Moda na muszce(-kę)


    Słowo "muszka" ma w języku polskim wiele znaczeń: poczynając od niewielkiego owada, przez ozdobę na twarz w postaci czarnej kropki, po najbliższą łowiectwu, część broni stanowiącą otwarty przyrząd celowniczy. Jednak gdy wpiszemy w Google słowo "muszka", przez wiele stron będziemy scrollować strony poświęcone nieśmiertelnemu dodatkowi do męskiego stroju, który w ostatnim czasie święci sukcesy. O tym dzisiaj!

Gdy napisała do mnie niezwykła kobieta - Żaklina Białobok, twórczyni niezwykle oryginalnych i unikatowych muszek, odpowiedzialna za powstanie marki Zuzzo, zauważyłam wiele wspólnych mianowników: kobieta w męskim świecie, w temacie kojarzonym jako mało kobiecy, związana w pewnym sensie z naturą i korzystająca z jej dobrodziejstw. Poza zachwytem, jaki wzbudzają we mnie jej dzieła, postanowiłam dowiedzieć się o nich czegoś więcej, a Żaklina zdecydowała się mi to ujawnić. Zapraszam Was do fascynującej podróży przez świat mody, dziś już nie tylko męskiej!


Jagermeisterin: Współcześnie muszka zaczyna powracać powoli do garderoby eleganckich mężczyzn. Jaka jest historia tego dodatku?

Żaklina Białobok - Zuzzo: Pytanie jest trochę podchwytliwe, bo temat jest mi bliski i kiedy ostatnio chciałam opisać historię muszek, skończyło się na referacie na kilkanaście tysięcy znaków. Nie mam zamiaru tak przynudzać, choć sama historia jest naprawdę bardzo ciekawa. Mówiąc w największym skrócie historia muszki zaczęła się dość militarnie.
https://strategie.net.pl/viewtopic.php?t=11296
W zasadzie to powinnam podziękować Chorwatom. Choć niektórych może to zdziwić, ale wojna i moda to zjawiska od zawsze mocno ze sobą powiązane. Prekursor znanej dziś muszki pojawił się już w XVII wieku w Chorwacji podczas wojny trzydziestoletniej. Nawet jeśli przyjąć, że oficjalny wojskowy mundur i tak z reguły wywiera odpowiednie wrażenie, to charakterystyczny sposób jego przyozdobienia jest „oczkiem w głowie” każdej formacji i każdej jednostki wojskowej – nawet w mundurze każdy chce wyglądać lepiej niż inni. Przed podobnym wyzwaniem stanęły oddziały chorwackich najemników. Wprawdzie uznawano, że już wyróżniają się bardzo wówczas modnym krojem munduru, ale czegoś im brakowało. Szaliki były niepraktyczne, zbyt wielkie i zdecydowanie nieprzystające do klimatu Chorwacji. Dlatego zaczęli oni wiązać pod szyją wymyślne węzły z mniejszych kawałków materiału.
W bardzo krótkim czasie ozdoba ta wzbudziła zazdrość i została szybko zaadoptowana przez oddziały francuskie - czyli od wieków największych modnisiów Europy. Wkrótce, w ślad za francuskimi oficerami, moda ta zawitała na arystokratycznych salonach francuskiej klasy wyższej, a stamtąd rozniosła się już jak ogień po całej Europie.
Ciekawostką jest to, że pierwotna nazwa tego praprzodka dzisiejszych męskich ozdób szyi pochodzi bezpośrednio od określenia jego wynalazców – skoro wymyślili je chorwaccy najemnicy, szybko zaczęto nazywać je (w wolnym tłumaczeniu) „chorwatkami”, a w oryginale – cravats. Innymi słowy – choć pierwowzór wszystkich męskich ozdób szyi zdecydowanie wyglądał bardziej jak współczesna muszka... to rozpropagował on także współczesną nazwę - krawat.
Kolejne dwa stulecia to wielki triumf muszek, które przeżywały bujny rozkwit. Czasem dosłownie bujny, przybierając formy i rozmiary, które dziś wydawałby się nam delikatnie mówiąc przesadzone. Jak widać na załączonym obrazku – mówiłam, że mocno badałam temat! 
Można przyjąć, że ta długa i kręta droga dochodzenia do współczesnej formy muszki trwała do października 1886 roku, kiedy to u samego szczytu popularności muszek Pierre Lorillard zaprojektował nowy, elegancki strój dla mężczyzn i postanowił ubrać go na bal wydany w należącym do niego Klubie Tuxedo w Nowym Jorku. Nowy strój - smoking (po angielsku nazwany właśnie tuxedo) wraz z obowiązkową muszką - z miejsca stał się hitem salonów. A sama muszka w końcu zaczęła przypominać te, które możemy spotkać do dziś.
Druga wojna światowa przyniosła trudny okres dla muszek. W tym czasie muszki zepchnięte były niemal wyłącznie do rezerwatu wysokiej, wyszukanej elegancji.
Dopiero XXI wiek przyniósł masowy powrót muszek. Rozpoczął się on od środowisk akademickich i artystycznych, ale obecnie muszka to wyróżnik wszystkich indywidualistów, marzycieli, ludzi, którzy mają coś do powiedzenia i chcą zwrócić uwagę na swój przekaz.

