Bedo uczyli mordować!

Nosacze ekologii polskiej wpadły w popłoch i wrzeszczą nagłówkami w rzetelnych inaczej mediach, że myśliwi wejdą do szkół i siłą, przemocą oraz  gwałtem uczyć będą dzieci mordowania.
Nawet dla najbardziej niewymagającego czytelnika sensacje te są mocno przesadzone: w jaki bowiem sposób ktokolwiek miałby uczyć w polskiej szkole zabijania? Wprowadzić do klasy dzika i dawać dzieciom broń, by do niego strzelały? A może wypuścić bażanty? Brednia... Nie jest jednak brednią fakt, że pewnym środowiskom bardzo się nie podoba, że do szkół przychodzą myśliwi, przeprowadzając tematyczne lekcje o polskiej przyrodzie, gatunkach występujących dziko w lasach i na polach, działaniach kół łowieckich na rzecz utrzymania populacji zwierzyny na poziomie, który nie zagrozi gospodarce i bezpieczeństwu ludzi. Dziwi mnie, że dopiero teraz wszczęto larum, bowiem takie lekcje przeprowadzane są w szkołach, od kiedy tylko pamiętam (a to już wcale nie tak mało). O co zatem chodzi? Mogę tylko zgadywać...

Ekoloże doskonale zdają sobie sprawę, że bez nauczania i wychowania dzieci/młodzieży żadna idea nie ma sensu. Chociaż tradycje łowieckie najczęściej są przekazywane w rodzinie, oczywistym jest, że bez odpowiedniej edukacji wiele osób sądzi, jakoby mięso było ze sklepu, mleko z kartonu, a wątróbka to warzywo. Takie masy są doskonałymi, bezmyślnymi konsumentami, którzy kupią wszystko: byle miało napis "eco", "vege", "cruelty-free" - bo to takie modne. (Na marginesie przypominam, że wszystkie rośliny są zapylane przez owady, głównie pszczoły, hodowane dla miodu i wosku!!! A to, według waszych teorii, niewegańskie!!! Zostają głazy...) Pierwszym krokiem do wychowania pokolenia oderwanego od natury było zakazanie myśliwym zabierania dzieci na polowania - i to dzieci do 18 roku życia. Z uległym i zawianym ideologicznie rządem poszło łatwo i zapisy ustawy weszły w życie na wiosnę tego roku. Dano palec, czemu więc nie chapnąć dłoni? Proszę bardzo, teraz kręćmy aferę o lekcje "łowieckie" w szkołach. Zakażmy myśliwym wchodzenia do szkół z ich programem. A co dalej? Może odbieranie dzieci myśliwy, przymusowa sterylizacja, a na koniec getto? Ktoś ma jeszcze wątpliwości, że te środowiska to faszyści? Niektórzy powiedzą, że zapędzam się w swych wizjach za daleko, ale właśnie takie komentarze można poczytać na grupach eko-maniaków: że myśliwych powinno się sterylizować, kamienować, odstrzeliwać, że ich dzieci powinny zdechnąć w męczarniach, że niedługo się za nas wezmą. A ich działania stają się coraz bardziej ekstremistyczne, sądząc po aferze z myśliwskimi lekcjami.

