Maj jest miesiącem rozkwitu, pięknej
pogody, rozpoczęcia dwóch najważniejszych sezonów w roku – na kozła i
grillowego. Aby uczcić święto kościelne i państwowe w jednym, a
jednocześnie połączyć to z łowiectwem, 3 maja wybraliśmy się na Majówkę
do zaprzyjaźnionego Koła Łowieckiego Szałas Ujanowice. Cała impreza
rozpoczęła się pełną uroku mszą przy kapliczce św. Huberta, w miejscu
pięknym, wśród łąk i kwitnących sadów. Ja piałam z zachwytu, a mąż mój
z…powodu alergii… Po odśpiewaniu na zakończenie tradycyjnej Majówki,
wyruszyliśmy do domku, na część drugą widowiska. I tutaj dech mi w
piersiach zaparło – miejsce to jest po prostu fenomenalne! Na szczycie
góry stoi drewniana chata z bali, nowa, ale urządzona w typowo starym,
wiejskim stylu. Z tarasu okalającego chatę rozpościera się tan niezwykły
widok, że oczu od niego oderwać nie można – z jednej strony zalew w
Czchowie, z drugiej pokryte świeżą zielenią lasu góry Beskidu Wyspowego.
Wypatrzyłam nawet dach naszego domu. Kapela grała od ucha, swojskie
jadło pachniało i syciło węch i smak, a pieczony przez jedną z gospodyń
chleb smakował lepiej niż niejeden schabowy. Do tego wszystkiego
przekomarzania się na temat przewagi walorów smakowych bigosu z norki
amerykańskiej nad kiełbasą z jenota, okraszone wieloma myśliwskimi
anegdotami, dyskusjami i przyśpiewkami.
Kto oglądał tego dnia Superstację mógł
natknąć się na krótkie relacje z całej imprezy, gdyż w tak zwany „długi
weekend” prowadzono na tym kanale promocję gminy Laskowa. W telewizji
puszczono niemal już tradycyjnie sygnalistów, bigos i ognisko, ale
uważam, że każda promocja łowiectwa jest potrzebna nam w tych, powiedzmy
szczerze, niełatwych dla nas czasach. Dobrze, że puszczono wypowiedź o
rasach psów myśliwskich, bo wreszcie coś nowego pojawiło się przy
temacie łowiectwa. Bardzo ważne było jednak to, że w małej miejscowości
myśliwi potrafią się zorganizować, zaprosić „cywilów” do wspólnej
modlitwy i biesiady, pokazać własny folklor. Chciałabym, aby było to
przykładem dla innych miast, miasteczek, a nawet najmniejszych wsi –
skoro w niewielkich Ujanowicach się to udaje, to uda się wszędzie,
trzeba tylko zmobilizowanych, chętnych ludzi!
Darz Bór!
Komentarze
Prześlij komentarz