MARSUPIO - plecaki do zadań specjalnych

Przez wiele lat, kiedy mieszkałam "w swoim" łowisku, byłam niezwykle przywiązana do starej, dobrej, skórzanej torby myśliwskiej, którą zabierałam na wszystkie polowania. Pojemna na tyle, ile potrzebowałam polując pod domem: latarkę, dokumenty, nóż, pociski, jakąś przegryzkę, a czasem nawet i nie, ewentualnie parę wabików. Wraz z wyprowadzką do wielkiego miasta pojawił się jednak problem, bowiem zestaw na kilka dni wymagał torby podróżnej. Jeździłam zatem z tą torbą, jak pańcia, wlokąc ją za sobą i stękając: spodnie, kurtka, bielizna termoaktywna, buty, kosmetyczka, majtki i skarpetki... Dobra, dość! Nagle spadło na mnie oświecenie, za sprawą FRAYA.PL – Dajro, potrzebujesz plecaka! Zaproponowano plecak wyprawowy włoskiej marki Marsupio, model Suede 45. I jak byłam sceptycznie nastawiona do noszenia czegokolwiek na swych wątłych plecach, tak od razu zakochałam się w tym sprzęcie! Co jest w nim niezwykłego? Okazuje się, że całkiem sporo!



Zacznijmy od tego, że plecak wykonany jest z materiału typu „suede”, który jest potocznie zwany syntetycznym zamszem. Dzięki swym właściwościom jest wodoodporny, bardzo cichy (nie szeleści przy otwieraniu jak plecaki z ortalionu), oraz niezwykle wytrzymały: materiał nie zaciąga się na kolcach, oraz jest odporny na przedarcia.

Początkowo przeraziła mnie nieco jego waga, gdyż wynosi ona 1,7 kilograma, ale muszę coś wyjaśnić: waga ta obejmuje również dwie rzeczy, które możemy wyjąć, gdy nie są nam potrzebne. Jest to pokrywa przeciwdeszczowa z podgumowanego ortalionu, którą możemy rozłożyć na cały plecak w trakcie ulewy, oraz nylonowa, zwijana, bardzo gruba i wytrzymała „wanna” na tuszę o pojemności aż 90 litrów. To jedna sprawa, drugą zaś jest specjalne wyprofilowanie tyłu plecaka oraz unikatowy system szelek, które zapewniają lepsze rozłożenie ciężaru na ramionach i w dole pleców, dzięki czemu swojego wypakowanego plecaka niemal nie czułam. Celowo wybrałam się na kilkukilometrowy podchód, aby przekonać się, czy faktycznie jest się czym zachwycać i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Szelki są szerokie, grube, z miękką wyściółką pokrytą siatką, dzięki której trzymają się w miejscu. Od szelek wychodzą nam dwa pasy stabilizujące: jeden na piersiach, drugi na brzuchu, które jeszcze lepiej mocują plecak do pleców i ramion. 
Między tyłem plecaka a plecami jest specjalna przestrzeń, która wspomaga cyrkulację powietrza i zapobiega nadmiernemu poceniu się w trakcie marszu – nigdy nie wpadłabym na to, że tak prosta rzecz może być aż tak przydatna! Mimo tego, że budowa plecaka obniża nasz wysiłek w noszeniu go do minimum, marsz z obciążeniem zawsze powoduje pocenie, a system Freedom Air Mesh ogranicza je bardzo skutecznie. Z życia wzięte: zobaczcie, jak ogromny wydaje się ten plecak w stosunku do mej nikczemnej postury – po kilku kilometrach, z pięciokilogramowym ekwipunkiem wewnątrz, w aurze +2 stopnie i wilgoć w powietrzu oraz dość trudnym, zaniedbanym terenie, praktycznie nie czułam zmęczenie trasą ani obciążeniem. Nie wspomnę już, że konstrukcja plecaka sprawia, że nie czułam go praktycznie wcale, nie mówiąc o swobodzie ruchów. Bardzo duży zakres szelek i pasków pozwala na idealne dopasowanie do postury „nosiciela”, a łatwy system zapinania i rozpinania oszczędza nasz czas.
Pojemność plecaka czyni z niego typowo wyprawowy: kiedy jedziecie na kilka dni do swej czatowni, gdy macie w planach wielogodzinne łowy z „popasem” i chcecie zabrać koc, wiktuały, ubranie na zmianę czy „na cebulkę”, albo po prostu, gdy chcecie zastąpić go niespecjalnie wygodną torbą podróżną. Ilość dodatkowych kieszeni zewnętrznych pozwala na przenoszenie termosa (też tego z herbatką), czy noktowizora, lornetki, dokumentów, drobnych elementów odzieży jak czapka i rękawiczki, a dla osób, które mają zdejmowaną optykę, jest również wyściełana, pojemna kieszeń na lunetę.
https://fraya.pl
Jest też jeszcze jedna gratka, której z powodu stałego montażu na sztucerze nie przetestowałam: specjalny system do przenoszenia broni. Spod kieszeni na lornetkę wysuwa się wyściełana otwarta kieszonka na stopkę, natomiast nad tą kieszenią otwieramy zamek – pomiędzy kieszenią a główną komorą plecaka powstaje przestrzeń, w którą możemy wsunąć broń. Ułatwia to przenoszenie broni na długich dystansach, w trakcie wędrówki do ambony/czatowni. Nie potrzebujemy dodatkowego futerału, oraz nie zajmujemy rąk usprawniając poruszanie się w terenie.

Plecak Suede 45 to tylko jeden z wielkiej rodziny produktów włoskiej marki Marsupio, które zaskakują ciekawym designem, świetnym wykończeniem, oraz bardzo przydatnymi w łowach usprawnieniami technicznymi. Niektóre modele mają regulowane szelki, pozwalające utworzyć między plecami a tyłem plecaka miejsce na tuszę (dla twardych i silnych!), inne wyposażone są w elementy w kolorze ostrzegawczym i dzięki swej konstrukcji zastępują kamizelkę, jeszcze inne mają „wbudowane” krzesełko lub plastikowy stelaż, umożliwiający przycupnięcie w trakcie długiego pędzenia. Szczególną uwagę chcę zwrócić na torbę na buty, która wydaje się być wręcz zbytkiem, bo przecież zawsze można włożyć ubłocone śniegowce w reklamówkę z napisem BOSS... (sic!). Jednak torba na obuwie BOOT jest nie tylko wielokrotnego użytku, ale dzięki plastikowej podłodze zapewni ochronę przed zamoknięciem bagażnika, do którego ją wstawimy, a za sprawą siatki wentylacyjnej nie „zakisimy” trzewiczków, a nawet przeschną sobie zdrowo w drodze powrotnej z łowiska. Wykonana jest z materiału rip-stop, czyli będzie odporna nawet na najgorsze traktowanie, rzucanie i obijanie w bagażu, a do wyczyszczenia jej potrzeba tylko mokrej ścierki i chwilki czasu.
www.fraya.pl
Z pewnością wrócę jeszcze do tematu produktów Marsupio, bowiem są one niezwykle starannie przemyślane. Bardzo lubię akcesoria tworzone przez praktyków, które nie tylko dobrze wyglądają, ale jeszcze ułatwiają życie.

Komentarze