Kiedy zgodziłam się na testowanie
fotopułapek marki Covert, musiałam być oszołomiona natłokiem spraw do
załatwienia i moja zgoda była tyle automatyczna, co kompletnie
nieprzemyślana. Gdy wreszcie dotarło do mnie, na co się porwałam,
złapałam resztkę blond kudłów na głowie w swe spracowane dłonie i
zakrzyknęłam do Męża: „Przecież ja sobie z telefonem nie radzę, a co
dopiero z tak skomplikowanym, wysoko specjalistycznym urządzeniem!!!”
„Zgodziłaś się, to sobie radź” – zaśmiał się ze mnie Nowak i pojechał w siną dal, zostawiając mnie na pastwę własnej, elektroniczno-technologicznej indolencji.
„Zgodziłaś się, to sobie radź” – zaśmiał się ze mnie Nowak i pojechał w siną dal, zostawiając mnie na pastwę własnej, elektroniczno-technologicznej indolencji.
Wnet okazało się jednak, że moje
przerażenie było znacznie na wyrost, a brak wiary we własne możliwości
wynikał raczej z damskiej kokieterii, niż faktycznego upośledzenia
zmysłu praktycznego. Pozwólcie zatem, że pochwalę się, jak świetnie
dałam sobie radę z trzema fotopułapkami marki Covert, przesłanymi mi
przez pełnych wiary w umiejętności blondynki Kolegów ze sklepu SpyOptic we Wrocławiu!
„Odpudełkowanie” (bo jesteśmy w Polsce i nie ma tu miejsca na „unboxing”!)
Zostałam obdarowana trzema
fotopułapkami: Red 40, Black 60 oraz CODE Black 3G, z których każda ma
nieco inne parametry i właściwości.
1. Covert Extreme Red 40: - nagrywany materiał rejestrowany jest wraz z dźwiękami otoczenia
- zdjęcia w wysokiej rozdzielczości 12 megapikseli
- 6 miesięcy pracy w trybie czuwania
- obsługa zewnętrznych kart pamięci do 32 GB
- kamuflujące barwy i praca w każdych warunkach pogodowych
- zintegrowany system podczerwieni z 40 diodami
2. Covert Extreme Black 60:
- wbudowany oświetlacz IR niewidoczny dla ludzkiego oka
- bardzo długi czas pracy na pełnym zasilaniu (do 6 miesięcy)
- ochrona dostępu za pomocą 4-cyfrowego hasła
- matryca w wysokiej rozdzielczości 12 megapikseli
- funkcja nadpisywania nagrań
- czujnik PIR z regulowaną czułością
3. Covert Code Black Special OPS
- zdalne sterowanie fotopułapką za pomocą komend SMS
- matryca o rodzielczości aż 12 megapikseli
- oświetlacz IR niewidoczny dla zwierzyny i ludzkiego oka
- zdjęcia wysyłane w formie MMSów lub na e-mail
- opcjonalna metalowa obudowa i zasilacz solarny
- termiczne czujniki ruchu o bardzo dużej czułości
- błyskawiczny czas wyzwalania – do 1,2 sekundy
W każdym pudełku znajdziemy fotopułapkę,
pasek do zamocowania na drzewie/słupie/czymtamchcemy, oraz kabel USB, za
pomocą którego można połączyć fotopułapkę z komputerem
Do każdej z nich musimy obowiązkowo
dokupić baterie lub akumulatory oraz kartę SD, a do Black także kartę
SIM, dzięki której nasza pułapka wyśle nam zdjęcia na telefon lub
komputer. Dobrym pomysłem jest zaopatrzenie się także w specjalną linkę
zabezpieczającą przed kradzieżą pułapki, gdyż sprzęt nie jest pierwszej
taniości i żal byłoby się go pozbyć w niewyjaśnionych okolicznościach.
Uzbrajamy się
Chociaż obawiałam się piekielnie
samodzielnego obchodzenia z fotopułapkami, ich obsługa okazała się
banalna. Instrukcje załączone do każdego modelu były czytelne, proste,
napisane bardzo przystępnym nawet dla kompletnego laika językiem – to
ogromny plus!
Co należało zatem zrobić? Po pierwsze,
włożyć baterie! Po drugie, włożyć kartę SD i uruchomić ustrojstwo
„pstryczkiem”. Po wejściu w Menu musiałam wybrać, czy pragnę zdjęć, czy
filmów, czy jednego, czy kilku pod rząd, jeśli filmu, to jakiej
długości, ustawiałam czułość kamerki, wyzwalanie migawki i inne cuda,
które typowo dopasowywały obserwację terenu przez pułapkę do moich
osobistych potrzeb i preferencji.
