Wilk – polować, czy nie polować? Mało odkrywcze refleksje na temat

W Polsce całkowita ochrona wilka trwa prawnie od roku 1998, czyli ledwo 18 lat. Wydawać by się mogło, że to niezwykle krótki okres czasu i dla zwierzęcia, które z uwagi na spadek populacji postanowiono chronić, niewystarczający na „odbudowanie się”. Jednak od kilku lat konflikty na linii wilk-człowiek zaostrzają się i nabierają coraz większego rozgłosu, a już nie tylko leśnicy i myśliwi podnoszą kwestię przywrócenia tego gatunku na listę zwierząt łownych – dołączają do nich hodowcy bydła i trzody, rolnicy i inni mieszkańcy wsi, którym obecność wilka w pobliżu hodowli coraz mocniej dokucza. Nie tylko im, bowiem w Zielonej Górze na osiedlu Piastowskim dojść miało do zagryzienia domowego psa przez watahę wilków, podobnie zresztą jak w nieodległej wsi Płoty – obecność wilka na Zachodzie Polski świadczy o jego silnej ekspansji i coraz liczniejszej populacji, do niedawna kojarzonej wyłącznie ze Wschodem i Wschodnim Południem kraju. Co prawda przez cały czas funkcjonuje kontrolowany przed RDOŚ-e odstrzał wilków w szczególnie newralgicznych miejscach i sytuacjach, ale praktyka pokazała, że nie jest to wystarczające rozwiązanie.
Wielu moich Kolegów woła, iż oto przyszedł czas na redukcję wilka, za przykłady podając naszych sąsiadów z byłego ZSRR, którzy od wieków nie szczędzą wilkom ołowiu, a i tak populacji u nich nie ubywa. Wszyscy w tym zamieszaniu zapominają jednak o pewnej niezwykle istotnej kwestii dotyczącej polowania na wilki, a mianowicie ogromnie ważnej w przypadku tego gatunku selekcji. Niejeden pewnie skrzywi się zaskoczony, o czym ja tu w ogóle pierniczę: wilk nie kozioł, parostków nie pokaże, by się jednoznacznie określić, czy głupi, czy chory, czy stary. Jednakże w wilczej watasze – grupie o niezwykle silnej hierarchii, w której każdy osobnik zajmuje określone miejsce, usunięcie „niewłaściwego” osobnika będzie olbrzymią stratą i przynieść może niepowetowane szkody. Dlaczego?
Aby zrozumieć zagadnienie selekcji wilka należy przyjrzeć się wpierw strukturze watahy. W Polsce dominują nieliczne watahy, składające się z około 5-6 osobników. Na czele stoi Para Alfa, czyli samiec i samica, które przewodzą reszcie i jako jedyne mogą się rozmnażać, oraz zazwyczaj ich potomstwo. Warto pamiętać, że wilki są monogamiczne i związują się wyłącznie z jednym partnerem do końca życia! W określonych okolicznościach wilki mogą przyjąć do swej watahy obcego osobnika, ale ich pobratymiec może również stracić miejsce w grupie, szczególnie z racji wieku i stanu zdrowia. Stare wilki niejednokrotnie same odsuwają się, pokonane w walce o dominację przez młodsze jednostki, lub widząc, że nie są w stanie nadążyć za tempem reszty. W trakcie polowania najważniejsze bowiem jest to, by każdy osobnik był na swoim miejscu i spełniał swoje zabójcze zadanie – bez doskonałej komunikacji i organizacji wataha nie upoluje swej zdobyczy i będzie głodowała. Nie ma w jej szeregu miejsca dla słabych.
Domyślacie się już, dlaczego o tym wszystkim piszę? Dokładnie stąd wynika konieczność selekcji osobniczej wilka, kiedy się na nie poluje. Każdy nieprzemyślany krok może nieść niespodziewane i niezwykle destrukcyjne konsekwencje. Odstrzał samca lub samicy Alfa wcale nie spowoduje, że wataha się rozpadnie, a jej członkowie zaprzestaną rozmnażania – przyroda nie zna próżni i miejsce jednego zapełnia innym. Skoro samiec Alfa poległ, jego miejsce zajmie słabszy i lichszy genetycznie osobnik, co negatywnie wpłynie nie tylko na samą watahę, ale dalszą populację na danym terenie. To raz. Dwa, młode mogą rozbić się na mniejsze grupy i każdy z nich zacznie się rozmnażać ze swoją samicą, tworząc własne watahy i nienaturalnie szybko zwiększając populację. Trzy, odstrzał silnych, zdrowych i płodnych sztuk jest absolutną zbrodnią wobec natury. Zubażanie genetyczne stoi wbrew etyce łowieckiej.
Co zatem należy zrobić, by rozwiązać zarówno problem nadmiaru wilka na określonych terenach, jak i zapobiec kolejnej katastrofie populacyjnej? Po pierwsze i najważniejsze, zanim zabierzemy się za odstrzał redukcyjny, należy rozpocząć edukację myśliwych pod kątem zachowań wilków i obserwacji watahy celem wybrania najsłabszej jednostki do usunięcia. By móc zapolować na wilka, należy znać jego miejsce w strukturze, obserwować watahę przez dłuższy czas, posiadać ogromną wiedzę na temat biologii gatunku oraz jego zachowań społecznych. Nie widzę możliwości, by pierwszy lepszy myśliwy mógł wziąć sztucer i udać się z marszu na wilka – niewłaściwie prowadzona presja doprowadzi bowiem nie do regulacji i redukcji ilości wilków, ale wręcz przeciwnie, jak w naturze dzieje się za każdym razem, do wzmożonego rozrodu. Nie chcę broń borze (liściasty) insynuować, iż właśnie tak się obecnie stało, ale… wilk rozmnożył się na potęgę, pomimo „kontrolowanej” redukcji. Gdzieś ktoś popełnił błąd…
Panie i Panowie, Koleżanki i Koledzy, zanim zaczniemy krzyczeć o odstrzale zwierzęcia, na które nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji zapolować, zacznijmy uczyć się, a nie emocjonować, obserwować, a nie rzucać za pierwszą ujrzaną sztuką.
Polować na wilka? Owszem, ale z głową – w ekologii, jak w medycynie, powinniśmy kierować się zasadą „primum non nocere”. A to znacznie trudniejsze, bowiem „pacjentem” jest cały złożony ekosystem.

Komentarze