Słowo "muszka" ma w języku polskim wiele znaczeń: poczynając od niewielkiego owada, przez ozdobę na twarz w postaci czarnej kropki, po najbliższą łowiectwu, część broni stanowiącą otwarty przyrząd celowniczy. Jednak gdy wpiszemy w Google słowo "muszka", przez wiele stron będziemy scrollować strony poświęcone nieśmiertelnemu dodatkowi do męskiego stroju, który w ostatnim czasie święci sukcesy. O tym dzisiaj!
Gdy napisała do mnie niezwykła kobieta - Żaklina Białobok, twórczyni niezwykle oryginalnych i unikatowych muszek, odpowiedzialna za powstanie marki Zuzzo, zauważyłam wiele wspólnych mianowników: kobieta w męskim świecie, w temacie kojarzonym jako mało kobiecy, związana w pewnym sensie z naturą i korzystająca z jej dobrodziejstw. Poza zachwytem, jaki wzbudzają we mnie jej dzieła, postanowiłam dowiedzieć się o nich czegoś więcej, a Żaklina zdecydowała się mi to ujawnić. Zapraszam Was do fascynującej podróży przez świat mody, dziś już nie tylko męskiej!
Jagermeisterin: Współcześnie muszka zaczyna powracać powoli do garderoby eleganckich mężczyzn. Jaka jest historia tego dodatku?
Żaklina Białobok - Zuzzo: Pytanie
jest trochę podchwytliwe, bo temat jest mi bliski i kiedy ostatnio
chciałam opisać historię muszek, skończyło się na referacie na
kilkanaście tysięcy znaków. Nie mam zamiaru tak przynudzać,
choć sama historia jest naprawdę bardzo ciekawa. Mówiąc w
największym skrócie historia muszki zaczęła się dość
militarnie.
https://strategie.net.pl/viewtopic.php?t=11296 |
W
bardzo krótkim czasie ozdoba ta wzbudziła zazdrość i została
szybko zaadoptowana przez oddziały francuskie - czyli od wieków
największych modnisiów Europy. Wkrótce, w ślad za francuskimi
oficerami, moda ta zawitała na arystokratycznych salonach
francuskiej klasy wyższej, a stamtąd rozniosła się już jak ogień
po całej Europie.
Ciekawostką
jest to, że pierwotna nazwa tego praprzodka dzisiejszych męskich
ozdób szyi pochodzi bezpośrednio od określenia jego wynalazców –
skoro wymyślili je chorwaccy najemnicy, szybko zaczęto nazywać je
(w wolnym tłumaczeniu) „chorwatkami”, a w oryginale – cravats.
Innymi słowy – choć pierwowzór wszystkich męskich ozdób szyi
zdecydowanie wyglądał bardziej jak współczesna muszka... to
rozpropagował on także współczesną nazwę - krawat.
Kolejne
dwa stulecia to wielki triumf muszek, które przeżywały bujny
rozkwit. Czasem dosłownie bujny, przybierając formy i rozmiary,
które dziś wydawałby się nam delikatnie mówiąc przesadzone. Jak
widać na załączonym obrazku – mówiłam, że mocno badałam
temat!
Można
przyjąć, że ta długa i kręta droga dochodzenia do współczesnej
formy muszki trwała do października 1886 roku, kiedy to u samego
szczytu popularności muszek Pierre Lorillard zaprojektował nowy,
elegancki strój dla mężczyzn i postanowił ubrać go na bal wydany
w należącym do niego Klubie Tuxedo w Nowym Jorku. Nowy strój -
smoking (po angielsku nazwany właśnie tuxedo) wraz z obowiązkową
muszką - z miejsca stał się hitem salonów. A sama muszka w końcu
zaczęła przypominać te, które możemy spotkać do dziś.
Druga
wojna światowa przyniosła trudny okres dla muszek. W tym czasie
muszki zepchnięte były niemal wyłącznie do rezerwatu wysokiej,
wyszukanej elegancji.
Dopiero
XXI wiek przyniósł masowy powrót muszek. Rozpoczął się on od
środowisk akademickich i artystycznych, ale obecnie muszka to
wyróżnik wszystkich indywidualistów, marzycieli, ludzi, którzy
mają coś do powiedzenia i chcą zwrócić uwagę na swój przekaz.
Kobieta w muszce to ciągle jeszcze
ekstrawagancja. Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie tym
elementem garderoby - stereotypowo męskiej, oraz jak nauczyłaś się
tworzyć swoje własne muszki?