Przemaglowałam pułapki pod tym względem
dość ostro, co dwa dni zmieniając ustawienia, co miało spory wpływ na
otrzymywane materiały, ale… ale niekoniecznie pozytywny. O tym później!
Przy pułapce Black Code… miałam niestety
problemy. Samodzielna konfiguracja karty SIM i MMS-ów nie poszła
zadowalająco, mimo instrukcji nie byłam w stanie sobie z nią poradzić.
Po wezwaniu na pomoc Nowaka sytuacja nie uległa zmianie – pułapka robiła
zdjęcia, zapisywała je na karcie, ale kompletnie olewała nasze sugestie
na wysłanie ich na mój numer, czy adres mailowy. Dopiero interwencja
znajomego, który zawodowo zajmuje się podobnymi sprzętami, pozwoliła
wychwycić błędy: po pierwsze, karta SIM była uszkodzona. Przypadek jeden
na tysiąc tysięcy, ale zdarza się. Po drugie, instrukcja
przetłumaczona z języka angielskiego nie została poprawiona – numer,
jaki wprowadzamy do pamięci pułapki na karcie SD powinien zawierać tylko
dziewięć cyfr naszego numeru, bez sugerowanej jedynki z przodu i numeru
kierunkowego do kraju.
Tutaj warto zaznaczyć, że firma Spy Optic konfiguruje fotopułapki zakupione w ich sklepie, ja jednak byłam jajem mądrzejszym od kury i chciałam wszystko zrobić sama – cóż, są na tym świecie rzeczy, których samemu robić nie warto, a nawet nie wypada, zwłaszcza zdrowej babie…
Tutaj warto zaznaczyć, że firma Spy Optic konfiguruje fotopułapki zakupione w ich sklepie, ja jednak byłam jajem mądrzejszym od kury i chciałam wszystko zrobić sama – cóż, są na tym świecie rzeczy, których samemu robić nie warto, a nawet nie wypada, zwłaszcza zdrowej babie…
Po uporaniu się z tymi niedogodnościami,
pułapka zaczęła przesyłać MMS-y, natychmiast po wykonaniu zdjęcia,
bowiem właśnie tak sobie życzyłam. I sielanka trwała przez pięć dni, po
których sprzęt zastrajkował, aż zaczęłam obawiać się, że zmienił
właściciela… Nic z tych rzeczy, wisiał nadal smętnie na swym miejscu,
zdjęcia wykonywał, ale słać ich nie chciał. Twardy restart z
wyciągnięciem obu kart pomógł, jednak w momencie gdy mamy do fotopułapki
kilkanaście/dziesiąt kilometrów, będzie to dość upierdliwa
niedogodność.
Jest jeszcze opcja wysyłania fot raz
dziennie, możemy tę opcję wyłączyć, a ciekawym rozwiązaniem jest opcja
ustawienia godziny, od której i do której chcemy obserwować teren –
zdjęcia będą wykonywane przez pułapkę jedynie w wyznaczonym przez nas
przedziale czasowym. Bardzo przydatna rzecz w miejscach uczęszczanych za
dnia przez rzesze turystów, grzybiarzy, spacerowiczów!
Uczulam jednak, że nie ma cudownych urządzeń, które wyślą Wam MMS-a czy maila z miejsca, gdzie zasięg jest słaby, lub nie ma go wcale, gdzie następują jego liczne zakłócenia, albo inne przyczyny zakłóceń pracy urządzeń elektrycznych. Zdarzyć się może, że sieć jest przeciążona, zdjęcie zostanie więc zrobione, ale nie zostanie wysłane – dlatego jeżeli chcecie mieć w pełni miarodajne wyniki Waszego fotografowania, ustalcie sobie jakiś dzień w tygodniu, w którym będziecie „ręcznie” sprawdzać swoją fotopułapkę.
Wieszamy sięUczulam jednak, że nie ma cudownych urządzeń, które wyślą Wam MMS-a czy maila z miejsca, gdzie zasięg jest słaby, lub nie ma go wcale, gdzie następują jego liczne zakłócenia, albo inne przyczyny zakłóceń pracy urządzeń elektrycznych. Zdarzyć się może, że sieć jest przeciążona, zdjęcie zostanie więc zrobione, ale nie zostanie wysłane – dlatego jeżeli chcecie mieć w pełni miarodajne wyniki Waszego fotografowania, ustalcie sobie jakiś dzień w tygodniu, w którym będziecie „ręcznie” sprawdzać swoją fotopułapkę.
