Przyszedł wreszcie taki dzień, w
którym mój zmęczony życiem Szajsung postanowił odmówić posługi i
musiałam rozejrzeć się za jakimś nowym telefonem. Właśnie wtedy za
sprawą znajomego trafiłam na coś niezwykłego, mianowicie smartfon do
zadań specjalnych, czyli Overmax Vertis Braver.
Posiadając wszystkie funkcje smartfona, hulając na Androidzie,
ustrojstwo owo spełnia jednocześnie wyśrubowaną normę IP68 – oznacza to,
iż jest odporny na zanurzenie w wodzie, oraz ma pełną ochronę przed
wnikaniem pyłu do wnętrza urządzenia.
Mało tego, pancerna obudowa wytrzymuje
upadki, uderzenia, zarysowania i inne rewelacje – tako rzecze producent!
Czyli… coś idealnego dla mnie!
Przebierałam nogami czekając na
kuriera, bo Szajsung coraz głośniej dyszał w agonii. W końcu przyszedł
ON, mój nowy telefon, moje okno na świat i dostęp do Fejsbunia w każdym
miejscu i czasie! Wyjęłam go z pudełka i oczom moim ukazała się solidna
cegłówka, o całkiem innowacyjnym kształcie, barwy eleganckiej czerni.
Wymiary Vertisa Bravera to 13 x 7 x 2 cm. Tak, nie mylicie się – ma
dokładnie DWA centymetry grubości, co przy dzisiejszych plaszczakach
wydaje się być jakimś nieporozumieniem. Plaszczak jednakże pęknie wpół
po upadku z wysokości 30 cm na dywan, zaś co do wstrząsoodporności
Bravera nie mam najmniejszych wątpliwości – o tym za chwilę.
Wyświetlacz Vertisa Bravera ma 480 x
800 px (4,00″) i jest bardzo wyrazisty. Swobodnie można oglądać na nim
filmy, a jakość wyświetlanych zdjęć jest bardzo dobra. Po przerzuceniu
się z większego Szajsunga, początkowo zmagałam się z klawiaturą, ale
trwało to chwilkę – ot, czas na przyzwyczajenie się do nowego. Przyciski
na obudowie są na tyle „toporne”, że nie ma mowy o uruchomieniu lub
odblokowaniu się telefonu w kieszeni, a jednocześnie bez problemu i
wysiłku zrobimy to jedną ręką. Przyciski mamy do włączania/wyłączania
telefonu, do uruchomienia aparatu i wyzwolenia migawki, oraz do
zwiększania i zmniejszania głośności dźwięków. Na obudowie znajdują się
wejścia na ładowarkę i słuchawki, które „zaplombowane” są gumowanymi
korkami na czas nieużywania portów, aby zachować pełną wodoszczelność.
Przez to niestety jesteśmy zmuszeni do używania dedykowanych ładowarek i
słuchawek, których wyjścia są dłuższe od standardowych i mogą sięgnąć
przez pogrubioną obudowę Bravera.
Jeżeli chodzi o działanie aplikacji na
telefonie, to wszystko hula jak powinno – aplikacje szybko się odpalają,
działają jak powinny, wieszają się tak samo, jak na wszystkich innych
smartfonach
Vertis Braver ma niewiele pamięci, bo ledwo 1 GB, ale ładnie przyjmuje
karty micro SD i wtedy możemy ściągać miliony aplikacji oraz robić
setki głupich zdjęć.
Właśnie… Zdjęcia… Cóż, aparat w
Vertisie Braverze ma 8 megapixeli. Może i ma, nie znam się na tym
zbytnio, niestety jakość zdjęć pozostawia sporo do życzenia. Przy dobrym
oświetleniu wszystko jest pięknie, a foty wychodzą wyraźne i ostre, ale
już popołudniowe jesienne słoneczko sprawi, że ziarno na zdjęciach
będzie takie, jakbyście nałożyli jakiś cienki filtr z aplikacji Prisma.
