Anegdotki od Dajrotki – O zającach

Znacie takie powiedzenie: „wróblem wyleciało, a wołem wróciło”? Zwykło się tak mówić o plotce, która „w świecie” rozrasta się do niezwykłych rozmiarów, naturalnie od swej rzeczywistej inspiracji różniąc się diametralnie. Tak też było z jednym z moich Kolegów i wymyśloną przez niego doskonałą historyjką, którą wkręcił innego Kolegę…
Panowie dyskutowali kiedyś o problemach myśliwego poczciwego, aż wreszcie Kolega, nazwijmy go, Mirmił, pożalił się Koledze, nazwijmy go, Belzebiuszowi, że u niego w łowisku okropnym problemem jest plaga lisów, których za nic w świecie nie mogą zredukować do stanu zgodnego z planami, oraz warunkami zrównoważonej gospodarki łowieckiej opisanymi we wszystkich mądrych książkach.
Belzebiuszowi pod nieokiełznaną czupryną, na widok której załkałby niejeden stylista fryzur, zapaliło się czerwone, złośliwe światełko i rzecze do Mirmiła w te słowa:
- Mój drogi, u nas w łowisku tego problemu od lat już nie ma!
Mirmił pociągnął nosem i spytał:
- A jakiego cudu dokonaliście, żeście się w dobie szczepionek zrzucanych z samolotów uporali z nadmiarem lisa?
- Postawiliśmy na rozwiązanie w stu procentach naturalne, w pełni ekologiczne, biodegradowalne, a nawet odnawialne! Nakupiliśmy zajęcy kanadyjskich i wsiedliliśmy je w nasze łowisko!
Mirmiłowi dech zaparło, tak z wrażenia, jak ze wstydu – choć Nemrodem był ze stażem wieloletnim, a na polowaczce już dwa zęby zjadł (no, może nie zjadł, bo jeden wybił, gdy po oblodzonej drabinie spindrał się na ambonę, a drugi rozbolał go akurat przed rykowiskiem i, wiadomo, nim po rykowisku odwiedził dentystę, nadawał się on już tylko do wyrwania), nigdy w żywocie swym myśliwym nie słyszał o kanadyjskich zającach. Nie mówiąc już w ogóle o ich tajemniczym, destrukcyjnym wpływie na populację lisa!
- Belzebiuszu, kolego mój, towarzyszu i kamracie, a cóż takiego mają w sobie te kanadyjskie zające, że na lisa tak działają redukująco!  Trujący może dla polskiego lisa, co?
- Gdzież tam, Mirmile, ani dla polskiego lisa, ani dla członka Polskiego Związku Łowieckiego, a powiem ci, że w śmietanie, to całkiem jak nasz! Jednakże – ściszył głos Belzebiusz, a w izbie zdaje się, że pociemniało… – kanadyjski zając jest twardy, odważny i silny, a nie tchórz i fryc, jak te nasze… Z półtora raza od polskiego większy, gdy lis tylko się zbliży, nie pierzcha w popłochu, a w szranki z rudym staje, boksując go niby Andrzej Gołota, za to z lepszymi wynikami! Lisa spierze na kwaśne jabłko, broniąc swojego terytorium, niby lew!
- O! – zakrzyknął Mirmił, a oczy zrobiły mu się okrągłe, jak Brązowy Medal Zasługi Łowieckiej.
- Mało tego – wyprostowanym palcem podkreślił wagę swych słów Belzebiusz. – Zając kanadyjski jest taka franca, że nie będzie spał pod miedzą, jak te nasze niebożęta, ale wzorem królika gnieździ się w norze. Ponieważ zaś to leniwa bestia, jamy sam nie kopie – idzie on wprost do lisich nor, z których ryże pokraki gwałtem i przemocą przepędza, sam schronienie zajmując wraz z żoną, przychówkiem, a bywa i z teściową, jeśli ma chłopina w życiu pecha… Dlatego powiadam ci: jeśli chcecie mieć w łowisku spokój i w bród drobnej zwierzyny, zainwestujcie i sprowadźcie kanadyjskie zające!
Mirmił z powagą pokiwał głową, widząc się już na najbliższym walnym zgromadzeniu, jak wzywa Zarząd do przyjęcia imigrantów zza Oceanu. Belzebiusz zaś w duchu skręcał się ze śmiechu, wielce kontent z żartu, jaki udało mu się wykręcić Koledze.
Wyobraźcie sobie zatem, jak musiało go ze śmiechu skręcać, gdy po dobrym roku z okładem, będąc gdzieś w świecie na gościnnym polowaniu usłyszał przejmującą historię o jednym kole łowieckim w Zachodniej Polsce, w którym wytępiono lisa z pomocą… kanadyjskich zajęcy…
A może Wy również słyszeliście o kanadyjskich zającach? Wyglądać musiałyby chyba podobnie do tego jegomościa: Evil_Hare_2
http://vignette4.wikia.nocookie.net/monsterrancher/images/9/91/Evil_Hare_2.jpg/revision/latest?cb=20140612055949

Komentarze