Uwielbiam
przełamywać stereotypy. I bardzo szybko okazało się, że nie
tylko ja - my kobiety potrafimy łatwo adaptować ozdoby, które służą
podkreślaniu naszej urody. A muszka potrafi być bardzo kobiecym
atrybutem. Dlatego jest obecna nie tylko w środowisku naukowym, czy
w biznesie, gdzie dodaje nam ona pewności siebie, elegancji i
powagi. Muszki to bardzo dobry wybór także w sytuacjach
towarzyskich i zwyczajnie codziennych.
https://www.zuzzo.pl/ |
Moja
przygoda z muszkami zaczęła się od własnej potrzeby – pracując
jeszcze w dużej firmie informatycznej, chciałam się trochę dopasować i zawsze prezentować się z nienaganną elegancją, ale
jednocześnie jakoś wyrażać w tym siebie, wyróżnić się, dodać
do tej korporacyjnej szarości i nudy jakiś akcent, który przykuje
uwagę, a może nawet będzie niósł jakiś przekaz. Udało się to
na tyle dobrze, że można powiedzieć, że te pierwsze muszki
zmieniły moje życie o sto osiemdziesiąt stopni.
Oczywiście
także prawdziwie męscy mężczyźni nie muszą się martwić –
wybierając muszki, które dla nich przygotowujemy, w pierwszej
kolejności stawiają na poczucie nieszablonowej elegancji i na
sposób na wyrażenie własnej osobowości. A jeśli przy okazji
poczują się pięknie... czy też raczej – przystojnie - tylko
lepiej.
Projektowanie
i ręczne tworzenie muszek wciąż jest dla mnie świetną zabawą,
ale żeby dojść do etapu, kiedy mogłam już z dumą zaoferować
swoje produkty na rynku, potrzebne były długie miesiące prób,
nerwów i całe mnóstwo latających wokół mnie piór. Dosłownie
latających i dosłownie mnóstwo. Właściwie każda powierzchnia
mojego mieszkania automatycznie zamieniała się w warsztat.
Prototypy, testy, nowe materiały, techniki wypełniały mi całe
dni, które nie chciały jakoś litościwie się dla mnie rozciągnąć
o tych kilka dodatkowych godzin na sen. Oczywiście od początku
chciałam tworzyć wyłącznie produkty klasy premium, więc nie
interesowały mnie tanie materiały i inna niż typowo rzemieślnicza,
ręczna praca. A to tylko dokładało kosztów, stresu i czasu jaki
należało poświęcić, żeby opracować właściwą technikę. Na
szczęście rękodzieło zawsze było mi bliskie, a moi bliscy
potwierdzą, że jeśli czegoś mi nigdy nie brakuje to ambicji. Sił
– zdarzało się, funduszy – notorycznie, miejsca do pracy –
zawsze, ale poczucia, że ten projekt zasługuje na to, żeby go
zrealizować nawet największym nakładem – nigdy. Więc zawzięłam
się, zafiksowałam na tym, że muszę zrealizować te marzenie i że
nic poniżej naprawdę wysokiego poziomu jaki ma prezentować końcowy
efekt mnie nie interesuje. Ale opłacało się. Teraz, kiedy trafiają
do mnie reakcje zachwyconych Klientów, którzy wprost nie mogą
uwierzyć, że ten produkt naprawdę powstał z naturalnych ptasich
piór, wtedy czuję, że było warto poświęcić tyle czasu na
doskonalenie techniki. Zresztą nie muszę Państwa przekonywać –
kto, jak to - myśliwi doskonale wiedzą ile znaczy dobre wykonanie,
rzemiosło, ręczne wykończenie i włożenie serca w każdy detal
czy to sprzętu czy stroju.
Przeglądając stronę Twojego sklepu można z zachwytu zapiać,
szczególnie na widok muszek z naturalnych ptasich piór. Jako
myśliwa zwróciłam przede wszystkim uwagę na muszki z tych
bażancich, pochodzących od ptaków bliskich sercu każdego
polskiego myśliwego. Czy masz jakieś bliskie lub dalsze związki z
łowiectwem, czy wybór tych piór podyktowany był tylko ich
kolorystyką i wzorem?
https://www.zuzzo.pl/ |
Innymi słowy –
tak kolorystyka i wzór były i są dla mnie bardzo ważne, ale liczy
się też to, żeby nasze produkty były bliskie sercom polskich
Klientów.
Jak wygląda
proces ich tworzenia? Czy jest to dużo trudniejsze, niż wykonanie
muszki z materiału?
