Idzie nowe?

Bardzo rzadko wypowiadam się na internetowych forach łowieckich, czy nawet grupach dyskusyjnych na Facebooku. Powód jest prozaiczny – nie mam czasu, by śledzić debatę! Niedawno jednak chwilkę czasu znalazłam, gdyż bardzo pochłonęła mnie dyskusja nad hipotetycznym dopuszczeniem celowników opartych na technologii termowizji i noktowizji do polowań. Dyskutanci podzieleni byli na dwa obozy: ten opowiadający się za wprowadzeniem powyższych przyrządów do celów łowieckich, oraz drugi, absolutnie przeciwny. Co ciekawe, zwolennicy podawali jasne i twarde argumenty, podczas gdy przeciwnicy brodzili w grząskich sferach etyki, tradycji i łowieckiej kultury, czym wzbudzali moje wielkie zdziwienie.  Mnie doprawdy trudno znaleźć powody, by urządzenie pozwalające na lokalizację, bezpieczne rozpoznanie i namierzenie celu, a potem oddanie celnego strzału, uznawać za niezgodne z myśliwską etyką. Z tradycją – owszem, bowiem to absolutna nowość i w tradycji jeszcze nie zawitała. Ale etyka to coś kompletnie innego. Świetnie ujął to mój serdeczny kolega, Artur Hampel, którego wypowiedź pozwolę sobie w całości zacytować:
Kwestie etyczności polowania przy użyciu nowoczesnej techniki podlegają jak najbardziej ocenom subiektywnym a niekiedy również oderwanym od rzeczywistości i innych etycznych aspektów łowiectwa.
Z jednej strony mówi się o „dawaniu szansy” zwierzynie oraz o „skutecznym strzale”, z drugiej kontestuje się
- łucznictwo myśliwskie (z całą pewnością wymaga od myśliwego większego zaangażowania, bliższego podejścia zwierzyny do myśliwego, bądź myśliwego do zwierzyny)
- myśliwskiej broni pneumatycznej, która nie czyni w łowisku hałasu, wymaga często bliższego dystansu, pewnego strzału, zwłaszcza do ptactwa i drapieżników.
Te dwa przykłady wskazują na dawanie zwierzynie o wiele większej szansy, aniżeli przy wykorzystaniu broni i amunicji w obecnym modelu polskiego łowiectwa – zwanym etycznym.
Drugą sprawą jest kwestia etyczna polegająca na położeniu zwierzyny w ogniu, ale tutaj znów obecny model łowiectwa kontestuje część rozwiązań technicznych dopuszczając jednocześnie inne, np. etycznym jest korzystanie z lunet, pocisków o konkretnych właściwościach skuteczności rażenia, amunicji śrutowej strzelającej wiązką śrutu przy jednoczesnym kontestowaniu celowników optycznych z wykorzystaniem podczerwieni bądź termowizji.
Jeśli wziąć te wszystkie aspekty pod uwagę, to szybko dojdziemy do wniosku, że coś się w tym wszystkim nie dodaje i poruszamy się w wyimaginowanym świecie, którego nijak podciągnąć pod kwestie etyki łowieckiej.
Sądzę, że etyka polowania nie tyle polega na wykorzystaniu dostępnych technologii, co na zaangażowaniu myśliwego w polowanie, wykazanie się wytrwałością, sprytem i kunsztem strzeleckim, bez względu na to, jaką bronią i jakimi akcesoriami zamocowanymi do tej broni myśliwy będzie się posługiwał.
Nowości technologiczne są niczym innym jak rozwojem ewolucyjnym gatunku ludzkiego. Każdy niemal gatunek przechodzi taki progres (rzadziej regres) i wykształca w drodze ewolucji albo zmysły, albo sposoby i techniki polowania na swoje ofiary. Dotyczy to w zasadzie całego świata drapieżników począwszy od pajęczaków a kończąc na lwach.
Człowiek nie może się winić za to, że rozwija się szybciej od innych gatunków. Jednakże dzięki tej samej ewolucji, przedstawiciele gatunku ludzkiego mogą dokonywać świadomych wyborów.
Etycznym więc będzie: rozsądne gospodarowanie zwierzyną, skuteczne strzały powodujące możliwie najmniej cierpienia, efekt całkowitego zaskoczenia eliminujący do minimum stres zwierzęcia oraz oddanie należnego hołdu upolowanej zwierzynie.
Moim zdaniem w przestrzeni etycznej nie ma żadnego znaczenia użyta broń i akcesoria do niej zamocowane. Znaczenie ma natomiast dojrzałość emocjonalna i efekt końcowy.
Oczywiście wykluczyć należy skrajności, np. gdyby ktoś chciał polować z karabinem maszynowym, bądź rzucać granatami. Mówimy o łowiectwie, nie o wojnie ze zwierzętami.
I na koniec dodam.
Bardzo mnie martwi to, że prowadzi się ożywione dyskusje nad tym za pomocą jakich „narzędzi” polowanie jest etyczne a za pomocą jakich nie, pomijając w tym wszystkim czynnik najbardziej istotny.
Tym czynnikiem jest oddanie należnego hołdu zwierzynie. Nie jakiegoś tam podręcznikowego, wyuczonego bezmyślnie na pamięć, a co gorsza (co się zdarza) „odbębnionego rytuału”, tylko w pełni świadomego zaistnienia w metafizycznej więzi życia ze śmiercią i ofiary z myśliwym. Jedynym rozumnym myśliwym na Ziemi.
Nie ma znaczenia, za pomocą jakiej broni upolujemy zwierzynę. Kolosalne zaś znaczenie ma, jak podchodzimy do niej już po jej upolowaniu.” ARTUR HAMPEL
Trudno mi tu dodać coś więcej, poza tym, że prawdziwa etyka to nie broń, nie amunicja, nie pastorał, kapelusz, trąbka sygnałówka, ale ludzkie zachowania i postawy. Etyki nie zamontujemy sobie na strzelbie, tylko nosimy ją w głowie i sercu. Najmniejszego znaczenia nie ma, czy poluje się z wysłużonym Iżem po dziadku, czy z najnowszym Blaserem – diabeł tkwi w tym, jak się poluje i jak zachowuje się wobec zwierzyny, przyrody i kolegów. Nie taka noktowizja straszna, gdy ma rozważnego właściciela!

Komentarze