Wbrew wszelkim pozorom, sprawa montażu
fotopułapki nie jest wcale taka prosta. Plułam sobie w brodę, gdy
rozładowałam do zera baterie, wieszając fotopułapkę zbyt nisko i blisko
pasieki, zbierając AŻ dwie godziny filmu o pszczołach i falujących na
wietrze łanach polnych traw. Po obniżeniu czułości kamery nic nie
zmieniło się – konieczne było przeniesienie w miejsce, gdzie ani owady,
ani gałęzie, ani grube trawy nie zakłócały pracy fotopułapki. Po
ustawieniu warto zatem odczekać jakieś 15 minut i skontrolować, jakież
to fotki zapisały się na karcie pamięci – każdą kamerkę możemy sprawdzić
bez odpinania jej z drzewa, co zdecydowanie ułatwia nie tylko oglądanie
zdjęć, ale przede wszystkim wszelkie zmiany ustawień.
Kiedy już jesteśmy zawieszeni,
zabezpieczeni odpowiednią linką antykradzieżową, przychodzi czas na
uruchomienie pułapki i rychłe oddalenie się, aby nie wystąpić jako
bohater foto-sesji.
Sprawdzamy, co nam na karcie szumi
Jak wspomniałam, możemy sprawdzić kartę
nie wyjmując jej z urządzenia, jedynie na wyświetlaczu przeglądając
galerię. Zdjęcia wyświetlają się wyraźne, chociaż wymiary wyświetlacza
są niewielkie. Aby nie dokopywać bateriom, ja na kontrolę fotopułapek
szłam z moim netbookiem. Wejście na kartę SD posiada, wymiary ma na tyle
małe, że nie obciążał mnie nadmiernie, zatem na nieco większym
monitorze mogłam podziwiać, co też mi się złapało w obiektyw. W razie
braku wejścia na kartę, wciąż możemy użyć kabla USB i podpiąć go do
swojego sprzętu!
Cóż, pomimo obniżania czułości pułapki na ruch, często zdarzały się zdjęcia „puste” – zastanawiam się, czy to szybko przelatujący ptak lub owad, czy jakaś wredna gałąź, której nie udało się uchwycić, czy też okoliczne duchy były powodem tych zdjęć. Przyznam, że w gałęzie skłonna byłabym uwierzyć, gdyby zdjęcia zdarzały się przez całą dobę, a nie jedynie w ciągu dnia – bardziej skłaniam się więc ku duchom! Pardon, ptakom i owadom naturalnie! Niestety, była to przypadłość dość irytująca, na którą samodzielnie nie znalazłam rozwiązania: karta szybko się zapełniała, trzeba było ją czyścić regularnie, a zanim człowiek dotarł do jakiegoś interesującego zdjęcia z bohaterem pierwszego planu, zęby zgrzytały głośno, krzesząc iskry. Niedogodność? Możliwe, ale z drugiej strony mamy pewność, że naszemu oku żadna mniejsza sztuka nie umknie.
Jakość zdjęćCóż, pomimo obniżania czułości pułapki na ruch, często zdarzały się zdjęcia „puste” – zastanawiam się, czy to szybko przelatujący ptak lub owad, czy jakaś wredna gałąź, której nie udało się uchwycić, czy też okoliczne duchy były powodem tych zdjęć. Przyznam, że w gałęzie skłonna byłabym uwierzyć, gdyby zdjęcia zdarzały się przez całą dobę, a nie jedynie w ciągu dnia – bardziej skłaniam się więc ku duchom! Pardon, ptakom i owadom naturalnie! Niestety, była to przypadłość dość irytująca, na którą samodzielnie nie znalazłam rozwiązania: karta szybko się zapełniała, trzeba było ją czyścić regularnie, a zanim człowiek dotarł do jakiegoś interesującego zdjęcia z bohaterem pierwszego planu, zęby zgrzytały głośno, krzesząc iskry. Niedogodność? Możliwe, ale z drugiej strony mamy pewność, że naszemu oku żadna mniejsza sztuka nie umknie.
Obserwowałam łowisko w okresie od nowiu,
do pełni, a później znów do nowiu. Wydaje mi się, że nocne zdjęcia z
„ciemnego” okresu są mniej wyraźne, a rozpoznanie na nich występujących
wymaga więcej wysiłku. Te zrobione bliżej pełni są jaśniejsze. Nie jest
to jednak nic zaskakującego! Tę samą kamerkę zawiesiłam jednak w innym
miejscu, w „ciemnej” fazie Księżyca, a fotografie były bardzo czytelne i
rozpoznanie „celu” nie rodziło najmniejszych trudności. Sama
fotopułapka zawieszona była jednak w miejscu odkrytym, a pole, jakie
fotografowała, również nie znajdowało się w cieniu: podczerwień miała
widocznie więcej miejsca na odbicie się.
