Kiedy po raz pierwszy usłyszałam słowo
„termowizja”, skrzywiłam się niemiłosiernie. Pewnie, parsknęłam, jeszcze
hiper-gogle samonaprowadzające i dron z karabinkiem! Technika w służbie
myśliwego tak, ale to już przesada!
Moje nastawienie zaczęło się zmieniać w chwili, gdy pierwszy raz wzięłam monokular termowizyjny do ręki i zobaczyłam, na czym tak naprawdę polega jego działanie i jego wykorzystanie w łowiectwie. Z czym to się je?
Moje nastawienie zaczęło się zmieniać w chwili, gdy pierwszy raz wzięłam monokular termowizyjny do ręki i zobaczyłam, na czym tak naprawdę polega jego działanie i jego wykorzystanie w łowiectwie. Z czym to się je?
Jak działa termowizja?
Zasadą działania termowizji jest detekcja fal podczerwonych, a najprościej mówiąc, przełożenie na obraz widzialny dla ludzkiego oka temperatury otoczenia, wraz z jej stopniowaniem. W zależności od modelu, stosuje się różne tryby podświetlenia: w modelu testowanym przeze mnie były to tryby biały, czarny i czerwony, co oznacza, że na takie kolory zaznaczane są najcieplejsze obiekty . Czerwony tryb idealnie nadaje się do detekcji obiektu, czyli w ogóle namierzenia, że w badanym terenie coś się znajduje. Dlaczego? Ponieważ czerwony kolor jest błyskawicznie wychwytywany przez ludzkie oko, nie trzeba zatem błądzić wzrokiem w niuansach cieplnych i wypatrywać źrenic za tą najcieplejszą masą. Kiedy już widzimy obiekt, w zależności od odległości możemy dokonać rozpoznania na trybie czerwonym, albo przełączyć w biały lub czarny gorący. Biały tryb stosujemy, kiedy zależy nam na jak najwyraźniejszym obrazie obiektu – z niewielkiej odległości (kilka-kilkanaście metrów) możemy rozpoznać znajomą osobę po zaznaczonych rysach twarzy. Czarny tryb przydaje się, jeżeli chcemy jak najsilniejszego odznaczenia konturów obiektu od tła, na jakim się znajduje (z tej uwagi, nieocenione przy rozpoznaniu płci u dzików).
Na jaką odległość „widać” ciepłe przez to ustrojstwo? – zdarza mi się wielokrotnie słyszeć podobne pytanie. Zasięg termowizora zależy w rzeczywistości nie od określonej odległości, ale cech indywidualnych obserwowanego obiektu, mianowicie dystansu, na jaki emituje on fale podczerwone. I tak człowiek, dzik, jeleń, nawet sarna, są zauważalne z odległości od 500 do 1000 metrów, naturalnie w sprzyjających warunkach terenowych – fale podczerwone nie przechodzą przez ściany, góry, kopce, a są również rozpraszane przez wysokie trawy, krzewy i drzewa. Mimo to w lesie jesteśmy w stanie zaobserwować przebywające w nim zwierzęta, po prostu określenie gatunku zajmie nam nieco więcej czasu, gdyż będziemy zmuszeni kluczyć wzrokiem i monokularem między drzewami.
Zasadą działania termowizji jest detekcja fal podczerwonych, a najprościej mówiąc, przełożenie na obraz widzialny dla ludzkiego oka temperatury otoczenia, wraz z jej stopniowaniem. W zależności od modelu, stosuje się różne tryby podświetlenia: w modelu testowanym przeze mnie były to tryby biały, czarny i czerwony, co oznacza, że na takie kolory zaznaczane są najcieplejsze obiekty . Czerwony tryb idealnie nadaje się do detekcji obiektu, czyli w ogóle namierzenia, że w badanym terenie coś się znajduje. Dlaczego? Ponieważ czerwony kolor jest błyskawicznie wychwytywany przez ludzkie oko, nie trzeba zatem błądzić wzrokiem w niuansach cieplnych i wypatrywać źrenic za tą najcieplejszą masą. Kiedy już widzimy obiekt, w zależności od odległości możemy dokonać rozpoznania na trybie czerwonym, albo przełączyć w biały lub czarny gorący. Biały tryb stosujemy, kiedy zależy nam na jak najwyraźniejszym obrazie obiektu – z niewielkiej odległości (kilka-kilkanaście metrów) możemy rozpoznać znajomą osobę po zaznaczonych rysach twarzy. Czarny tryb przydaje się, jeżeli chcemy jak najsilniejszego odznaczenia konturów obiektu od tła, na jakim się znajduje (z tej uwagi, nieocenione przy rozpoznaniu płci u dzików).