Kobieta w muszce to ciągle jeszcze ekstrawagancja. Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie tym elementem garderoby - stereotypowo męskiej, oraz jak nauczyłaś się tworzyć swoje własne muszki?

Uwielbiam przełamywać stereotypy. I bardzo szybko okazało się, że nie tylko ja - my kobiety potrafimy łatwo adaptować ozdoby, które służą podkreślaniu naszej urody. A muszka potrafi być bardzo kobiecym atrybutem. Dlatego jest obecna nie tylko w środowisku naukowym, czy w biznesie, gdzie dodaje nam ona pewności siebie, elegancji i powagi. Muszki to bardzo dobry wybór także w sytuacjach towarzyskich i zwyczajnie codziennych.
https://www.zuzzo.pl/
Czy muszka jest kobieca? Jak najbardziej, w końcu to trochę forma kokardki. I to taka, która może występować w nieskończonej ilości kolorów, wzorów i materiałów. Muszki mogą doskonale wpasować się w każdą stylizację i sprawiają, że czujemy się niepowtarzalne i piękne. A czy prawdziwa kobieta może wymagać czegoś więcej od swoich dodatków modowych?
Moja przygoda z muszkami zaczęła się od własnej potrzeby – pracując jeszcze w dużej firmie informatycznej, chciałam się trochę dopasować i zawsze prezentować się z nienaganną elegancją, ale jednocześnie jakoś wyrażać w tym siebie, wyróżnić się, dodać do tej korporacyjnej szarości i nudy jakiś akcent, który przykuje uwagę, a może nawet będzie niósł jakiś przekaz. Udało się to na tyle dobrze, że można powiedzieć, że te pierwsze muszki zmieniły moje życie o sto osiemdziesiąt stopni.

Oczywiście także prawdziwie męscy mężczyźni nie muszą się martwić – wybierając muszki, które dla nich przygotowujemy, w pierwszej kolejności stawiają na poczucie nieszablonowej elegancji i na sposób na wyrażenie własnej osobowości. A jeśli przy okazji poczują się pięknie... czy też raczej – przystojnie - tylko lepiej.

Projektowanie i ręczne tworzenie muszek wciąż jest dla mnie świetną zabawą, ale żeby dojść do etapu, kiedy mogłam już z dumą zaoferować swoje produkty na rynku, potrzebne były długie miesiące prób, nerwów i całe mnóstwo latających wokół mnie piór. Dosłownie latających i dosłownie mnóstwo. Właściwie każda powierzchnia mojego mieszkania automatycznie zamieniała się w warsztat. Prototypy, testy, nowe materiały, techniki wypełniały mi całe dni, które nie chciały jakoś litościwie się dla mnie rozciągnąć o tych kilka dodatkowych godzin na sen. Oczywiście od początku chciałam tworzyć wyłącznie produkty klasy premium, więc nie interesowały mnie tanie materiały i inna niż typowo rzemieślnicza, ręczna praca. A to tylko dokładało kosztów, stresu i czasu jaki należało poświęcić, żeby opracować właściwą technikę. Na szczęście rękodzieło zawsze było mi bliskie, a moi bliscy potwierdzą, że jeśli czegoś mi nigdy nie brakuje to ambicji. Sił – zdarzało się, funduszy – notorycznie, miejsca do pracy – zawsze, ale poczucia, że ten projekt zasługuje na to, żeby go zrealizować nawet największym nakładem – nigdy. Więc zawzięłam się, zafiksowałam na tym, że muszę zrealizować te marzenie i że nic poniżej naprawdę wysokiego poziomu jaki ma prezentować końcowy efekt mnie nie interesuje. Ale opłacało się. Teraz, kiedy trafiają do mnie reakcje zachwyconych Klientów, którzy wprost nie mogą uwierzyć, że ten produkt naprawdę powstał z naturalnych ptasich piór, wtedy czuję, że było warto poświęcić tyle czasu na doskonalenie techniki. Zresztą nie muszę Państwa przekonywać – kto, jak to - myśliwi doskonale wiedzą ile znaczy dobre wykonanie, rzemiosło, ręczne wykończenie i włożenie serca w każdy detal czy to sprzętu czy stroju.

