Stronię od polityki i zajmowania
stanowiska w jej temacie, jednak ostatnie wydarzenia w Paryżu nie
pozwalają mi milczeć. Zwłaszcza wtedy, gdy do mnie, jako osoby
posiadającej broń, często zwracają się młodzi ludzie z „doskonałym”
żartobliwym pytaniem: „czy obronisz nas, jak przyjdą islamiści?” I
chociaż wiem, że to gówniarskie zaczepki, to zmuszają mnie jednak do
zastanowienia się, co też w naszym świecie się wyrabia, na ile nam to
zagraża, co powinniśmy uczynić?
Najbardziej przerażające jest dla mnie to, że Rządzący Europą dopuszczają nieprzerwanie do sytuacji, w której będziemy musieli strzelać do ludzi.
Nie myśliwi, nie policjanci, nie żołnierze – WSZYSCY. Pewnego dnia
okaże się, że nie tylko jesteśmy gośćmi we własnym kraju, ale w dodatku
gośćmi nieproszonymi, przykrymi, niechcianymi. Gośćmi we własnym kraju,
którzy śmią mieć roszczenia wobec pracy, rekreacji, wolności wyznania,
prasy, słowa, dostępu do edukacji oraz równemu traktowaniu kobiet i
mężczyzn – dziwadłami z piekła rodem, które trzeba nawrócić, albo
zlikwidować.
A ja tego NIE CHCĘ!!!
Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której musiałabym wymierzyć broń w
człowieka! Nie zrobiłam niczego takiego, by musieć walczyć o swoje – nic
nikomu nie zabrałam, nikogo nie potępiałam, nie okradłam, nie gnębiłam.
Nie mam powodów, by zbrojnie się bronić, natomiast „moja władza”
doprowadza do sytuacji, w której, być może, będę musiała. Jest mi
cholernie niezręcznie, ponieważ widzę, iż Władze Europy robią wszystko,
by za chwilę strzelaniny na ulicach miały wejść do harmonogramu dnia.
Nie ma tygodnia bez wiadomości o rytualnym zabójstwie, morderstwie na
tle religijnym, zamachu terrorystycznym lub jego próbie – jak długo
będziemy ślepi i głusi? Tak długo, aż trzeba będzie każdej dostępnej
broni, od czołgu i karabinu, po toporek i nóż, używać do obrony siebie i
swej rodziny przed najeźdźcą? Myślmy, co robić – władzunia za nas nic
nie wymyśli, oni w odpowiednim momencie zabunkruj się, albo odjadą w
siną dal, zostawiając za sobą zgliszcza i walczących szarych obywateli.
Myślmy wspólnie, jak uchronić się zawczasu przed widmem konieczności
zabijania ludzi, by przetrwać – chyba nikt z nas nie chciałby być w
sytuacji „albo ja, albo oni”!!! Nie jesteśmy dyktaturami, w których
jeden rozkaz znaczy wszystko, lecz wybrana w demokratycznych wyborach
Władza ma obowiązek działać na rzecz społeczeństwa wyborców, a nie na
jego szkodę. Nam nikt wojny nie wypowiedział, byśmy mieli stosować się
do jej zasad – do nas po prostu przyszli obcy, którzy ogniem i mieczem
chcą zaprowadzać SWÓJ koślawy, nieprzystający do naszego porządek. Czy w
imię poprawności politycznej powinniśmy się godzić na ich terror?
NIGDY! Zduśmy go pokojowo, zanim zdąży dojść do jeszcze większej
eskalacji problemu.
Najważniejszym jest, by nie dopuścić do
sytuacji, w której będziemy zmuszeni zbrojnie bronić swoich domów. Co
powinniśmy robić? Podpowiedzcie, bo ja, z moim ultra-chrześcijańskim
podejściem do życia ludzkiego, zginę jako pierwsza! Nie umiem bowiem
wyobrazić sobie sytuacji, w której podnoszę broń na człowieka… nawet,
gdyby moje życie było zagrożone.
Komentarze
Prześlij komentarz