Nieporównywalnie
trudniejsze. W dobrych warunkach ta pieczołowita praca nad zaledwie
jednym egzemplarzem to minimum 4 do 5 godzin pracy. I nie liczę tu
nawet czasu jaki pożera wstępna selekcja piór. Żeby stworzyć
muszkę z piór, tak naprawdę najpierw trzeba stworzyć muszkę z
czarnej satyny. Przymocować ją do specjalnego satynowego paska z
ułatwiającą zapięcie klamrą. Wszystko to trzeba przeszyć
haftowanym wzorem dobranym specjalnie pod kolor wyselekcjonowanych
piór. A to dopiero wstęp do prawdziwie trudnej pracy. W tym
momencie trzeba jeszcze bardziej zwiększyć poziom koncentracji i
precyzji i przystąpić do pracy z piórami. Każde, najmniejsze,
pojedyncze piórko zostaje dobrane do właściwego miejsca,
indywidualnie i z chirurgiczną precyzją przycięte i wklejone w
ściśle określone miejsce tak, żeby odegrało swoją rolę we
wzorze, który pojawi się w końcowym efekcie pracy. Trzeba dodać,
że w zależności od ilości piór w danym modelu proces ten trzeba
powtórzyć od 20 nawet do 190 razy. Bo właśnie takie są ilości
piór na poszczególnych muszkach. Potem pozostaje otrzeć pot z
czoła i już leci z górki. Związanie, przycięcie, przeszycie,
haft na środkowym łączeniu i... jeszcze wykończenie, a potem już
tylko pakowanie w ozdobne pudełka, które są przygotowane i
wypełnione tak, żeby stanowiły gotowy do wręczenia pomysł na
prezent. I tyle. Muszka może trafić w Wasze ręce. Bułka z masłem.
https://www.zuzzo.pl/ |
Ale to kolejny
raz, kiedy mam okazję rozmawiać z reprezentantką środowiska,
które akurat doskonale rozumie, że dary natury to nie chińska
masowa produkcja, każdy z nich jest nieco inny, a praca z nimi
wymaga bardzo dużej uwagi – jeden błąd i wiele godzin
przygotowań i pracy przepada bezpowrotnie.
To niezwykle istotne, co powiedziałaś, bowiem niewiele osób spoza bliskiego otoczenia myśliwych potrafi to dostrzec, utożsamić się z tym. Faktycznie, tak w polowaniu, jak finezyjnym wykorzystywaniu jego efektów (czy to taksydermia, czy kulinaria, czy w końcu Twoje rzemiosło artystyczne) brak miejsca na błędy, które zwykle kończą się totalnym fiaskiem. A czy wobec tego muszki z
piór są trwałe? A może należy je jakoś specjalnie pielęgnować
i konserwować?
Bardzo trwałe.
Długo doskonaliłam technikę pod tym kątem i trzeba przyznać, że
nawet mnie rezultat zaskoczył. Właściwie co chwila muszę wielkimi
literami powtarzać – TAK, TO JEST PRODUKT Z NATURALNYCH PIÓR, bo
jest tak solidny i odporny, że mało kto chce w te zapewnienie
uwierzyć. Pewnie tak dobry efekt końcowy zawdzięczam samej
naturze. To dzięki niej pióra, choć piękne i pozornie
delikatne, to jednak kawał mocnego materiału, który musi nie tylko
ogrzać, ale i utrzymać w powietrzu ptaka – nad ich odpornością
nie pracowało w ostatnich latach jakieś amerykańskie laboratorium
czy chiński uniwersytet, to efekt milionów lat ewolucji – musi
być solidny, wystarczy wiedzieć jak z niego korzystać. Oczywiście
nasze muszki, jak każde dobro luksusowe, mogą służyć przez długie
lata jeśli okazać im minimum troski i... tak naprawdę zdrowego
rozsądku. Cóż, wirowania w pralce mogłyby nie znieść. Ale
zawsze i każdemu z kupujących chętnie służę podpowiedzią, o
czym wystarczy pamiętać, żeby muszka pozostała z nami na lata.
Dołączamy też krótką instrukcję, a jeśli komuś przydarzy się
jakiś incydent... Cóż, to nie masowa tandeta, którą się
wyrzuca, kiedy coś się uszkodzi – z wieloma wypadkami jesteśmy w
stanie sobie poradzić i naprawić pechową muszkę. Ale przyznam
uczciwie, że jeszcze nie trafiłam na taki przypadek. Pozostaję w
gotowości, ale na szczęście jeszcze nie trzeba było reanimować,
żadnej z muszek pod którymi się podpisałam.
https://www.zuzzo.pl/ |
Czy można
zamówić muszkę z piór pochodzących ze swojego trofeum?
Niestety, wprawdzie darzymy naszych myśliwych zaufaniem, jako odpowiedzialnych
ludzi, znających się na swoim fachu, ale jednym z podstawowych
założeń jest dla nas to, że pióra pozyskujemy wyłącznie ze
źródeł, co do których mamy stuprocentową pewność, że zostały
pozyskanie legalnie. Zależy nam na tym, żeby nasze pióra
pochodziły z naturalnego procesu pierzenia się ptaków.