Kamerka przednia (to od selfiaków) to niestety słabiutkie 0,3 mpx, zatem
na wypasione słitfocie nie macie co liczyć – na zdjęciu rodzina Was
pozna, można też odróżnić mnie od np. Ministra Szyszko, ale szczyt
marzeń to nie jest. Cóż, dla mnie ważniejsze są dalsze zalety tego
telefonu, zatem brak selfiaków jakoś jestem w stanie znieść! A co tak
rekompensuje niedogodność, której standardowa blogerka nigdy by nie
wybaczyła? Ano to, że Vertis Braver jest zaiste Dajroodporny.
W
ciągu pierwszego miesiąca użytkowania wypadł mi z samochodu na asfalt, w
dodatku szybką do dołu, uderzył w ścianę wypadając z kieszeni, spadł z
ambony – 5 m (bo mimo wszystko chciałam zrobić selfiaczka) i ze stołu 1 m
(bo ktoś pociągnął kabel od ładowarki i się do tego nie przyznaje). I
nic. Po miesiącu użytkowania spadał jeszcze kilkakrotnie, ostatnio znów
wypadł z auta, tym razem na chodnik, i dalej nic mu nie dolega. Nie
wiesza się, nie uruchamia samoczynnie, nie gaśnie, nic mu w sumie nie
jest. Szybka cała, z jedną lekką rysą, której nawet dobrze nie widać.
Mam go od września, a w zasadzie do
niczego się nie przyczepię, bo to solidny kawał telefonu, którym jak mi w
końcu padnie, będę mogła bronić się przed napadem, albo tłuc orzechy…
nawet kokosowe. Jego dodatkowy atut to bardzo dobra aplikacja GPS –
Aponia, która przydaje się na nowych trasach, również tych leśnych! Poza
nią fabrycznie w telefonie zainstalowanych jest sporo przydatnych
aplikacji, jak choćby Kingsoft Office, Movie Studio, czy OpenFM. Telefon
łatwo wyszukuje sygnał Wi-Fi, hula po Sieci szybko i sprawnie, łączy
się z innymi urządzeniami bez problemu przez Bluetooth albo kabelek USB.
Po ściągnięciu aplikacji „Latarka” uzyskujemy podręczną latareczkę o
mocy
Ogromny plus za wytrzymałą baterię – może śmigać trzy dni bez
ładowania, nawet jeśli przez cały dzień (od 7 do 22) mam uruchomiony
tryb Wi-Fi. Wiadomo: jeśli gram w grę (niekoniecznie Tomb Raider) albo
oglądam Blok Ekipę na YouTube, to bateria wyczerpuje się szybciej, ale i
tak w porównaniu do innych smartfonów jej żywotność jest imponująca!
Ogromny minus: słuchawki już nie są Dajroodporne… A dopasowanie
nowych spośród tych ogólnie dostępnych w sklepach graniczy z cudem –
wszystkie mają za krótkiego… jacka.
Dla kogo jest ten telefon? Dla osób,
którym wypadki przy pracy przydarzają się nader często, a ubezpieczenie
telefonu nie obejmuje najechania na niego samochodem, albo utopienia w
górskim strumyku. Overmax Vertis Braver wytrzyma jedno i drugie, oraz wiele innych rzeczy. Nie mogę nie wspomnieć tutaj, że aparat hula na DualSim,
co jest wspaniałym rozwiązaniem dla osób, które muszą być pod telefonem
służbowym i prywatnym jednocześnie, a nie chcą wszędzie ciągać dwóch
aparatów. Jeżeli pracujesz w lesie, albo warsztacie czy zakładzie
rzemieślniczym, to będzie doskonałe rozwiązanie dla Ciebie! Poza dość
słabym aparatem i koniecznością dokupienia pamięci nie mam wobec niego
żadnych uwag. Polecam wszystkim, którzy smartfona używają głównie do
dzwonienia, wysyłania wiadomości, oraz sprawdzania maila i
społecznościówek – do tego w pełni wystarcza, a w odróżnieniu od wielu
wypasionych aparatów wiodących marek, ten nie ma tendencji do wieszania
się. Idealny dla wszystkich ludzi lasu – już kilku osobom z branży
myśliwsko-leśnej udało mi się go skutecznie polecić, jako doskonałą
alternatywę dla starego Samsunga Solida. Jednak co smartfon, to smartfon
– trzeba iść naprzód
Komentarze
Prześlij komentarz