Kupujemy okulary cz.I

Strzelec od razu wygląda na lepszego i poważniejszego, gdy ma na sobie oryginalne i  profesjonalne okulary strzeleckie. Do niedawna na myśliwskich strzelnicach był to widok częsty tylko wtedy, gdy pojawiali się na nich stali bywalcy zawodów, ostro trenujący strzelcy, albo, pardon, lansujący się na bogato „wannabies” ( z ang. „chcieli by być…”, ale nie są). Myśliwy, który zaglądał na strzelnicę z rzadka, czasem jedynie na obowiązkowy trening, czyli raz do roku, na okulary patrzył z niesmakiem, jak na ustrojstwo, które miało ograniczać pole widzenia, gnieść w głowę, drażnić w nos, a w  ogóle zaciemniać wizję i negatywnie wpływać na celność. Poza tym, w okulary stroją się tylko dziwolągi, a do lasu przecież w takich się nie pójdzie, nie? Rozwiejmy zatem mitologię, utworzoną dookoła okularów strzeleckich przez laików i przekonajmy się, że mogą być przydatne nie tylko na treningach na trapie!
Po co okulary na strzelnicy?
 Naturalnie, zawsze okulary strzeleckie zakładamy na siebie ze względów bezpieczeństwa! Rykoszety czy rozmaite odpryski mogą zdarzyć się każdemu, a nawet nadlecieć do nas w chwili, w której przechodzimy między stanowiskami, pędzimy na siusiu, czy z daleka obserwujemy strzelających kolegów. Śruty, kule i odłamki szybują sobie w przeróżne strony, nikt nie jest w stanie przewidzieć w stu procentach toru ich lotu. Czemu zatem zakładać okulary, a nie całą zbroję, czy kevlarowy kombinezon? To proste, rykoszety nie lecą z wielką energią, zatem nie przebiją nas na wylot. Do uszkodzenia oka wystarczy natomiast bardzo niewielka siła, czy też wysoka temperatura. Ten sam odłamek, który ledwo poczujecie na ramieniu przez bluzę, może zniszczyć Wasze oko na zawsze, pozbawiając Was podstawowego zmysłu.
Poza funkcją ochronną okulary wspomagają także postrzeganie celu, a odpowiadają za nie m.in.  różne kolory szkieł, o których jednak opowiem Wam w kolejnej odsłonie cyklu zakupowego.
Po co okulary na polowaniu?
Zwariowała baba! pomyślałby pewnie niejeden kolega, widząc mnie na polowaniu w strzeleckich okularach. Odbiło jej całkiem i chwali się nowym nabytkiem, albo reklamuje firmę – przecież na polowaniu to kompletnie zbędny gadżet! Pewnie jeszcze niedawno myślałabym podobnie, gdyby nie wykład Kolegi- okulisty, jakiego mieliśmy szanse wysłuchać w ubiegłym roku na jednym z Ciężkowickich Spotkań z Kulturą Łowiecką. Kolega uraczył nas ciekawą wiedzą na temat pracy oka, ale również zagrożeń, jakie czyhają na oko myśliwego w czasie łowów. Rozbawiony, zapytał nas, jaka jest najczęstsza kontuzja oczu występująca wśród myśliwych: uff, odpowiedzieliśmy prawidłowo, iż są to urazy mechaniczne powodowane przez gałęzie drzew czy też wpadające do oka fragmenty roślinności. Kolega ze śmiechem informował, że najczęściej osoby odpowiadają, iż jest to postrzał oka, co zdarza się tak nieprawdopodobnie rzadko, że niemal wcale. Co zatem proponuje się myśliwemu, który przemierzając gęstwinę chce zapewnić swojemu wzrokowi maksimum bezpieczeństwa? Naturalnie, założenie okularów ochronnych!
Ale jak to? zapyta ktoś, mając na uwadze, iż strzeleckie okulary najczęściej są żółte bądź pomarańczowe. Tak to, wystarczy bowiem wybrać takie, które mają wymienne komplety szkieł, a wśród dostępnych opcji posiadają szkła przezroczyste. Nie ograniczą widoczności, nie zmienią kolorów, a doskonale ochronią nasze narządy wzroku, tak delikatne i bezbronne w starciu z najgłupszą nawet jarzębiną.
Poza tym, czy rowerzyści, trekkingowcy, osoby kochające górską wspinaczkę, czy spływy kajakowe nie noszą okularów, aby chronić swe oczy przed promieniami UV, nadmiernym słońcem, a także wszelkimi zagrożeniami z zewnątrz, jak choćby okruchy skalne, proch, igliwie, owady, czy odłamki meteorytów? No dobra, może z ostatnim przesadzam, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże – myśliwcze, z guzem na głowie popolujesz, ale bez oka będzie Ci ciężej! Wszystkie osoby uprawiające rozmaite formy aktywności „w terenie” są dziś świadome konieczności ochrony wzroku, teraz powoli przychodzi czas na myśliwych.
Dobra, rzuci ktoś na koniec, ale okulary są niewygodne, gniotą w nos, gniotą w uszy, jak się założy słuchawki, albo czapkę, a jak mam wadę wzroku, to po zdjęciu moich korekcyjnych, nie będę nic widział! Na cóż ślepemu ochrona wzroku na strzelnicy?
Te problemy także są dziś do rozwiązania, w dodatku w bardzo prosty i szybki sposób. Wystarczy wybrać taki model okularów, który ma regulowany i samodopasujący się do kształtu nosa nosiciela „nosek”, którego zauszniki można zastąpić elastyczną, regulowaną i niegniotącą gumką, oraz w których można zainstalować od wewnątrz wkładkę ze szkłami korekcyjnymi, która rozwiąże problem wady wzroku. Uprzedzając pytania, istnieje model okularów, który łączy w sobie wszystkie te walory, oraz ma jeszcze kilka ukrytych zalet. Jaki to model? Jakiej marki? Zdradzę Wam sekret już wkrótce!!!
C.D.N.

Komentarze