanie zestawu o nowe szkła, jeżeli
jakieś inne opcje pojawiłyby się dla tego modelu. Ja wybrałam wersję ze
szkłami: Smoke Grey (przyciemnione), Light Rust (pomarańczowe) i
Vermillion (cynober), czyli 309 w katalogu.
Do zestawu dołączona jest wygodna gumka,
którą można szybko i bezboleśnie zastąpić zauszniki – sprawia to, że pod
czapką, kapeluszem, ochronnikami słuchu, okulary są absolutnie
niewyczuwalne. Mało? Wspominałam, że mam problem z przegrodą nosową,
która za nic ma zasady symetrii. Otóż, w Saberach ustawienie
odpowiedniej szerokości „noska” to kwestia sekundy. Ściskamy ruchomy
nosek palcami jak najciaśniej, po czym zakładamy okulary i delikatnie
dociskamy je na nosie, aby nanośnik sam ułożył się wedle naszego organu
powonienia.
Mało? Wspominałam, że mam wadę wzroku.
Owszem, noszę soczewki, bo okularów nie cierpię i wyglądam w nich jak
upiór (tudzież pani nauczycielka od biologii, co wychodzi na jedno), ale
nie wiem, czy w przyszłości coś mi się nie pokiełbasi ze ślepiami i nie
będę zmuszona przerzucić się na okrutne denka od Amareny. Saber
Advanced posiadają możliwość instalacji na nanośniku, od wewnętrznej
strony, dedykowanej wkładki na szkła korekcyjne, które za kilka złotych
możemy zamówić na wymiar i pod własną wadę u optyka. Instalacja owej
wkładki do dwie sekundy, zdjęcie ich również. Ochrona i korekta wzroku w
jednym – dla mnie bomba!
Mało? To teraz coś nie tylko o Saberach,
ale o wszystkich okularach marki Wiley X. Możecie powątpiewać, możecie
niedowierzać, ale testów nie da się oszukać – szkła i oprawki, z których
wykonane są okulary amerykańskiej marki, są najbardziej wytrzymałymi na
świecie. „Przeżywają” strzał ze śrutu „2” z 12-stki, z odległości 5
metrów, rykoszety z „9”-tki, i to zarówno szkła, jak i oprawki! Szkła
bez problemu wytrwają jeżdżenie po nich samochodem, uderzanie
kilkukilogramowym młotkiem, próby złamania, wygięcia, strzaskania na
różne sposoby – widziałam to wszystko na własne oczy, na żywo, nie na
filmie. Bez filtrów, bez efektów specjalnych, ot tak, w czasie
szkolenia, jakie przeprowadzał dla nas Thomas Weaver, wprost z
europejskiej filii Wiley X w Danii. Szkła Wiley X posiadają najwyższy
obecnie na całym świecie atest, 825-830 FPS, pozostawiając daleko w tyle
wszystkie inne okulary strzeleckie i szkła balistyczne.
Poza tym, w Saberach nie wyglądam jak
ostatnia łajza, a dodatkowo nie smyram po szkle rzęsami, bo regulacja
noska pozwala mi utrzymać je w odpowiednim oddaleniu i komforcie.
Wybrałam Saber Advanced, bo spełniły
wszystkie moje wymagania, jakie miałam wobec idealnych okularów
strzeleckich. Knife i Valor drażniły mą próżność, bo wyglądają obłędnie –
ale wyglądem nie zmieszczę się pod pałąkiem „słuchawek”, ani nie
wyostrzę swego sfatygowanego latami czytania po ciemku wzroku. Z
pewnością będą świetnym wyborem dla strzelców taktycznych, fanów ASG,
oraz kierowców, dla których to wydają się być stworzone – ja pozostanę
przy swoich, zwłaszcza z ich vermillionowymi szkłami! Niech się różowi
Rok Różowych Łowów!
Komentarze
Prześlij komentarz