Przeglądając stronę Twojego sklepu można z zachwytu zapiać, szczególnie na widok muszek z naturalnych ptasich piór. Jako myśliwa zwróciłam przede wszystkim uwagę na muszki z tych bażancich, pochodzących od ptaków bliskich sercu każdego polskiego myśliwego. Czy masz jakieś bliskie lub dalsze związki z łowiectwem, czy wybór tych piór podyktowany był tylko ich kolorystyką i wzorem?

https://www.zuzzo.pl/
Przyznaję się, że myślistwo to temat znany mi tylko z opowieści, a łowiectwo... to słowo w pierwszym odruchu skojarzyło mi się głównie z rybami, a tylko raz w życiu trzymałam wędkę i stwierdziłam, że to chyba nieco zbyt ekstremalny sport jak dla mnie. Mój najbliższy kontakt ze środowiskiem myśliwych na razie zaczyna i kończy się na poznaniu Ciebie. Nie znaczy to, że nie dzielimy pewnych wartości. Choć trzeba przyznać, że początkowo padło na pióra, bo zachwyciły mnie one jako materiał. Piękny, wytrzymały, naturalny i odnawialny, prawdziwy dar przyrody, którego nie sposób nie wykorzystać i pozwolić, żeby przez nasze lenistwo przepadł nie dostając szansy na dalsze zachwycanie nas, tylko w nieco innej formie. Może to zabrzmiało nieco górnolotnie, patetycznie czy sztampowo, nie mi to oceniać, ale dokładnie tak było w tym przypadku. Dlatego choć nasze patrzenie na muszki z naturalnych ptasich piór obie zaczęłyśmy z nieco innych stron, to na pewno spotykamy się w tym punkcie, że pióra, a szczególnie te bażancie, to jeden z absolutnie najlepszych przykładów na to, że piękna w przyrodzie nie trzeba szukać gdzieś w jakiś zagranicznych tropikach. To co oferuje nam przyroda w Polsce posiada niepowtarzalny urok i takie właśnie pióra chcemy szczególnie promować w swoich produktach.
Innymi słowy – tak kolorystyka i wzór były i są dla mnie bardzo ważne, ale liczy się też to, żeby nasze produkty były bliskie sercom polskich Klientów.


Jak wygląda proces ich tworzenia? Czy jest to dużo trudniejsze, niż wykonanie muszki z materiału?

Nieporównywalnie trudniejsze. W dobrych warunkach ta pieczołowita praca nad zaledwie jednym egzemplarzem to minimum 4 do 5 godzin pracy. I nie liczę tu nawet czasu jaki pożera wstępna selekcja piór. Żeby stworzyć muszkę z piór, tak naprawdę najpierw trzeba stworzyć muszkę z czarnej satyny. Przymocować ją do specjalnego satynowego paska z ułatwiającą zapięcie klamrą. Wszystko to trzeba przeszyć haftowanym wzorem dobranym specjalnie pod kolor wyselekcjonowanych piór. A to dopiero wstęp do prawdziwie trudnej pracy. W tym momencie trzeba jeszcze bardziej zwiększyć poziom koncentracji i precyzji i przystąpić do pracy z piórami. Każde, najmniejsze, pojedyncze piórko zostaje dobrane do właściwego miejsca, indywidualnie i z chirurgiczną precyzją przycięte i wklejone w ściśle określone miejsce tak, żeby odegrało swoją rolę we wzorze, który pojawi się w końcowym efekcie pracy. Trzeba dodać, że w zależności od ilości piór w danym modelu proces ten trzeba powtórzyć od 20 nawet do 190 razy. Bo właśnie takie są ilości piór na poszczególnych muszkach. Potem pozostaje otrzeć pot z czoła i już leci z górki. Związanie, przycięcie, przeszycie, haft na środkowym łączeniu i... jeszcze wykończenie, a potem już tylko pakowanie w ozdobne pudełka, które są przygotowane i wypełnione tak, żeby stanowiły gotowy do wręczenia pomysł na prezent. I tyle. Muszka może trafić w Wasze ręce. Bułka z masłem.
https://www.zuzzo.pl/
Ale to kolejny raz, kiedy mam okazję rozmawiać z reprezentantką środowiska, które akurat doskonale rozumie, że dary natury to nie chińska masowa produkcja, każdy z nich jest nieco inny, a praca z nimi wymaga bardzo dużej uwagi – jeden błąd i wiele godzin przygotowań i pracy przepada bezpowrotnie.

To niezwykle istotne, co powiedziałaś, bowiem niewiele osób spoza bliskiego otoczenia myśliwych potrafi to dostrzec, utożsamić się z tym. Faktycznie, tak w polowaniu, jak finezyjnym wykorzystywaniu jego efektów (czy to taksydermia, czy kulinaria, czy w końcu Twoje rzemiosło artystyczne) brak miejsca na błędy, które zwykle kończą się totalnym fiaskiem. A czy wobec tego muszki z piór są trwałe? A może należy je jakoś specjalnie pielęgnować i konserwować?

Bardzo trwałe. Długo doskonaliłam technikę pod tym kątem i trzeba przyznać, że nawet mnie rezultat zaskoczył. Właściwie co chwila muszę wielkimi literami powtarzać – TAK, TO JEST PRODUKT Z NATURALNYCH PIÓR, bo jest tak solidny i odporny, że mało kto chce w te zapewnienie uwierzyć. Pewnie tak dobry efekt końcowy zawdzięczam samej naturze. To dzięki niej pióra, choć piękne i pozornie delikatne, to jednak kawał mocnego materiału, który musi nie tylko ogrzać, ale i utrzymać w powietrzu ptaka – nad ich odpornością nie pracowało w ostatnich latach jakieś amerykańskie laboratorium czy chiński uniwersytet, to efekt milionów lat ewolucji – musi być solidny, wystarczy wiedzieć jak z niego korzystać. Oczywiście nasze muszki, jak każde dobro luksusowe, mogą służyć przez długie lata jeśli okazać im minimum troski i... tak naprawdę zdrowego rozsądku. Cóż, wirowania w pralce mogłyby nie znieść. Ale zawsze i każdemu z kupujących chętnie służę podpowiedzią, o czym wystarczy pamiętać, żeby muszka pozostała z nami na lata. Dołączamy też krótką instrukcję, a jeśli komuś przydarzy się jakiś incydent... Cóż, to nie masowa tandeta, którą się wyrzuca, kiedy coś się uszkodzi – z wieloma wypadkami jesteśmy w stanie sobie poradzić i naprawić pechową muszkę. Ale przyznam uczciwie, że jeszcze nie trafiłam na taki przypadek. Pozostaję w gotowości, ale na szczęście jeszcze nie trzeba było reanimować, żadnej z muszek pod którymi się podpisałam.
https://www.zuzzo.pl/

Czy można zamówić muszkę z piór pochodzących ze swojego trofeum? 

Niestety, wprawdzie darzymy naszych myśliwych zaufaniem, jako odpowiedzialnych ludzi, znających się na swoim fachu, ale jednym z podstawowych założeń jest dla nas to, że pióra pozyskujemy wyłącznie ze źródeł, co do których mamy stuprocentową pewność, że zostały pozyskanie legalnie. Zależy nam na tym, żeby nasze pióra pochodziły z naturalnego procesu pierzenia się ptaków.
Oczywiście nie oznacza to, że dla naszych Klientów myśliwych nie możemy przygotować czegoś ekstra. Indywidualne projekty są dla nas takim wyzwaniem, którego podejmujemy się bardzo chętnie. Dlatego czasem wystarczy nam informacja, jakie są ulubione ptaki przyszłego właściciela muszki albo jak wyobrażałby sobie kompozycję swojego egzemplarza i możemy przygotować coś, co w pełni odzwierciedli nie tylko osobowość ich przyszłego użytkownika, ale i przedstawi zakres jego myśliwskich pasji.

Do krawatów i fularów nosi się poszetkę - czy do muszki również dopuszcza się ten element garderoby? Czy może proponowałabyś coś innego? 

Zdecydowanie tak! Choć poszetki są ok i zalecamy ich stosowanie z muszkami z ptasich piór, ale naszym rozwiązaniem są wykonane także z naturalnych ptasich piór piny (czyli przypinki), które wkłada się do butonierki. Tu muszę się przyznać, że żeby wgryźć się w ten temat musiałam nadrobić sporo wiadomości z zakresu mody męskiej. Zresztą zainteresowanych, szczególnie Panie, odsyłam na blog na naszej stronie, gdzie w luźnej konwencji krótko opisuję, jaką męką potrafi być wgryzienie się w elementy mody męskiej – myślałam, że garnitur to garnitur, a koszula to koszula, a tu się okazało, że Panowie zmagają się z różnorodnością nie mniejszą niż my... i czasem trzeba ich w tym wyręczyć. Zapewne większości tego nie muszę opowiadać, ale skoro sama nie wiedziałam, to doprecyzuję. Butonierka, do której wkłada się kwiat czy nasz pin z piór, to ta mała dziurka (jak na guzik) w klapie marynarki, czasem z pętelką od wewnętrznej strony klapy. A materiałowe chusteczki, czyli poszetki, nosi się w kieszeni marynarki, którą nazywamy brustaszą... Przyznam, że teraz ze znacznie większą wyrozumiałością znoszę pytania mężczyzny na przykład czym jest ta cała zalotka, o której podanie proszę.
https://www.zuzzo.pl/
Wracając do meritum pin to idealne uzupełnienie dla muszki z naturalnych ptasich piór. Szczególnie, jeśli mężczyzna chce poczuć się naprawdę elegancko i wyszukanie. Przygotowujemy piny, które piórami i wzorem korespondują z muszkami, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zestawić pióra pinu i muszki kontrastowo. To też wygląda świetnie.
Ale żeby nie faworyzować tu wyłącznie Panów, naszym najnowszym projektem są damskie kolczyki, których głównym elementem są oczywiście naturalne ptasie pióra. Wprowadzenie produktu do oferty to długotrwały proces, dlatego kolczyków w momencie ukazania się wywiadu może jeszcze nie być na naszej stronie internetowej www.zuzzo.pl. Ale wszystkich zainteresowanych podarowaniem sobie lub komuś takiego dodatku zapraszamy już teraz do kontaktu. Można powiedzieć, że nasi czytelnicy będą w uprzywilejowanej sytuacji i w ich ręce mogą trafić produkty przed ich oficjalną premierą. Wystarczy do nas napisać lub zadzwonić, a pokażemy przykładowe realizacje, ustalimy jak i z czego mają zostać przygotowane te konkretne kolczyki, które stworzymy własnoręcznie, specjalnie z myślą o ich przyszłej użytkowniczce.
Nasz asortyment to nie jest zamknięty katalog. Generalnie można przyjąć, że muszki z naturalnych ptasich piór to podstawa oferty Zuzzo, ale udało nam się dojść do tego poziomu biegłości w pracy z tym materiałem, że możemy śmiało podejmować się kolejnych wyzwań. Także piny czy kolczyki to tylko część naszej propozycji. Może komuś do głowy przyjdzie naszyjnik, a może wisiorek, albo ozdoba na kapelusz, niemalże cokolwiek, ograniczeniem jest tylko wyobraźnia dlatego zachęcam do kontaktu – jesteśmy do dyspozycji każdego, kto chce podkreślić swój związek z przyrodą i uwielbia pióra.

Na zakończenie pozwolę sobie na krótki komentarz: niezwykle ujęło mnie to, że osoba niezwiązana z łowiectwem podkreśla sprawę, niezwykle dla mnie ważną. Jest to zrozumienie dla trudu, jaki wkłada się w obcowanie z naturą, jej owocami, świadomość, że natura nie wybacza błędów. Szacunek dla niej, oraz pokora przed nią. Wzbudza to we mnie wielką nadzieję, że nie jesteśmy na świecie sami ;) 
Koniecznie sprawdźcie ofertę Zuzzo, oraz nie bójcie się kontaktować z Żakliną w sprawie indywidualnych zamówień! https://www.zuzzo.pl/strona/kontakt

Komentarze