Oczywiście nie
oznacza to, że dla naszych Klientów myśliwych nie możemy
przygotować czegoś ekstra. Indywidualne projekty są dla nas takim
wyzwaniem, którego podejmujemy się bardzo chętnie. Dlatego czasem
wystarczy nam informacja, jakie są ulubione ptaki przyszłego
właściciela muszki albo jak wyobrażałby sobie kompozycję swojego
egzemplarza i możemy przygotować coś, co w pełni odzwierciedli
nie tylko osobowość ich przyszłego użytkownika, ale i przedstawi
zakres jego myśliwskich pasji.
Do krawatów i
fularów nosi się poszetkę - czy do muszki również dopuszcza się
ten element garderoby? Czy może proponowałabyś coś innego?
Zdecydowanie tak!
Choć poszetki są ok i zalecamy ich stosowanie z muszkami z ptasich
piór, ale naszym rozwiązaniem są wykonane także z naturalnych
ptasich piór piny (czyli przypinki), które wkłada się do
butonierki. Tu muszę się przyznać, że żeby wgryźć się w ten
temat musiałam nadrobić sporo wiadomości z zakresu mody męskiej.
Zresztą zainteresowanych, szczególnie Panie, odsyłam na blog na
naszej stronie, gdzie w luźnej konwencji krótko opisuję, jaką
męką potrafi być wgryzienie się w elementy mody męskiej –
myślałam, że garnitur to garnitur, a koszula to koszula, a tu się
okazało, że Panowie zmagają się z różnorodnością nie mniejszą
niż my... i czasem trzeba ich w tym wyręczyć. Zapewne większości
tego nie muszę opowiadać, ale skoro sama nie wiedziałam, to
doprecyzuję. Butonierka, do której wkłada się kwiat czy nasz pin
z piór, to ta mała dziurka (jak na guzik) w klapie marynarki,
czasem z pętelką od wewnętrznej strony klapy. A materiałowe
chusteczki, czyli poszetki, nosi się w kieszeni marynarki, którą
nazywamy brustaszą... Przyznam, że teraz ze znacznie większą
wyrozumiałością znoszę pytania mężczyzny na przykład czym jest
ta cała zalotka, o której podanie proszę.
https://www.zuzzo.pl/ |
Wracając do meritum
pin to idealne uzupełnienie dla muszki z naturalnych ptasich piór.
Szczególnie, jeśli mężczyzna chce poczuć się naprawdę
elegancko i wyszukanie. Przygotowujemy piny, które piórami i wzorem
korespondują z muszkami, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby
zestawić pióra pinu i muszki kontrastowo. To też wygląda
świetnie.
Ale żeby nie
faworyzować tu wyłącznie Panów, naszym najnowszym projektem są
damskie kolczyki, których głównym elementem są oczywiście
naturalne ptasie pióra. Wprowadzenie produktu do oferty to
długotrwały proces, dlatego kolczyków w momencie ukazania się
wywiadu może jeszcze nie być na naszej stronie internetowej
www.zuzzo.pl. Ale wszystkich zainteresowanych podarowaniem sobie lub
komuś takiego dodatku zapraszamy już teraz do kontaktu. Można
powiedzieć, że nasi czytelnicy będą w uprzywilejowanej sytuacji i
w ich ręce mogą trafić produkty przed ich oficjalną premierą.
Wystarczy do nas napisać lub zadzwonić, a pokażemy przykładowe
realizacje, ustalimy jak i z czego mają zostać przygotowane te
konkretne kolczyki, które stworzymy własnoręcznie, specjalnie z
myślą o ich przyszłej użytkowniczce.
Nasz asortyment to
nie jest zamknięty katalog. Generalnie można przyjąć, że muszki
z naturalnych ptasich piór to podstawa oferty Zuzzo, ale udało nam
się dojść do tego poziomu biegłości w pracy z tym materiałem,
że możemy śmiało podejmować się kolejnych wyzwań. Także piny
czy kolczyki to tylko część naszej propozycji. Może komuś do
głowy przyjdzie naszyjnik, a może wisiorek, albo ozdoba na
kapelusz, niemalże cokolwiek, ograniczeniem jest tylko wyobraźnia
dlatego zachęcam do kontaktu – jesteśmy do dyspozycji każdego,
kto chce podkreślić swój związek z przyrodą i uwielbia pióra.
Na zakończenie pozwolę sobie na krótki komentarz: niezwykle ujęło mnie to, że osoba niezwiązana z łowiectwem podkreśla sprawę, niezwykle dla mnie ważną. Jest to zrozumienie dla trudu, jaki wkłada się w obcowanie z naturą, jej owocami, świadomość, że natura nie wybacza błędów. Szacunek dla niej, oraz pokora przed nią. Wzbudza to we mnie wielką nadzieję, że nie jesteśmy na świecie sami ;)
Koniecznie sprawdźcie ofertę Zuzzo, oraz nie bójcie się kontaktować z Żakliną w sprawie indywidualnych zamówień! https://www.zuzzo.pl/strona/kontakt
Komentarze
Prześlij komentarz