Generalnie, nocne zdjęcia ze wszystkich
trzech kamer są na tyle dobrej jakości, że byłam w stanie rozpoznać
Kolegę, wędrującego nocą na ambonę, a także ocenić wstępnie rogacza,
który podszedł kilkakrotnie w zasięg kamerki. Dzienne również nie
pozostawiają miejsca na wątpliwości, co też się na nich znajduje –
nagród WordPress za nie nie dostaniecie, ale będziecie wiedzieć, kto i
kiedy się Wam po „placu” kręci.
Czego dowiemy się ze zdjęcia?
Poza samym obrazem, wraz ze zdjęciem
otrzymujemy szereg przydatnych informacji. Po ustawieniu w Menu
odpowiednich opcji, otrzymamy na każdym zdjęciu pasek informacyjny, z
datą, godziną, naświetleniem, temperaturą powietrza, oraz stanem
baterii. Po co nam stan baterii? A po to, żebyśmy wiedzieli, czy trzeba
je już naładować, czy też jeszcze długo pociągną. A propos baterii –
wystarczają naprawdę na długo! Mnie w egzemplarzu Code Black
przez ciągłe użytkowanie przez cztery tygodnie nie udało się wyładować
akumulatorków, mimo iż nie dałam pełnej ilości (8 zamiast 12) i bateria
cały czas, od początku, wskazywała 2 kreski na 3. Pułapka wykonała
kilkaset zdjęć (początkowo była źle ustawiona, później dana w miejsce
chętnie uczęszczane przez zwierzynę), wysłała kilkadziesiąt MMS-ów i
nadal świetnie funkcjonowała. Obstawiam, że przy pełnym naładowaniu
powinna wytrzymać 4 miesiące, w bardzo często odwiedzanym miejscu, a
przy ustawieniu w miejscu o umiarkowanej częstotliwości, na wykonywanie
zdjęć, a nie filmów, deklarowane przez producenta 6 miesięcy jest
absolutnie wiarygodne i wielce prawdopodobne.
Konkluzja
Która z trzech przetestowanych
fotopułapek jest najlepsza? Ciężkie pytanie, które zadawałam sobie od
samych początków ich testowania.
Red 40 i Black 60
są równie proste w obsłudze, jakość robionych przez nie zdjęć jest
porównywalna, obie sprawdziły się równie dobrze jako pułapki
niewysyłające zdjęć na telefon/maila. Ponieważ z testów nie wynikła
żadna znacząca różnica między nimi, stawiałabym na tańszą wersję. Jej
jedyny mankament, to widoczne dla zwierząt refleksy podczas robienia
zdjęć w podczerwieni, który to został wyeliminowany w wersji Code
Black.
Code Black Special OPS jest najbardziej
skomplikowana, osoba nieznająca się dobrze na techno-nowinkach polegnie
już na ustawianiu jej do użytku. Sprawiła mi najwięcej problemu (z kolei
wcześniejsze nie sprawiły żadnego), a początkowo problemy z siecią
wzbudziły moje obawy, że z testów nici, bo „network busy” albo „network
error”. Jako jedynej zdarzało jej się na chwilkę zawiesić, a szukanie
sieci trwa po uruchomieniu około minuty i w tym czasie nic nie da się
zrobić, nawet zerknąć do menu.
Menu wszystkich kamer są bardzo czytelne,
nie trzeba wnikliwego studiowania instrukcji, by szybko połapać się w
podstawowych funkcjach i potrafić je odpowiednio ustawić – pod
warunkiem, że zna się język angielski. Jednak instrukcje napisane są
łatwym, przyjaznym językiem i z ich pomocą wszystko będziecie w stanie
zrobić sami (może poza ustawieniem numeru telefonu w odbiorcach, ale to
już odkryłam i objaśniłam wcześniej).
Mogę powiedzieć, że według moich
obserwacji i przemyśleń, dwie pierwsze pułapki są dla osób, którym
niekoniecznie zależy na natychmiastowym powiadamianiu o czyjejś
obecności na danym terenie, a jedynie potrzebują ich do celów
inwentaryzacji, prowadzenia obserwacji łowiska, badań naukowych, czy
zaspokojenia zdrożnej ciekawości, o której sąsiad wraca do domu i jakim
krokiem. Są znacznie tańsze od kolejnej, co dla wielu osób czy
instytucji ma duże znaczenie.