Mam kontrowersyjne zdanie  na temat lekcji łowieckich w szkołach. W moim mniemaniu znacznie skuteczniejsze byłoby lobbowanie za zmianami w programie nauczania przyrody/biologii w szkołach i współpraca z naukowcami opracowującymi podręczniki. Nie mówię tu o wpisaniu do podręcznika informacji o sygnałach łowieckich, czy pokocie, bo one dla przeciętnego Kowalskiego nie mają najmniejszego znaczenia. Natomiast każdy obywatel powinien być poinformowany rzetelnie, dlaczego prowadzi się jeszcze, w tak cywilizowanym XXI wieku, tak barbarzyńskie zjawisko, jak gospodarka łowiecka. Każdy powinien wiedzieć, że za szkody łowieckie nie płaci Skarb Państwa, ani Lasy Państwowe (jak ostatnio przeczytałam), ale myśliwi, z własnej kieszeni. Powinno się również nadmienić, że przyroda poradzi sobie sama, ale nasza cywilizacja w obecnym kształcie już absolutnie nie. Nie może to być pusty slogan, który powtarza nasze środowisko, nie zawsze w dodatku uczciwie. Umówmy się - skoro jesteśmy legalni, usankcjonowani prawnie, potrzebni Państwu, to może czas "wpisać" się w program nauczania, jak policja czy straż pożarna? I jednocześnie przestać wyręczać pedagogów w swoim czasie wolnym od pracy, bo tak podstawową edukację przyrodniczą dzieci powinny mieć zapewnioną w ramach programu nauczania, a nie wolontariatu pasjonatów. Owszem, pikniki, wspólne akcje, akademie szkolne, czy wycieczki do muzeów przyrodniczych lub domków myśliwskich są świetne, ale poza tym naprawdę TO lekcje przyrody, a potem biologii winny informować o sprawach z naszego własnego podwórka. Skoro o klimacie Sahary może nauczać osoba, która najdalej w życiu była na wczasach w Jastarni, to tym bardziej będzie potrafiła przekazać informacje, dlaczego nadal strzela się do dzików. Nauczaniem objęte zostaną wszystkie, a nie tylko wybrane dzieci, a argument, że myśliwi gwałcą dziecięcą psychikę w szkołach zniknie - edukatorzy łowieccy spełnią się z pewnością w czasie festynów, dożynek, jubileuszów lokalnych społeczności, czy innych wydarzeń kulturalnych, których w kraju nie brakuje. I żaden oszołom nie będzie wtedy mógł wołać, że myśliwi podstępem dobrali się do jego dziecka i pokazali mu rogi z jelonka!

Co sądzicie?

Komentarze

  1. Programy nauczania to świetny pomysł. Tylko że one są już i tak przeładowane i trzeba by było z czegoś zrezygnować. Może z tych treści, które nie powinny być w szkole, a raczej na studiach z biologii, medycyny itp.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy tekst. Skoro obecna władza odwołuje się do patriotyzmu, wartości narodowych i tradycji to jest to najlepsza historycznie (no, w czasie trwania 3RP) chwila aby w te nutki w kontekście łowiectwa zagrać i wprowadzić łowiectwo do edukacji. Tyle... że problem PR łowiectwa to nie tylko obsmarowywanie nas przez różnych naciągaczy "eko-aktywistów" ale również społeczny stereotyp myśliwych jako bogatej "elyty". Trzeba tłumaczyć, ze "elitarność' jest konieczna by dopuścić do polowania z bronią palną tylko odpowiednio zrównoważonych ludzi - przynajmniej w założeniu. Mimo tej oczywistości niestety większość znajomych i ludzi przygodnie spotykanych na wykładach które prowadzę i konferencjach jest negatywnie nastawionych nie tyle do łowiectwa per se ile do myśliwych. Portale społecznościowe też nam tego wizerunku nie ocieplają, bo kolegom zdarza się publikować wyniki polowania publicznie. Zaraz się odezwą głosy, ze dlaczego ograniczać swoją wolność i swobodę wypowiedzi - ano w w imię zdrowego rozsądku. Może za wielu miałem partyzantów w rodzinie i na Lubelszczyźnie wciąż żywa jest maksyma "cisze budzjesz - dalsze zajedzjosz" ;) dlatego osobiście nie mam parcia na pokazywanie w necie wszystkiego co robię w życiu. Choć z drugiej strony może obecność krwi i śmierci w necie może oswoi społeczeństwo z tymi aspektami życia, wypartymi w obecnej kulturze?  Wątpię! :D Choć ... - niemiecki MEssermagazin w numerze specjalnym Jagdmesser na okładce umieścił zbliżenie na zakrwawiony nóż w zakrwawionej łapie z sierścią i tuszą w bliskim tle. W środku bez najmniejszej żenady umieścili etapy patroszenia tuszy. Leży to na półkach i widać nikogo nie gorszy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz