Polowania zbiorowe – ZA i PRZECIW cz. II (zawiera brzydkie rzeczy)

W ubiegłym wpisie starałam się ukazać przesadę argumentów środowisk wrogich myśliwym, które optują za zakazaniem polowań zbiorowych. Dziś spojrzę na temat okiem bardzo, bardzo subiektywnym, polującej kobiety z 9-letnim stażem łowieckim (nie liczę lat spędzonych w lesie jako towarzysz łowów Taty i Wujków), która bywała tu i ówdzie na polowaniach zbiorowych, w rozmaitych częściach Polski, różnych terenach, różnych Kołach. Żeby walnąć z grubej rury, rozpoczniemy od argumentów PRZECIW.
PRZECIW
1. Jeden kaszle, drugi pierdzi
Pardon, że wyjeżdżam z taką fizjologią na wejściu, ale prawda bywa czasem brutalnie przyziemna. Wielokrotnie na zbiorówce dostawałam stanowisko przy osobie, której na polowaniu średnio zależało – ot, tuptała radośnie w liściach, donośnym smarkaniem obwieszczała całemu lasu i wszystkim jego mieszkańcom swą obecność, jadła kanapki w papierku lub otwierała oranżadę z hukiem, albo, o zgrozo, gadała przez telefon. Kilku Kolegów głośno usiłowało ze mną rozmawiać, z odległości kilkudziesięciu metrów, a moje „szszsz” „ciiiiii”, tudzież gromkie „cicho!” nie zdawało egzaminu. Problematyczne jest również rozprowadzanie po linii – przejeżdżanie samochodami, nawet przy urwanym tłumiku bywa cichsze, niż rozejście się „z buta”. Baśka z Witkiem nie widzieli się od dwóch lat, więc muszą zdać sobie relację, co u kogo słychać. Darek nie wie, gdzie ma stać, Karola pyta, czy ktoś nie ma naboi do 30-06, bo ona wzięła ładownicę z 308, a Wojtek nie zawiązał buta i wyrżnął orła, co wszyscy skomentowali radosnym śmiechem. Pozamiatane!
2. Gdy naganka nie ogarnia
Stoisz na stanowisku czekając na zwierzę. Po półtorej godzinie, gdy ono nie nadchodzi  z żadnej strony, czekasz już tylko na głos naganiacza, odgłos kołatki, gon psów. Po dwóch i pół godzinie wyłania się kolejny na stanowisku Kolega, który informuje cię, że koniec pędzenia – naganka poszła w drugą stronę. Nie, nie żartuję. True story, bro, w dodatku dziejące się w styczniu, przy 6-stopniowym mrozie. Wreszcie i ja tuptałam na stanowisku, by nie zamarznąć, a czemu wcześniej nikt nie dał mi znać? Nim reszta pokapowała się, o co biega, minął dobry kawał czasu, a zwyczajowo nie wzięliśmy w knieję telefonów. Dziś zabieram zawsze, nie ma bata!
3. Postawili mnie **********
Z jednej strony to argument przeciw, z drugiej jednak doskonała wymówka, by usprawiedliwić zerowe osiągi. Po prostu, wylosowałem beznadziejne stanowisko, same krzaki i chaszcze, nic nie widać, pod wiatr, nic tam nie chodzi, ciul tam nocuje. Ale czasem to nie wymówka, a gorzka rzeczywistość. Polowałam kilka razy z ambon, z których nie dało się kompletnie strzelać, będąc mną – polowanie szwedzkie, oczywiście. Raz wiatr był tak silny, że nie ładując broni odmówiłam cały różaniec, prosząc o zejście cało z tego chybotliwego ustrojstwa: gdyby ktoś pytał, czemu nie zeszłam od razu, przypomnę, że bez sygnału od prowadzącego nie wolno opuszczać stanowiska, chyba że trzeba natychmiastowo udzielić pomocy innej osobie. Wiedziałam, że drabina nie przewróci się, zatem zwyczajnie na przemian klęłam i modliłam się, póki nie ogłoszono końca pędzenia. Zresztą, wiatr był tak silny, że ze zwierząt widziałam tylko miotanego nim myszołowa… Innym razem zaś wymiary były na zdrowego chłopa, a nie cherlawą babkę, zatem jakbym nie kombinowała, nie byłam w stanie złożyć się do strzału. Wreszcie udało się: tyłem, na klęczkach, w pozycji wielce… hmmm… inspirującej płeć przeciwną, udało mi się złożyć. Był styczeń, a rudel, który był za mną składał się z samych kozłów… Fuck!
ZA
1.Współpraca
Ileż to razy wespół-w zespół wlekliśmy przez kilka kilometrów strzelone zwierzę? Ile razy chłopcy pomagali mi przy doniesieniu trofeum na pokot? O ile sprawniej idzie patroszenie, gdy ma ci kto przytrzymać cewkę, bieg, badyl? A jeszcze jak fachura, to tym bardziej! O ile raźniej rusza się w prastarą knieję z towarzyszami, gdy masz pewność, że w razie draki obronią w środku lasu przed lokalnym świrem? Jak bardzo potrzeba zgranej grupy towarzyszy przy polowaniu na lisy? Jak dobrze ułożonych psów do tego? Po co przemierzać samotnie pola w poszukiwaniu bażantów, jeżeli nic tak nie raduje, jak widok bliskiej ci osoby, która właśnie zdobywa trofeum? Człowiek to stadna istota, potrzebuje innych ludzi i relacji międzyludzkich do poprawnego i zdrowego funkcjonowania. Jedni mniej, inni bardziej, ale jednak wszyscy. Poza praktycznymi kwestiami pozostają te całkowicie niepraktyczne, o których już za moment.
2. Integracja środowiska
Polowania zbiorowe są doskonałą okazją, by się poznać i zacieśnić więzy koleżeńskie. Nie tylko po to, by mieć do kogo zadzwonić, ale również, by wiedzieć, jaki styl polowania ktoś preferuje, jak zachowuje się w lesie i czy przypadkiem nie będzie z nim fajnie spotkać się na zsynchronizowanym indywidualnym, lub poza okolicznością łowiecką. W trakcie zbiorówek zawiązują się wieloletnie przyjaźnie, wyjątkowo silne i nacechowane dużą ilością wspólnie przeżywanych i kontemplowanych emocji. Nie na darmo coraz więcej mówi się o zjawisku „myśliwskiej przyjaźni”, może jeszcze częściej zagranicą, niż w Polsce, ale u nas powoli również. Znajomości z polowań przenoszą się na inne pola, tak towarzyskie, jak zawodowe, bo jakoś osobniki noszące gen myśliwego doskonale się wspólnie rozumieją i dogadują. Poza tym dobrze umówić się na prace gospodarcze, a z osobami, które dobrze znamy i lubimy pracować też jest znacznie weselej. Zintegrowane Koła funkcjonują znacznie lepiej, bowiem jako dobrze zorganizowana społeczność wykonują wszelkie swoje zadania z większą łatwością,ochotą i werwą, niż ledwie się kojarząca, wręcz przypadkowa zbieranina ludzi.
3. Po prostu Was kocham!
Nie ma nic przyjemniejszego, niż spędzanie czasu z kochanymi ludźmi. Ten punkt wiąże się ściśle z poprzednim, ale ma głębszy wymiar osobisty, dla każdego indywidualny. W moim Kole polują całe rodziny, co sprawia, że zbiorowe polowanie jest jednocześnie rodzinnym zjazdem. Cała reszta jest w większości również traktowana po matczynemu, przygarniana na łono myśliwskich familii. I to nie prawda, że z rodziną dobrze wychodzi się jedynie na zdjęciach – w myśliwskich rodzinach wszelkie spory gasną, gdy trzeba wybrać się na łów.
4. Tradycja
Na koniec pozostawiam kultywowanie tradycji myśliwskich, takich jak zbiórka i odprawa, pokot, oddanie hołdu upolowanej zwierzynie, odtrąbienie sygnałów, czy też wszelkie obrzędy inicjacyjne, jak chrzest i pasowanie myśliwskie. Jakoś tak głupio samemu sobie zatykać złom za kapelusz, jakoś bez dźwięku rogu smutniej w kniei. Kto nas ochrzci, jeśli nie łowczy lub prezes koła, doświadczony w tej materii, bo już niejednego fryca uczynił pełnoprawnym myśliwym? Z kim wreszcie, po pokocie, zasiądziemy do kociołka z bigosem lub ogniska z kiełbasą? Z kim zanucić „Pojedziemy na łów”? Wszystkie te elementy wydają się być kompletnie zbędne w polowaniu, jednak świadczą o naszej tożsamości, pielęgnowaniu kultury przodków, do której jesteśmy przywiązani, szacunku dla zwierzyny i lasu, który nosimy w sercu. Zbiorowe polowanie to nie grupowe wyjście na zakupy do supermarketu, z którego wynosimy bezrefleksyjnie łupy, ale całe misterium, powielane w dość zbliżonej formie od tysiącleci, odkąd tylko ludzkość zaczęła polować.
Nie wspominam rozwlekle o znaczeniu polowań zbiorowych na wykonanie planów łowieckich, bo to rzecz oczywista. Właśnie dzięki współpracy myśliwych, naganiaczy i psów jesteśmy w stanie utrzymać populację wielu gatunków na odpowiednim, zrównoważonym poziomie. W czasie zbiorówek dokonuje się również swoistej inwentaryzacji – przecież nie każde zwierzę zostaje strzelone, ale bardzo wiele zostaje zauważonych. Rozpoznaje się wnikliwiej teren, bowiem naganiacze przemierzają znaczne jego połacie, często omijane przy indywidualnych łowach lub zwykłych wędrówkach po łowisku. Czyni się zadość pasji łowieckiej myśliwskich psów, które przez wiele wieków selekcjonowane i hodowane były pod kątem tropienia, ogłaszania, naganiania zwierzyny.
A co dla Was jest pozytywnego i negatywnego w polowaniach zbiorowych? Z pewnością wiele aspektów pominęłam, skupiając się na tych dla mnie najistotniejszych, które nasunęły mi się w danej chwili. Czekam na Wasze komentarze!
Darz Bór!

Komentarze