Black jest opcją dla tych, którzy
umieścić ją chcą w miejscu o pełnym zasięgu telefonii komórkowej, dla
których nadrzędną funkcją jest natychmiastowe otrzymanie powiadomienia o
dziku na nęcisku, sarnie w rządku truskawek, czy listonoszu w sypialni.
Czasem wkurzy, czasem czegoś nie wyśle, czasem wyśle „puste” pole, ale
jednak gdy coś się zjawi, jest 95% szans, że się o tym niezwłocznie
dowiecie. Ważne jest, aby koniecznie bardzo dobrze sprawdzić fotopułapkę
przed „ostatecznym” powieszeniem: tak zasięg, kartę, funkcję wysyłania
zdjęć, jak i teren, by nie był zakrzaczony i nie uruchamiał migawki bez
potrzeby. Naturalnie, gdy skończy się kasa na karcie SIM, albo operator
wyłączy ją z powodu nieprzedłużenia terminu jej ważności, tracicie
możliwość odbiory MMS-ów z fotopułapki – trzeba pamiętać o regularnym
doładowaniu karty! Istotne jest to, że w zdecydowanej większości
fotopułapek wysyłających wiadomości, po wykonaniu kilku połączeń system
wariuje i mimo iż pułapka pstryka fotki, nie wysyła ich. Ot, jeszcze
jest w nich trochę do dopracowania przez producentów…
Gdybym ja miała wybierać fotopułapkę dla
siebie, pewnie wybrałabym wersję Red 40, lecz zaznaczam, że jest to
wybór bardzo mocno osobisty, poparty indywidualnymi odczuciami, ale też
potrzebami, jakie ja osobiście mam wobec tego typu urządzeń. Jako jedyna
RED 40 nie zirytowała mnie niczym w czasie testów, wykonała swoją
robotę wzorowo i śpiewająco, baterie trzymały bardzo ładnie, zdjęcia
były czytelne, nie zauważyłam, by Koledzy czy fotografowane zwierzęta
reagowały na mignięcie podczerwieni przy „strzale”, a przy okazji jest
ona najtańszą wersją. W miejscu, w którym testowałam fotopułapki nie
potrzebowałam natychmiastowej wiadomości, bo każdego dnia, dla własnej
przyjemności, mogłam pospacerować do pułapki i sczytać nagrany materiał.
Fotopułapka mnie byłaby potrzebna jedynie do inwentaryzacji i
obserwacji zachowań poszczególnych sztuk w moim rejonie, zatem ta
sprawdziłaby się doskonale. Każdy ma jednak inne potrzeby, inne
wymagania, a zwierzyna w jego okolicy inaczej reaguje na wszelkie oznaki
ludzkiej działalności, także te w formie elektronicznej. Zatem to do
Was należy decyzja, którą z powyższych pułapek wybralibyście dla siebie –
marka Covert dała mi się poznać jako przyzwoita, może nie wolna od
pewnych wad, ale któż ich nie ma? Z pewnością każda z trzech fotopułapek
znajdzie zastosowanie w łowisku, każda znajdzie swego fana, przydadzą
się różnym osobom, do różnych celów. Przede wszystkim zaś przekonałam
się, że nie taki diabeł straszny, a z fotopułapką marki Covert jest w
stanie dać sobie radę nawet naturalna blondynka, w dodatku humanistka! A
to już poważna pochwała!
Na zakończenie muszę złożyć serdeczne podziękowania formie Spy Optic z
Wrocławia, która nie tylko nie bała się dać do ręki pułapek „babie” (w
dodatku blondynce!!!), ale jeszcze samym testem zrobiła mi olbrzymią
frajdę, podbudowała ego (w końcu dałam radę!!!), oraz poszerzyła moje
horyzonty i wiedzę na temat fotopułapek. Nie nazwę się ekspertem w
dziedzinie, ale otworzyły się moje senne na technologię oczy i zaczynam
przychylniej i z błyskiem w oku spoglądać na rozmaite nowoczesne
rozwiązania, dedykowane dla łowiectwa i gospodarki leśnej. Panowie,
dziękuję raz jeszcze za fajną przygodę i niezwykle przyjemną współpracę!
Oby więcej było tak przyjaznych i pomocnych firm na polskim rynku, tak
trzymać!
P.S. Otrzymałam już informację, iż
instrukcja została poprawiona, zatem kolejne osoby biorące się za Code
Black nie popełnią moich błędów Powodzenia!
Komentarze
Prześlij komentarz