Na jaką odległość „widać” ciepłe przez to ustrojstwo? – zdarza mi się wielokrotnie słyszeć podobne pytanie. Zasięg termowizora zależy w rzeczywistości nie od określonej odległości, ale cech indywidualnych obserwowanego obiektu, mianowicie dystansu, na jaki emituje on fale podczerwone. I tak człowiek, dzik, jeleń, nawet sarna, są zauważalne z odległości od 500 do 1000 metrów, naturalnie w sprzyjających warunkach terenowych – fale podczerwone nie przechodzą przez ściany, góry, kopce, a są również rozpraszane przez wysokie trawy, krzewy i drzewa. Mimo to w lesie jesteśmy w stanie zaobserwować przebywające w nim zwierzęta, po prostu określenie gatunku zajmie nam nieco więcej czasu, gdyż będziemy zmuszeni kluczyć wzrokiem i monokularem między drzewami.
Co dostaję w zestawie i jak tego używać?
Ja miałam okazję poznać zasady działania termowizji firmy Guide, dokładnie modelu IR-510-384, będącego drugą generacją termowizorów, co w stosunku do pierwszej oznacza poprawę jakości obrazu, zwłaszcza w powiększeniu, oraz przesył obrazu z termowizora na tablet przez Wi-Fi, w postaci fotografii.
W skład zestawu wchodzi monokular, czyli detektor termowizyjny, okablowanie, ładowarka, dwie przyssawki (jedna do monokularu i jedna do telewizorka) oraz wyświetlacz w formie telewizorka 7-calowego. Obraz możemy oglądać albo bezpośrednio w wyświetlaczu termowizora, albo w telewizorku, do którego przesyłany jest kablem (obecnie wszedł model posiadający łączność Wi-Fi), w zależności od okoliczności użytkowania i naszych indywidualnych potrzeb.
Jak używać termowizji? Rzecz jest banalnie prosta i maksymalnie nieskomplikowana: wyjmuję termowizor z opakowania, wciskam ON, wybieram interesujący mnie tryb kolorystyczny i… ruszam w drogę. Jeśli chcę poruszać się z urządzeniem przy oku, po prostu ruszam w knieję. Jeśli chcę monitorować teren z pojazdu, montuję na przyssawkach zarówno mon okular, jak i monitor, nakierowuję urządzenie w obranym kierunku i powolutku jeżdżę po terenie, aż coś uchwycę i rozpoznam. Bardzo istotne jest to, by pamiętać, iż promienie podczerwone nie przenikają przez szybę, zatem montowanie termowizji możliwe jest tylko NA ZEWNĄTRZ pojazdu. Nie ma obawy – przemierzyliśmy trasę, której nie powstydziłby się żaden topowy rajd offroadowy, a żadna z dwóch przyssawek nawet nie drgnęła. Bezpieczeństwo sprzętu jest priorytetową sprawą, bowiem ceny zestawów nadal osiągają minimum czterocyfrowe kwoty.
Posiadając sprzęt marki Guide, otrzymuję również opcję powiększenia obrazu od jednokrotnej, do czterokrotnej. W II generacji wyeliminowano „pikselozę”, która tworzyła się przy maksymalnym powiększeniu i teraz obraz jest wyjątkowo wyrazisty. Poza tym, mamy odświeżanie obrazu 50 razy na sekundę, zatem oglądamy de facto obraz w czasie rzeczywistym, bez przestojów i opóźnień, które mogą mieć kluczowe znaczenie w użytkowaniu.
Zarówno termowizor, jak i monitor posiadają wbudowane akumulatory, ładowane za pomocą dedykowanych ładowarek. Mogą działać „na kablu” w pojeździe, zaś pełna bateria wytrzymuje około 8 godzin ciągłej pracy w przypadku monokularu, co przekłada się na około 2-3 polowania na jednym załadowaniu.
A po co? A na co? A komu to potrzebne?Ja miałam okazję poznać zasady działania termowizji firmy Guide, dokładnie modelu IR-510-384, będącego drugą generacją termowizorów, co w stosunku do pierwszej oznacza poprawę jakości obrazu, zwłaszcza w powiększeniu, oraz przesył obrazu z termowizora na tablet przez Wi-Fi, w postaci fotografii.
W skład zestawu wchodzi monokular, czyli detektor termowizyjny, okablowanie, ładowarka, dwie przyssawki (jedna do monokularu i jedna do telewizorka) oraz wyświetlacz w formie telewizorka 7-calowego. Obraz możemy oglądać albo bezpośrednio w wyświetlaczu termowizora, albo w telewizorku, do którego przesyłany jest kablem (obecnie wszedł model posiadający łączność Wi-Fi), w zależności od okoliczności użytkowania i naszych indywidualnych potrzeb.
Jak używać termowizji? Rzecz jest banalnie prosta i maksymalnie nieskomplikowana: wyjmuję termowizor z opakowania, wciskam ON, wybieram interesujący mnie tryb kolorystyczny i… ruszam w drogę. Jeśli chcę poruszać się z urządzeniem przy oku, po prostu ruszam w knieję. Jeśli chcę monitorować teren z pojazdu, montuję na przyssawkach zarówno mon okular, jak i monitor, nakierowuję urządzenie w obranym kierunku i powolutku jeżdżę po terenie, aż coś uchwycę i rozpoznam. Bardzo istotne jest to, by pamiętać, iż promienie podczerwone nie przenikają przez szybę, zatem montowanie termowizji możliwe jest tylko NA ZEWNĄTRZ pojazdu. Nie ma obawy – przemierzyliśmy trasę, której nie powstydziłby się żaden topowy rajd offroadowy, a żadna z dwóch przyssawek nawet nie drgnęła. Bezpieczeństwo sprzętu jest priorytetową sprawą, bowiem ceny zestawów nadal osiągają minimum czterocyfrowe kwoty.
Posiadając sprzęt marki Guide, otrzymuję również opcję powiększenia obrazu od jednokrotnej, do czterokrotnej. W II generacji wyeliminowano „pikselozę”, która tworzyła się przy maksymalnym powiększeniu i teraz obraz jest wyjątkowo wyrazisty. Poza tym, mamy odświeżanie obrazu 50 razy na sekundę, zatem oglądamy de facto obraz w czasie rzeczywistym, bez przestojów i opóźnień, które mogą mieć kluczowe znaczenie w użytkowaniu.
Zarówno termowizor, jak i monitor posiadają wbudowane akumulatory, ładowane za pomocą dedykowanych ładowarek. Mogą działać „na kablu” w pojeździe, zaś pełna bateria wytrzymuje około 8 godzin ciągłej pracy w przypadku monokularu, co przekłada się na około 2-3 polowania na jednym załadowaniu.
W dzisiejszych czasach odnotowujemy coraz
szybszy rozwój technologiczny, a każdy rok przynosi jakieś nowinki
dedykowane łowiectwu i strzelectwu. Nie wszyscy reagują na nie
pozytywnie, niektórzy wręcz wołają, że specjalistyczny sprzęt jest
nieetyczny i nie powinien być używany przez „prawdziwego myśliwego”.
Zaskakuje jednak, że najczęściej głosy te padają od ludzi polujących
okazjonalnie, najczęściej w okresie zbiorówek, strzelających niewiele
zwierzyny i hołdujących postawie romantyczno-naiwnej: polowanie to
elitarny przywilej, plany roczne nie istnieją, nie ma postrzałków i
pomyłek, a każdy myśliwy powinien chodzić w krawacie i kapeluszu.
Ktoś jednak plany łowieckie wykonać musi,
w sposób skuteczny, bezpieczny, nie powodujący niepotrzebnego
cierpienia u zwierzyny oraz zmarnowania tuszy, jak mogłoby się stać w
przypadku nie podniesienia postrzelonego zwierza. Termowizja stanowi
nieocenioną pomoc, tak przy detekcji zwierzyny w terenie, wnikliwej
ocenie gatunku oraz wyselekcjonowaniu odpowiedniej do odstrzału sztuki,
jak i poszukiwaniu w nocy strzelonego zwierza. Dzięki termowizorowi
możemy zaobserwować, czy zwierzę spisało już testament, czy też nie – a
zatem, czy nie stanowi dla nas zagrożenia, jeśli do niego podejdziemy.
Postrzałki również jesteśmy w stanie łatwo wyśledzić, bowiem przez długi
okres czasu tusza zwierzęca wydziela jeszcze odbierane termowizorem
promieniowanie podczerwone. Zaznaczam tu, iż monokular termowizyjny nie
jest urządzeniem celowniczym, nie jest montowany na broni, a jedynie
wspomaga zmysł wzroku w warunkach ograniczonej widoczności! Usprawnia
polowanie w nocy, a także detekcję w dzień, na przykład w zaroślach czy
kukurydzy, bądź na kamuflującym dane zwierzę tle.
Czy to wszystko? Absolutnie nie.
Termowizor jest fenomenalnym narzędziem do inwentaryzacji zwierzyny,
bowiem, jak już wspominałam wcześniej, zamontować go możemy do szyby
lub maski samochodu, karoserii quada czy też innego pojazdu, bądź
zainstalować w jakiś sposób „na sobie”. Z tak zamontowanym urządzeniem
plus monitorem, wchodzącym w skład zestawu, możemy przemierzać łowisko
wzdłuż i wszerz, nie męcząc ręki i oka obserwować przebywające w nim
zwierzęta nawet z dalekiej, nie budzącej ich niepokoju odległości.
Termowizja znajduje zastosowanie nie tylko w łowiectwie i leśnictwie, nie tylko przy polowaniu i inwentaryzacji zwierzyny.
Doskonale sprawdza się w budownictwie,
ponieważ z jej pomocą sprawdza się szczelność stolarki, bada instalacje
grzewcze, określa przebieg instalacji wodnych, wykrywa miejsca narażone
na wilgoć i zagrzybienie, ocenia instalacje kominowe, czy też wykrywa
miejsca utraty ciepła na budynkach, wynikającej z nieszczelnych
instalacji lub uszkodzeń konstrukcyjnych. Świetnie służy mechanikom, nie
tylko samochodowym, ale specjalizującym się w naprawie maszyn, ponieważ
pozwala na bardzo szybkie określenie najmocniej nagrzewających się
części, mogących prowadzić do usterek. W medycynie służy do diagnostyki
schorzeń układu krążenia, wykrywania i lokalizacji stanów zapalnych i
reumatologicznych, detekcji zmian alergicznych na skórze, a także,
uwaga, diagnostyki raka piersi, w dodatku mając najwyższą skuteczność
spośród dostępnych metod diagnostycznych!
Moim zdaniem, jeżeli coś może nam pomóc,
wzmóc bezpieczeństwo na polowaniu, zniwelować pomyłki i błędy, znacznie
obniżyć statystyki niepodniesionych sztuk, to należy to stosować. Z
umiarem, rozsądkiem i chłodną głową, ale stosować.
Jeśli chcecie poznać szczegóły techniczne termowizorów marki Guide, zapraszam na stronę: http://www.lowczy.pl/index.php/termowizja
Komentarze
Prześlij komentarz