Dziki pat

W Nowym 2019 Roku nie da się wejść na żaden portal informacyjny, aby nie trafić z miejsca na sympatyczny gwizd z tabakierą, okraszony mrożącym krew w żyłach opisem: "Myśliwi wybiją wszystkie dziki", "Rząd chce depopulacji dzików", "Zapłacą myśliwym za zabicie ciężarnej lochy", "Masakra dzików - będą polować" itp. Wszystko w odpowiedzi na pisma Głównego Inspektora Weterynarii oraz władz Polskiego Związku Łowieckiego w sprawie przeprowadzenia wielkoobszarowych polowań zbiorowych w drugiej połowie stycznia, a także ryczałt za zabitą lochę podniesiony do 650 zł w stosunku do 300 złotych za odyńca/warchlaka. 

Obraz może zawierać: na zewnątrz
Autor: Monika Starowicz
W kwestii depopulacji dzików istnieje olbrzymi rozłam w środowisku myśliwych, bowiem z jednej strony władze Zrzeszenia deklarują eksterminację tego gatunku zgodną z linią Partii (kto czytał nowe prawo łowieckie, ten domyśli się dlaczego), a z drugiej szeregowy myśliwy łapie się za głowę i odmawia wejścia w rolę egzekutora. Niektórzy chyba całkowicie odlecieli z tego łez padołu i weszli w rolę generałów PZŁ, którzy swym podwładnym rzucają polecenia służbowe, zapominając, że nie trwa wojna, a myśliwy to ani żołnierz, ani nawet podkomendny!

Jesteśmy ludźmi, którzy wstąpili w szeregi Zrzeszenia, by spełniać się jako element środowiska, polować, dbać o równowagę w przyrodzie, a nie na czyjeś zlecenie wybijać do nogi rodzimy gatunek, który wspólnymi siłami odbudowywaliśmy jeszcze nie tak dawno. Kierujemy się własną (indywidualną) oraz ogólnie przyjętą etyką w postępowaniu, a nie leży w żadnym jej punkcie ani ślepe wykonywanie poleceń Ministra tego czy innego, ani też doprowadzanie do katastrofy ekologicznej po zlikwidowaniu dzików. Nie leży w niej, co najważniejsze, strzelanie do loch w okresie ciąży i prowadzenia młodych, szczególnie motywowane finansowo. Jesteśmy specjalistami zagadnienia, każdy gospodarzem na swoim podwórku, które zna najlepiej i którego bolączki widzi wyraźniej, niż papierowe wizje cienkoszyich wodzów.

Przez cały czas trwania tej "wojenki" z ASF odnoszę wrażenie, że to właśnie na nas postanowiono zrzucić finalnie winę za cały problem. Dlaczego?
1. Myśliwi mają zły PR w mediach.
2. Myśliwych jest 120-130 tysięcy, a samych gospodarstw rolnych niemal 1,5 miliona.
3. Dużo lepiej zrzucić winę na nieliczną grupę nielubianą przez dziennikarzy, niż na ogromną grupę potencjalnych wyborców. 
4. Jeśli dokonamy rzezi dzików, społeczeństwo nas rozliczy - nie rząd, nie zarząd, ale ludzi z krwi i kości, których zna lub widuje. Jeśli go nie dokonamy, rozliczy nas władza.
My, szeregowi myśliwi, znajdujemy się obecnie między młotem a kowadłem. Tylko nas ta batalia może kosztować wiele, jeśli nie wszystko.

Co zatem robić? Dla mnie wyjście jest jedno: kierować się słowami ślubowania myśliwskiego:

Przystępując do grona polskich myśliwych ślubuje uroczyście:
- przestrzegać sumiennie praw łowieckich,
- postępować zgodnie z zasadami etyki łowieckiej,
- zachowywać tradycje polskiego łowiectwa,
- chronić przyrodę ojczystą,
- dbać o dobre imię łowiectwa i godność polskiego myśliwego.
Tego nikt nam nie odbierze. Człowieczeństwa i spokoju sumienia, którego nigdy nie warto za nic tracić. 

P.S. Przypominam wszystkim, do których dotarły polecenia organizacji zbiorowych polowań wielkoobszarowych, że te polowania PODLEGAJĄ OBOWIĄZKOWI ZGŁOSZENIA DO URZĘDÓW GMIN/MIAST W TERMINIE MIN. 14 DNI!!! OD DATY ROZPOCZĘCIA POLOWANIA!!! Obecnie nie ma żadnych przepisów specjalnych, które znosiłyby ten obowiązek - PAMIĘTAJCIE!!! 

Komentarze